Witam!
Chciałem dowiedzieć się mniej więcej jak bardzo narozrabiałem.
Otóż chciałem się dziś pobawić wzmakiem no i się pobawiłem :cry:
Wyglądało to następująco: podkręciłem <bass> na max no i <loudness> także na max. A że dopiero zapoznawałem się z regulowanym loudnessem w Yamaszce, :evil: to nie wiedziałem jak to za bardzo działa, teraz już wiem :(
No i efekt był taki, że jak głośność osiagnęła znaczny poziom to z głośnika (chyba jednego) wydobył się dźwięk "pierdka" a z rezystora (zaznaczonego na zdjęciu) poszedł dymek a sam zaświecił się na jasny, taki żółty kolor. Normalnie wyglądało to jak paląca się żarówka (???).
Więc moje pytanie jest takie: Czy wzmak jest do odratowania? Dodam, ze kondensatory są całe, nie wybuchły, na tranzystorach też nie widać śladu nadpalenia/spalenia czy tym podobnego. No i wzmacniacz nie działa.
Głośnikom nic nie jest (arn150+sc10n)
Bardzo proszę o pomoc.
<<<< LINK DO FOTKI WZMAKA >>>>
Chciałem dowiedzieć się mniej więcej jak bardzo narozrabiałem.
Otóż chciałem się dziś pobawić wzmakiem no i się pobawiłem :cry:
Wyglądało to następująco: podkręciłem <bass> na max no i <loudness> także na max. A że dopiero zapoznawałem się z regulowanym loudnessem w Yamaszce, :evil: to nie wiedziałem jak to za bardzo działa, teraz już wiem :(
No i efekt był taki, że jak głośność osiagnęła znaczny poziom to z głośnika (chyba jednego) wydobył się dźwięk "pierdka" a z rezystora (zaznaczonego na zdjęciu) poszedł dymek a sam zaświecił się na jasny, taki żółty kolor. Normalnie wyglądało to jak paląca się żarówka (???).
Więc moje pytanie jest takie: Czy wzmak jest do odratowania? Dodam, ze kondensatory są całe, nie wybuchły, na tranzystorach też nie widać śladu nadpalenia/spalenia czy tym podobnego. No i wzmacniacz nie działa.
Głośnikom nic nie jest (arn150+sc10n)
Bardzo proszę o pomoc.
<<<< LINK DO FOTKI WZMAKA >>>>
Skomentuj