Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Liczba par tranzystorów mocy?

Collapse
X
 
  • Filtr
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

    Liczba par tranzystorów mocy?

    Wątek chciałbym poświęcić szerszej dyskusji na temat "optymalnej" liczby par tranzystorów mocy.

    W szczególności zaś ...
    Za około 100 PLN mogę dokupić czwartą i piątą parę tranzystorów mocy i dosztukować je do tych co już są (3 pary) w ramach modułów wzmacniacza Krell KSA 50.
    Pytanie ino - jakie są Wasze doświadczenia w zakresie wzmacniaczy "wieloparowych" - czyli z dużą liczbą par tranzystorów mocy na wyjściu?
    Wydaje mi się, że implikacje "inżyniersko-techniczne" - jestem sobie w stanie wyobrazić (więcej strat ciepła, lepsza wydolność prądowa, niższa dopuszczalna impedancja obciążenia, potencjalnie większa mocy ...). Może jeszcze coś?

    ALE:
    Czy większa liczba par będzie jakoś negatywnie przekładać się na dźwięk? Jego jakość? Jego "brzmienie"?
    Czy większa liczba par - w praktyce / podczas odsłuchów - nie pokazuje swojego mrocznego oblicza jakoś?

    W tych moich modułach - są konkretnie o tranzystory 'anty-beta-droop', typu MJL4281 wraz z jego komplementarnym.


    Jakie są Wasze doświadczenia w zakresie "dodawania" par tranzystorów wyjściowych?
    Jak to się przekłada na układy ograniczników prądowych / zabezpieczenia przed zwarciem, które ewentualnie w tych końcówkach macie?

    #2
    Przy dołożeniu kolejnych par tranzystorów końcowych znaczenie ma m. in. wzmocnienie, najlepiej byłoby dobrać
    tranzystory o podobnym hfe do tych co już są.
    Ogólnie rzecz biorąc ilość par tranzystorów końcowych nie wpływa aż tak na moc, jedynie na niezawodność końcówki, wiąże się z tym lepsze rozpraszanie ciepła, większa wydajność prądowa.
    Przy dołożenia tranzystorów końcowych trzebaby jeszcze przyjrzeć się tranzystorom sterującym ale myślę że powinny sobie poradzić.

    Skomentuj


      #3
      Dziękuję za odpowiedź.
      Stan obecny u mnie jest taki: Transformator dużej mocy. Dwie możliwe nastawy napięć na szynach. Przy normalnym poziomie głośności: +/- 46V DC, lub +/- 51V DC. Obecne trzy pary ustawione na 60mV między emiterami tranów mocy (0R22+0R22) czyli około 0,136A na parę, łącznie 0,4A. Czyli 38... 40W ciepła traconego z trzech par, w zależności od wybranego napięcia szyn. Na obecnym "tymczasowym" radiatorze (2,5kg) to jest górna granica komfortu termicznego, z palcem przy tranzystorach przez 20 sekund - bez oparzeń.
      Moje przemyślenia są takie: Dodanie dwóch kolejnych par to jest wzrost prądu i ciepła o 66%. Sporo. Tymczasowy obecny radiator tego nie udźwignie. Ale docelowy - 9kg - powinien dać radę. Więc kwestia temperatury tranów nie będzie krytyczna.

      Jeśli chodzi o moje doznania odsłuchowe (acz to może być mylące, bo na razie słucham mono) - to nie jestem w stanie wychwycić jakiejś większej różnicy pomiędzy biasem 60mV, 0,136A na parę, a wysokim biasem 220mV, 0,5A na parę. Długo przy tak wysokim prądzie nie dało rady słuchać, z racji na rosnącą drastycznie temperaturę całości. Natomiast przy normalnych poziomach głośności - nie byłem w stanie stwierdzić różnicy.

      Aha, jeszcze jedna taka ciekawa sprawa: Gdy muzyka leci "głośno" - zmierzyłem napięcie na wyjściu głośnikowym. Zwyczajnie, multimetrem ustawionym na pomiar V AC. No i ciekawa rzecz: w pikach - raptem 1,6 Volta AC. Zapewne RMS.
      Być może to jest jakieś wyjaśnienie, dlaczego nie słyszę różnicy pomiędzy 60mV a 220mV.
      Po prostu przy tak niewielkich wychyleniach amplitudy sygnału na głośniku ....
      Te 60mV znakomicie wystarcza, aby "zmieścić" się w znacznej mierze w przedziale klasy A. Takiej w wariancie "ciche granie" ....

      Co o tym myślicie?

      Tak czy inaczej: więcej par to większa presja temperatury, więc niejako konieczność stosownego "zejścia" z biasem do dołu.
      Czyli de facto zejścia w obszary węższej klasy A.
      Korzyść z tych dodatkowych par upatruję w bardziej liniowej pracy końcówki, bo całkowity prąd przypadający "na jeden tranzystor" będzie mniejszy, rozrzucony po większej liczbie sztuk. Mniejsze prądy kolektora, mniejszy beta-droop w funkcji zmian prądu kolektora.
      Ale czy to jest aż tak bardzo istotne, skoro tranzystory tak czy inaczej są z gatunku "anty-beta-droop"? (MJL4281)
      Możliwość wysterowania trudniejszych kolumn, z głębszymi dołkami impedancji - generalnie większa wydolność prądowa, takiego wielo-parowca. Tak mi się przynajmniej wydaje.
      Last edited by zjj_wwa; 07.02.2020, 06:10.

      Skomentuj


        #4
        Dokładając kolejnych tranzystorów moc wzmacniacza pozostaje bez zmian, zmniejsza się natomiast moc strat przypadająca na jedną parę.

        Oczywiście pomijam w tym rozważaniu SOA tranzystorów, bo wtedy jeśli tych par jest rzeczywiście za mało, to może nastąpić uszkodzenie.

        Skomentuj


          #5
          Zamieszczone przez ampli Zobacz posta
          Dokładając kolejnych tranzystorów moc wzmacniacza pozostaje bez zmian, zmniejsza się natomiast moc strat przypadająca na jedną parę.
          Oczywiście pomijam w tym rozważaniu SOA tranzystorów, bo wtedy jeśli tych par jest rzeczywiście za mało, to może nastąpić uszkodzenie.
          Moc - powiedzmy że tak czy siak będzie wystarczająca. Bardziej mnie interesuje "audiofilskość". Czyli "jak to gra".
          Czy jest szansa, że wzmak na większej liczbie par zaśpiewa lepiej/gorzej niż to samo na mniejszej liczbie par?
          Pytam tutaj poniekąd też o aspekt audiofilski, o efekt dla uszu, nie ograniczając się li wyłącznie do kwestii czysto inżynierskich.
          Robił ktoś testy, czy jest jakieś większe "wow" z większej liczby par, czy jedno i to samo / nierozróżnialne, pod względem odsłuchowym?
          Przynajmniej na normalnych mieszkaniowych poziomach natężenia dźwięku?
          Last edited by zjj_wwa; 07.02.2020, 08:26.

          Skomentuj


            #6
            Poza wytrzymałością prądową jest jeszcze taki aspekt, że dokładając więcej par, prąd przypadający na każdy tranzystor jest odpowiednio mniejszy, więc przy dużych prądach występuje mniejszy spadek hFE, negatywnym aspektem jest natomiast wzrost pojemności, ale jeszcze nie widziałem, żeby przy bipolarach ktoś się tym przejmował.

            Audiofilskość, no cóż Accu ma całe wiadro tranzystorów, na pewno wizualnie robi to jakieś mniejsze lub większe wrażenie.

            Skomentuj


              #7
              Termo-adaptacyjny generator bias, czy może raczej powielacz Vbe (dla emitter follower double, EFD, czyli dla czterech złącz Vbe).
              Jest to nota bene modyfikacja, jaką zrealizowałem i przetestowałem w ramach płytek wzmacniacza KSA 50 (o którym było w post #1).
              Układ działa tak:
              W chwili T= 0, czyli tuż po włączeniu zasilania, bias wynosi 350mV (na 0R44), czyli nieco ponad 0,75A na parę. Napięcie międzyszynowe to około 100V, na chwilę obecną wciąż 3 pary, więc 225W rozgrzewa radiator.
              W miarę jak radiator się rozgrzewa, napięcie bias stopniowo maleje. Gdy T=30 minut, wynosi ono już tylko 70mV. Czyli jedna piąta tego, co w chwili rozruchu. Moc cieplna wytracana na radiatorze wynosi już tylko 45W. PR'ką można ustawić, jak chłodne lub jak gorące mają być tranzystory po osiągnięciu stabilnych warunków termicznych.

              Efekt działania tego układu jest taki, że muzyka brzmi przyjemnie już od pierwszych minut po włączeniu urządzenia:
              Ultra-Gorąca klasa AB, ... gdy wszystko jest lodowate.
              Rozsądnie ciepła klasa AB .... gdy wszystko jest gorące.

              Skomentuj

              Czaruję...
              X