Mam takie dziwne odczucie, zę nikt nie patrzy na parametry jak robi nagłośnienie do auta. O ile jak robi woofer to oczywiście robi skrzynke posługując się parametrami. Ale np. Gdy montujecie głośniki w drzwiach czy na tylnej półce, to jakoś nikt nie zawraca sobie głowy dobrocią w takim pudle (nierzadko powyżej 150 litrów dla głosnika 17 cm), czy wymiary bagażnika nie pogorszą wytrzymałości mocowej głośnika. Wszyscy tylko słuchają i patrzą, jak wygląda głosnik. To tak, jak robi większość dresiarzy i innych jełopów, którzy patrzą na wygląd (czy jest bazarowy i "agresywny") oraz na moc. Nikogo nie chcę teraz obrazić tymi określeniami, ale muszę wiedzieć, czy mam tylko takie odczucie, czy mi się zdaje?