czyli moim zdaniem źle interpretujesz zjawisko "znikania" źródła dźwięku, myśląc że im więcej źródeł dźwięku (odbicia od ścian) tym trudniej zlokalizować właściwe źródło.
Wiem co masz na myśli, ale źle to ująłeś, bo to zdanie akurat jest fałszywe, nieprawdaż

? Im większy udział fal odbitych w stosunku go bezpośrednio biegnącej, tym właśnie trudniej źródło tej fali zlokalizować, bo udział tejże w całości promieniowanej energii jest coraz mniejszy. To już nie moje domysły, tylko fizyka narządu słuchu, który posiada kierunkowość, z racji konstrukcji małżowiny usznej i pary ich współpracującej ze sobą. Zresztą temat stary jak świat, w niemal każdej książce z psychoakustyki można o tym poczytać. Dowód na tę tezę? Komora bezechowa. Gdy się tam wejdzie, to wręcz z zamkniętymi oczami można wskazać z dokładnością do centymetrów, gdzie stoi kolumna. Wiem co piszę, bo sam tego doświadczyłem. No a czym taka komora się charakteryzuje przede wszystkim? Jak najmniejszym udziałem modów i właśnie fal odbitych.
a gdyby było tak jak piszesz to mono też by w takim razie ciężko było zlokalizować.
Bo w istocie tak jest, sprawdzałem

. Nie słychać stereofonii oczywiście, bo brak przesunięcia w fazie w obu kanałach, ale gwarantuję ci, że przy dużej ilości fal odbitych nie wskażesz dokładnej lokalizacji źródła, w przeciwieństwie do choćby wspomnianej komory, gdzie znów zrobisz to z łatwością. Myślę, że nie mam aż tak nadprzeciętnego zmysłu słuchu i każdy by tego doświadczył, tak jak ja swego czasu.
Z doświadczenia wiem że im mniejszy wpływ pomieszczenia tym większa poprawa sceny, czyli znikają kolumny, a zostaje poukładany dźwięk tj. lepsza lokalizacja wokalisty z gitarą, perkusisty, trębacza itd...
Noooo właśnie, potwierdziłeś teraz to o czym cały czas piszę

. Gdy brak jest wpływu pomieszczenia, to łatwo źródło zlokalizować, pojawia się dobre rozmieszczenie instrumentów na scenie itp. Różnica naszych zdań wynika z tego, że piszemy o czymś innym

. W pomieszczeniu, które nic od siebie nie dodaje lokalizacja instrumentów na scenie będzie świetna, ale przestrzeń żadna i nie będzie to miało wiele wspólnego z przyjemnym odsłuchem. To wynika z faktu, że do prawidłowego odtworzenia naturalnej sceny potrzebna jest pewna wartość pogłosu. A ten pogłos uzyskuje się właśnie poprzez fakt rozchodzenia się fal dookoła źródła dźwięku (i odbić od ścian), który to warunek lepiej spełnia ścianka bardzo wąska, niż bardzo szeroka (patrz przykład z tubą). Przekonany?

. Był też swego czasu w AUDIO test (już nie znalazłem w archiwum niestety) kolumn Sonus Faber Stradivarius, które posiadają bardzo szeroką przednią ściankę. Tam przez nas omawiana sprawa była poruszona. Argumenty w sumie padły podobne do przytoczonych przeze mnie. Zgodzono się tam, że szerokość ścianki ma związek z opisywanymi efektami, tyle że już od kilkunastu cm wzwyż nie ma się co w to bawić.
Do 100hz nie powinien nikt mieć problemu z lokalizacją, dopiero po niżej, a np. 150hz to niskie Hz, no bo jeszcze pasmo basu.
Dyskutujemy o ściankach mających wpływ w zakresie tonów średnich. Niemal żadna typowa obudowa nie wpływa na promieniowanie fali w zakresie 100Hz. Oczywiście oprócz celowo w tym kierunku projektowanych dipoli, bipoli, varioventów itp, ale tym się tu nie zajmujemy, bo to wpływu na stereofonię i tak nie ma. W pomieszczeniu źródła tak niskich częstotliwości nie da się wskazać, a oprócz tego dla najniższych częstotliwości nie różnicuje się fazy dającej efekt stereofonii.