Witam
Na początku dodam, że już normalnie nie mam sił do tego wzmacniacza. Złożyłem owe wzmacniacze w całość czyli 2x400W na transformatorze trefie 800VA 2x57V. Po wyprostowaniu w spoczynku 83V DC z baterią kondensatorów 20.000 ľf na szynę. Kondensatory oczywiście 100V, założyłem soft start oraz zabezpieczenia typu: opóźnienie załączenia kolumn, odłączenie kolumn po wykryciu DC na wyjściu, odłączenie kolumn po przegrzaniu końcówki... Do pełni szczęścia brakuje mi przeciwzwarciowego ( jeśli ktoś by miał taki niezbyt skomplikowany schemacik to bym prosił ), ale dobra nie o tym mowa. Chodzi o to, że upaliłem już dobre 5 par mosfet'ów, tylko nie wiem w jaki sposób. Nie mam pojęcia jak zrobić dobry wskaźnik wysterowania. Taki, żeby pokazywał kiedy rzeczywiście jest przester na końcówce. Może to banalnie proste, ale jakoś tego nie widzę. :| Wracając do punktu spalonych mosfet'ów, to spaliłem je na słuchaniu muzyki :cry: Otóż mam zwykłe radyjko popularnie zwane "bumbox'em", podłączam do wyjścia słuchawek holtona i ognia... głośnik Alphard 20cm 120W 8Ω I teraz najciekawsze. Przekręcam potencjometr w radyjku na 1/2 i buch od czasu do czasu pali się mosfet... już mnie to wkur... czy to możliwe, że połowa mocy jaką wydziela radio przez wyjście słuchawek jest w stanie zrobić przester na końcówce ? Przecież to się w głowie mi nie mieści. Taka niby "dobra" końcówka, a tak łatwo ją ugotować :cry: Dodam, że radiator jest na wentylatorku i w chwili spalenia był troszeczkę chłodny i tak zazwyczaj jest...
A teraz mój kolejny problem podczas składania drugiej końcówki aż wstyd się przyznać pomyliłem jeden tran i zamiast 350 wlutowałem 340. Spaliło jedną parę mosfet'ów, jednego BC i diodę Zenera. Wymieniłem to wszystko i odpaliłem holtona na 3 parach tranzystorów. Prąd spoczynkowy ustawiłem na 120mA i fajnie wszystko hula... ale no właśnie znów te ale ;/ Jest taki mały problem, że słychać szum w kolumnie, ale to małe piwo. Najgorsze to, że gdy słucham cicho muzyki końcówka się "przytyka". Po prostu ścisza do minimum dopiero jak pokręcę potencjometr i popłynie większy sygnał końcówka głośno ! gra normalnie... nie mam zielonego pojęcia co to może być ;/ Czy to wina 3 par tranzystorów, czy podczas pomyłki spaliło się coś jeszcze? Z moich pomiarów nie bardzo na inne spalenie wychodzi.
Proszę o Pomoc.. bo to już zaczyna się przeradzać w depresje
Na początku dodam, że już normalnie nie mam sił do tego wzmacniacza. Złożyłem owe wzmacniacze w całość czyli 2x400W na transformatorze trefie 800VA 2x57V. Po wyprostowaniu w spoczynku 83V DC z baterią kondensatorów 20.000 ľf na szynę. Kondensatory oczywiście 100V, założyłem soft start oraz zabezpieczenia typu: opóźnienie załączenia kolumn, odłączenie kolumn po wykryciu DC na wyjściu, odłączenie kolumn po przegrzaniu końcówki... Do pełni szczęścia brakuje mi przeciwzwarciowego ( jeśli ktoś by miał taki niezbyt skomplikowany schemacik to bym prosił ), ale dobra nie o tym mowa. Chodzi o to, że upaliłem już dobre 5 par mosfet'ów, tylko nie wiem w jaki sposób. Nie mam pojęcia jak zrobić dobry wskaźnik wysterowania. Taki, żeby pokazywał kiedy rzeczywiście jest przester na końcówce. Może to banalnie proste, ale jakoś tego nie widzę. :| Wracając do punktu spalonych mosfet'ów, to spaliłem je na słuchaniu muzyki :cry: Otóż mam zwykłe radyjko popularnie zwane "bumbox'em", podłączam do wyjścia słuchawek holtona i ognia... głośnik Alphard 20cm 120W 8Ω I teraz najciekawsze. Przekręcam potencjometr w radyjku na 1/2 i buch od czasu do czasu pali się mosfet... już mnie to wkur... czy to możliwe, że połowa mocy jaką wydziela radio przez wyjście słuchawek jest w stanie zrobić przester na końcówce ? Przecież to się w głowie mi nie mieści. Taka niby "dobra" końcówka, a tak łatwo ją ugotować :cry: Dodam, że radiator jest na wentylatorku i w chwili spalenia był troszeczkę chłodny i tak zazwyczaj jest...
A teraz mój kolejny problem podczas składania drugiej końcówki aż wstyd się przyznać pomyliłem jeden tran i zamiast 350 wlutowałem 340. Spaliło jedną parę mosfet'ów, jednego BC i diodę Zenera. Wymieniłem to wszystko i odpaliłem holtona na 3 parach tranzystorów. Prąd spoczynkowy ustawiłem na 120mA i fajnie wszystko hula... ale no właśnie znów te ale ;/ Jest taki mały problem, że słychać szum w kolumnie, ale to małe piwo. Najgorsze to, że gdy słucham cicho muzyki końcówka się "przytyka". Po prostu ścisza do minimum dopiero jak pokręcę potencjometr i popłynie większy sygnał końcówka głośno ! gra normalnie... nie mam zielonego pojęcia co to może być ;/ Czy to wina 3 par tranzystorów, czy podczas pomyłki spaliło się coś jeszcze? Z moich pomiarów nie bardzo na inne spalenie wychodzi.
Proszę o Pomoc.. bo to już zaczyna się przeradzać w depresje

Skomentuj