Czy jest taka możliwość że przy budowie wzmacniacza podpale sobie chałupe? Bardzo mnie to interesuje, prosze o porady. Wybawcie mnie z bbłędy i pocieszciebo się boje
Czasem jak się coś lutuje, to czasami się zdaża że się myśli i czasmai się gorącą lutownicą drapię po głowie ale czasami (myślenie czasem jest bardzo bolesne), można przy tym sobie podpalić czasami włosy, ale domu jeszcze nie próbowałem tak podpalać. To jest jeden przykłąd jak niebezpieczna jest praca z elektroniką :P
Jemu chyba chodzi o to czy jak sam sobie zbuduje wzmacniacz to czy czasami sobie niezfura chaty.No to jest taka możliwość,coś podłączysz nie tak zacznie się grzać i pożar gotowy.Przy budowaniu wszelkich układów czy to zasilanych z sieci czy nawet z instalacji samochodowej należy zachować wszelkie zasady bezpieczeństwa.
niegłupi temat, każdy początkujący przed rozpoczęciem zabawy w elektronikę powinien zaznajomić się z zasadami BHP. (zwłaszcza na kolei)
Niebezpieczeństw czychających na nieuważnego użytkownika lutownicy jest bez liku. Można się poparzyć, dostać odpryskiem wybuchającego kondensatora, nawdychać szkodliwych oparów, pochlastać scyzorykiem, wydłubać oko opornikiem, czy nawet poplamić ubranie chlorkiem (to jest chyba najstraszniejsze! :P).
Oczywiście w pobliżu stanowiska lutowniczego zawsze powinna znajdować się sprawna gaśnica, z ważnym przeglądem (sprawdź datę na nalepce!), oraz awaryjny wyłącznik prądu. Upewnij się, czy posiadaną przez Ciebie gaśnicą można gasić urządzenia elektryczne.
Możemy założyc kółko porad :
-Nie lutuj nic pod napięciem ,pametaj np. "wzmacniacz przed zmianą tranzystorów odłącz od sieci".
-Nie wsadaj lutownicy do gnaiazdaka,do tego służa inne bolce
Kontynuujcie to się cały poradnik stworzy i opublikuje :)))))) :)
ditomek, ty chyba nie znasz polskich superbohaterów... :) (Hydrozagadka) doman, wzmacniacz odłącza się od sieci przed zdjęciem pokrywy, no chyba że ktoś wymienia tranzystory przez otworki wentylacyjne
ja sie od wczoraj boje wybuchających kondensatorów, fajnie odskakuje obudowa w kosmos, mi poszedł 470uF, ale jak by był jakiś większy i dodatkowo byś na niego patrzył w odległości 3cm to uuu niebardzo
4700 ale na jakie napięcie bo taki na 63 albo 100V to by chyba ogłuszył moj brat nieświadomy niczego siedział raz przy zasilaczu, jak jebło (coś kolo 1000uF)to do tej pory ma lęki :). Ostatnio miał strach w oczach jak rozładowywałem baterie kondków 20.000uf/50V fajny huk był aż blachy obudowy dzwoniły :)
z tego co ty czytam wynika ze jakiś sado macho jestem :P, bo we wzmacniaczu niemam ani jednego bezpiecznika, , czasami sobie lutuje podnapięciem, jak sie dziwie czemu niegra to stan napięcia sprawdzam palcem (w odpowiednio krotkim dotknięciu płytki od zasilania) i takie podobne , ma sie swoje patenty heh zero bezpieczników = TO MUSI GRAC ... i gra juz długi czas hehe
Budzik bezpieczniki kosztują grosze ale dzięki nim można ocalić żeczy które są dużo droższe, pisze tak a sam ich nie stosuje , efekt to spalone głośniki. Zachciało mi się grzebać przy wzmaku pod napięciem i poszlo stałe na wyj. gdyby były bezpieczniki w zasilaniu to cewki głośników by się nie usmażyły. Historia już się powtórzyła 2 razy a mi dalej nie chce sie wybrać do sklepu po bezpieczniki.
Skomentuj