Ja myślę, że odpowiedź jest i w dodatku jest bardzo prosta. Słuchawki nie mają szans z kolumnami z kilku względów. Oczywiście można by się tu podpierać aspektami fizjologii słuchu i aspektami psychofizycznymi odbioru bodźców dźwiękowych, które "dyskryminują" przekaz "douszny", ale chodzi o efekt, jako lepszy argument, niż dowody teoretyczne.
Jak Kolega zaznaczył, pierwszy aspekt, to subiektywnie odczuwalna stereofonia. To już na starcie kładzie wszelkie słuchawki, bo o stereofonii mowy być tu nie może. Nie chodzi bowiem o istnienie dwóch oddzielnych kanałów, ale o wszelkie przesunięcie fazowe, interakcje fal, nakładania się fal, przesłuch międzykanałowy, itp. na drodze od źródła dźwięku do ucha. Po to właśnie specyficzna konstrukcja małżowiny usznej, aby rejestrować i przetwarzać wszystkie te sygnały. Przy przekazie "dousznym", słuchawkowym, wiele z tych aspektów wystąpić nie może, jako że fala trafia niemal bezpośrednio do kanału ucha zewnętrznego, bez wpływu małżowiny usznej.
Inna sprawa to kształt ch-ki przetwarzania. Kolego napisał wcześniej, że owa w przypadku słuchawek nie jest płaska. Ale właśnie płaska być nie może!! W takim przypadku odbiór dźwięku byłby bardzo upośledzony właśnie z racji tego, że dźwięk "składany" jest niejako już w ośrodkach za to odpowiedzialnych w mózgu, nie zaś przed dotarciem do uszu. Wystarczy włożyć do ucha jedną słuchawkę i zobaczymy (a raczej usłyszymy), że słyszymy coś zupełnie innego niż przy włożonych obu słuchawkach. I słychać również, że ch-ka jest tak odbiegła od liniowej, iż słuchać się tego nie da. Nie zachodzi bowiem przesłuch między kanałami. W danym uchu słyszymy dźwięk z tylko jednej słuchawki, zupełnie inaczej niż w przypadku odsłuchu zewnętrznego źródła dźwięku, np. kolumn. A nasz słuch wykształcił się właśnie do takich zadań. Dowodem, że w przypadku słuchania jednaj kolumny problemu nie ma.
Mam nadzieję, że się rozjaśniło

.