Witam.
Mam poważny problem z kompem:
Ostatnio założyłem sobie neta drogą radiową. Wszystko chodziło spoko ale tylko przez 4 dni bo moje siostry jak się dorwały to .... Zainstalowały pewnie jakiegoś wirusa bo na dysku C: pojawił się plik "XXX" a ikona przedstawiała gołą babę czy dupę czy coś.... już nie pamiętam. Format całego dysku od razu zrobiłem ale niestety po zainstalowaniu systemu okazało się że strasznie plewił tzn. strasznie powoli chodził ale internet dało rady włączyć bo przynajmniej gg chodziło. Zainstalowałem jakiegoś antywirusa i praktycznie cały czas informował on o zarażonych plikach. Sformatowałem dysk jeszcze raz i zainstalowałem Nortona Internet 2004. Usunął on jakieś tam wirusy, komunikatów już nie było ale sprzęt dalej chodził powoli, gg się włączało ale strony nie za bardzo. I jeszcze komputer wykrywał sieć po czym ją tracił co minute. (wszystko to chodziło na Win 98se)
Więc po kolejnym formatowaniu zainstalowałem Win XP. Teraz to był kosmos. Komputer chodził nawet spoko ale nie mógł sieci wykryć. Nie chodziło na pewno o antenę ani o kartę bo chwilkę wcześniej chodziło wszystko. Zainstalowałem jeszcze raz kartę i okazało się że komputer się nie włączy tzn. kiedy już miał się pojawić pulpit to monitor przechodził w stan oczekiwania i się wygaszał. Ale komputer chodził bo jeśli się wcisnęło Alt+F4, potem Tab i Enter to się wyłączał czyli jako tako chodził tylko coś było z kartą. Po wyłączeniu kompa zauważyłem że karta coś się za bardzo nagrzewa (GeForce 2 MX400 64MB). Myślałem że może ją spaliłem ale po włożeniu starej karty (Jakaś Trio 2 MB) działo się to samo. Po kolejnym formacie na początku komputer chodzi dobrze ale sieci nie da rady odpalić a po jakimś czasie używania sprzętu i po kolenym uruchomieniu monitor się wygasza. Nie mam pojęcia o co chodzi. Wymieniłem dysk od kupla i działo się to samo. To nie jest wina karty bo u kumpla chodzi dobrze. Zresztą u mnie też chodziła.
Może to wina tego jebanego wirusa.
Jak myślicie czy wgranie nowego Biosa pomoże??
Mam poważny problem z kompem:
Ostatnio założyłem sobie neta drogą radiową. Wszystko chodziło spoko ale tylko przez 4 dni bo moje siostry jak się dorwały to .... Zainstalowały pewnie jakiegoś wirusa bo na dysku C: pojawił się plik "XXX" a ikona przedstawiała gołą babę czy dupę czy coś.... już nie pamiętam. Format całego dysku od razu zrobiłem ale niestety po zainstalowaniu systemu okazało się że strasznie plewił tzn. strasznie powoli chodził ale internet dało rady włączyć bo przynajmniej gg chodziło. Zainstalowałem jakiegoś antywirusa i praktycznie cały czas informował on o zarażonych plikach. Sformatowałem dysk jeszcze raz i zainstalowałem Nortona Internet 2004. Usunął on jakieś tam wirusy, komunikatów już nie było ale sprzęt dalej chodził powoli, gg się włączało ale strony nie za bardzo. I jeszcze komputer wykrywał sieć po czym ją tracił co minute. (wszystko to chodziło na Win 98se)
Więc po kolejnym formatowaniu zainstalowałem Win XP. Teraz to był kosmos. Komputer chodził nawet spoko ale nie mógł sieci wykryć. Nie chodziło na pewno o antenę ani o kartę bo chwilkę wcześniej chodziło wszystko. Zainstalowałem jeszcze raz kartę i okazało się że komputer się nie włączy tzn. kiedy już miał się pojawić pulpit to monitor przechodził w stan oczekiwania i się wygaszał. Ale komputer chodził bo jeśli się wcisnęło Alt+F4, potem Tab i Enter to się wyłączał czyli jako tako chodził tylko coś było z kartą. Po wyłączeniu kompa zauważyłem że karta coś się za bardzo nagrzewa (GeForce 2 MX400 64MB). Myślałem że może ją spaliłem ale po włożeniu starej karty (Jakaś Trio 2 MB) działo się to samo. Po kolejnym formacie na początku komputer chodzi dobrze ale sieci nie da rady odpalić a po jakimś czasie używania sprzętu i po kolenym uruchomieniu monitor się wygasza. Nie mam pojęcia o co chodzi. Wymieniłem dysk od kupla i działo się to samo. To nie jest wina karty bo u kumpla chodzi dobrze. Zresztą u mnie też chodziła.
Może to wina tego jebanego wirusa.
Jak myślicie czy wgranie nowego Biosa pomoże??