Zgadzam się. Na filmiku można zauważyć, że drugi kierowca stał w miejscu w takiej samej pozycji dopóki BMW nie zbliżyło się do około 80-100 metrów. Spokojnie samochód marki BMW można było zauważyć z takiej odległości, chociażby z powodu świateł i oszacować ich szybkość zbliżania się do naszej pozycji. Następna sprawa to bardzo marny manewr drugiego kierowcy, wyjeżdża z podporządkowanej i ślimaczy się na swój pas zajmując przez dłuższą chwilę dwa pasy.
Jeszcze raz powtórzę, że nie jestem za kierowcą BMW. W poprzednim poście napisałem, że należy mu się odebranie prawa jazdy z powodu niebezpiecznej jazdy, ale bądźmy realistami.
Stał w miejscu bo próbował ocenić odległość. Ocenił że jest wystarczającą i wyjechał na drogę. Nie miał możliwości przewidzieć o ile debil w BMW przekroczy prędkość.
W miastach na drogach przelotowych, kiedy są niewielkie odległości między światłami często zachodzą sytuacje że wyjeżdżający z podporządkowanej ma pustą drogę a na horyzoncie drogi widzi jakiś samochód ruszający spod świateł kilkaset metrów dalej. Chwilę mu zajmie nim oceni prędkość tego samochodu. Ale już raczej ocenić przyśpieszenia nie będzie w stanie - po dokonaniu oceny i podjęciu decyzji kończy się możliwość dalszego przewidywania zmiany sytuacji na drodze.
Zresztą na tej samej zasadzie kierowca BMW powinien widzieć wyjeżdżającego na drogę, a dostosować prędkość do przepisów - zawsze, a do tej sytuacji w szczególności, bo droga publiczna nie jest od sprawdzania przyśpieszeń, prędkości maksymalnych czy zdolności opon do jazdy bokiem.
Załóżmy że nawet BMW zbliżyło się na 80-100 metrów to droga hamowania z przepisowej prędkości do zera wynosi w mieście ile ??? 30 metrów. I w ten sposób docieramy do odpowiedzi że winnym wypadku jest kierowca BMW, bo do wymuszenia pierwszeństwa nie doszło. Potem pozostaje kwestia oceny sposobu zmiany pasa itd. itp. zanim w ogóle będzie można mówić o stopniu przyczynienia się. Tym się raczej interesują ubezpieczyciele, a nie policja której wystarcza znalezienie podstawy do wlepienia mandatu.
Na pocieszenie trudność interpretacyjna to nie jest polska specjalność. Widziałem film dokumentalny o oszustach ubezpieczeniowych w USA, którzy wyłudzali odszkodowania korzystając z interpretacji winnego najechania. Wyjeżdzali na drogę lub zmieniali pas w taki sposób by jadący za nimi nie mógł ich za wcześnie zauważyć i wjechał im w bagażnik. Przodownik procederu miał na koncie kilkadziesiąt taki stłuczek. Raz jednak przedobrzył - samochód z tyłu uderzył pod innym kątem i uderzony od tyłu dachował. Gość trafił do szpitala, a wtedy sprawa przestała być zdarzeniem a stała się wypadkiem i zaczęto się dopiero dokładniej przyglądać rzeczywistej sytuacji która doprowadziła do wypadku, a nie tylko próbować podłożyć jej skutek pod jakiś przepis ruchu drogowego.
- - - - - aktualizacja - - - - -
Zwrocie uwage jak sa skonstruowane wjazdy podporzadkowane na drogach szybkiego ruchu, autostradach. Kierowca pojazdu wjezdzajacego na taka droge widzi w lusterku dokladnie zblizajace sie pojazdy, nawet jesli maja duza predkosc poruszania sie. Ma wyznaczony odpowiedniej dlugosci pas, aby wlaczyc sie do ruchu. W przypadku skrzyzowan, sa to miejsca, w ktorych przewiduje sie, ze pojazd jadacy droga z pierwszenstwem porusza sie z predkoscia dopuszczona w danym miejscu,
Dokładnie tak.
Na drogach szybkiego ruchu są wyjazdy z rozbiegówkami umożliwiającymi osiągnięcie prędkości dopuszczalnej.
Na innych drogach tam gdzie rozbiegówek nie ma, przed skrzyżowaniem jest stawiane ograniczenie prędkości - zazwyczaj do 60-70km/h. Droga hamowania z takiej prędkości do zera to 30-40m. Jest to istotne ponieważ prawidłowej oceny prędkości dokonać można tym trafniej im bliżej jest poruszający się samochód - samochód jadący 150km/h widziany na wprost z 200-300 metrów wygląda jakby stał w miejscu. Ocena jego prędkości zajmuje więcej czasu i w zasadzie każdy kierowca w mieście widząc samochód w odległości większej niż 100 metrów oceni że zdąży spokojnie wyjechać na drogę i zająć wybrany pas.