• Witamy w największym polskim serwisie internetowym poświęconym w całości zagadnieniom samodzielnej budowy nagłośnienia.
    Dzięki DIYaudio.pl poznasz zagadnienia samodzielnej budowy nagłośnienia od podszewki oraz będziesz mógł dyskutować o DIY audio do woli.

    Artykuły z dawnego portalu zostały przeniesione do sekcji forum na samym dole.

Allegro speszyl ałard

Połączenie przyjemnego z pożytecznym. Pewnie śmieszne grosze z tego mają, ale zawsze coś. W polsce nowe DIY można sprzedać praktycznie tylko po kosztach produkcji, inaczej będzie gnić tygodniami na aukcji.
 
900 tytanowe a nwawet nie podal co za glosniki
masz podane, tylko trochę zawile.
z allegro napisał:
Zastosowany przetwornik nisko-średniotonowy to produkt flagowy niemieckiego Visaton-a - model TI100 z membraną wykonaną z czystego tytanu
z allegro napisał:
Aby cały zestaw nie brzmiał nazbyt analitycznie tytanowy przetwornik został połączony ze znakomitą kopułką tekstylną Vify D27TG35, która powoduje, że góra staje się bardzo melodyjna pozbawiona ostrości czy też zapiaszczenia charakterystycznego dla tanich kopułek.

ciekawi mnie jak tam wygląda zwrotka do tego tytanowego przetwornika

---------- Post dodany o 13:01 ---------- Poprzedni post o 12:58 ----------

W polsce nowe DIY można sprzedać praktycznie tylko po kosztach produkcji, inaczej będzie gnić tygodniami na aukcji.

to się z Tobą zgodzę. taki kraj
 
musi oddać na policje z tego co mi wiadomo i gdy nie znajdzie się właściciel przez ileś czasu to staje się wtedy chyba jego własnością... lecz każdy wie jak jest w Polsce, ten co zgubił zgłosił kradzież :) ten co znalazł przytulił jak swoje :) a w tym momencie sprzedaje niby kradziony (gdyż tak to zgłosił właściciel)... i to wszystko dla kilku groszy...
 
a gdybyś znalazł 100 zł, przykładowo w autobusie, albo w tramwaju?? Pójdziesz z tymi pieniędzmi do kierowcy i powiesz, że znalazłeś?
 
Nie na temat...
Pamiętam historię, którą opowiadał mi kumpel w liceum. W czasach gdy chodził jeszcze do podstawówki znalazł na ulicy kopertę a w niej, o ile dobrze pamiętam, siedem milionów złotych (hehe). Był wtedy ministrantem i oczywistym wydawało mu się, że pieniądze powinien oddać na zbożny cel - zaniósł je do księdza. Ten pogłaskał go po głowie, schował pieniądze do kieszeni i powiedział, że kupi za nie kwiaty na ołtarz. Warto zauważyć, że te siedem baniek w tamtych czasach to była pewnie czyjaś wypłata - wyobraźcie sobie ile kwiatów musiałby kupić, żeby te pieniądze właśnie w taki sposób spożytkować ;)

Kumpel, wspominając tą historyjkę po latach, zdecydowanie czuł rozgoryczenie - gdy był już w liceum pewnie inaczej by się ona skończyła ;)


PS: nie jestem antyklerykałem i absolutnie nie chcę rozpoczynać dyskusji na temat "jacy to są księża" - przytaczam tylko zasłyszaną onegdaj opowiastkę
 
Powrót
Góra