• Witamy w największym polskim serwisie internetowym poświęconym w całości zagadnieniom samodzielnej budowy nagłośnienia.
    Dzięki DIYaudio.pl poznasz zagadnienia samodzielnej budowy nagłośnienia od podszewki oraz będziesz mógł dyskutować o DIY audio do woli.

    Artykuły z dawnego portalu zostały przeniesione do sekcji forum na samym dole.

Forum Noca :) Czynny 22-6

Psssst Harnasie

Wiadomo,każdy lubi inne piwo,szanuję to :) Czasem z Bocianem się śmiejemy,on pije Warkę Strong a ja Lechy,zupełnie dwa różne piwa...

Ja nie pogardzę prawie żadnym piwem (co nie znaczy że lubię wszystkie),ale Harnasia to chyba bym nie kupił jak by nawet kosztował 1,99zł w butelce ;)

...no chyba że był bym na wakacjach nad morzem i wszystko było by drogie,a Harnaś był by w promocji :D
 
Harnaś to jak ja to mówie, "sikacz", czyli generalnie mało smaku, bardzo lekka gorczka itd. Na wieczór dla mnie w sam raz ;) Ogólnie (jeżeli mówimy o gustach piwnych) wole Pils'y, w tym też leszka złotego ;)
 
A kto pił czeskiego Staropramena? (mój ulubiony z tych gorzkich,tyle że jako inaczej smakuje kupiony oryginalny z Czech niż w Polsce)
 

PUK... Casillero del Diablo
casillero-del-diablo-vine-ilkflottante.jpg



... smaczne było... ;)
 
Kurde,wypił bym sobie winko. Po testach przyznaję że wino,to najlepszy alkohol podczas słuchania muzyki :)
 
Jakimś dobrym :)

Jeśli chodzi o te lepsze wina to zakupiłem kiedyś Amarani pirosmani i Kindzmarauli (w kamionce,co nie było tanie),ze względu na to,że zrobiłem sobie wieczór audiofilski z Katie Melua,która jest z pochodzenia Gruzinką,w związku z tym zakupiłem wina gruzińskie z rejonu Jej miejsca urodzenia.

Taka historyjka,która zapadła mi w pamięci :) winko było dobre,zwłaszcza Kindzmarauli,granatowy wręcz kolor,trochę ciężkie,ale nadal smaczne :)
 
Kurde,wypił bym sobie winko. Po testach przyznaję że wino,to najlepszy alkohol podczas słuchania muzyki

Wynika to z prostej przyczyny-skład chemiczny. Standardowy alkohol spożywczy to etanol, jakie ma działanie to każdy chyba wie (pełnoletni oczywiście ;) ). Natomiast wino gronowe jest mieszaniną alkoholu etylowego i izopropylowego (plus w mniejszym stopniu jeszcze innych), jest to efekt uboczny fermentacji winiarskiej. Alkohol izopropylowy ma zgoła inne działanie na organizm człowieka niż etanol, a konkretniej odpręża, relaksuje, pozbawia agresji (w przeciwieństwie do etanolu). Stąd najlepiej nadaję się do słuchania muzyki :)
 
Wiele mi to wyjaśnia, dlaczego po winku nie mogłem wyjść z podziwu jak gra mi się w samochodzie, a po piwkach zawsze trzaskam drzwiami i nie chce dalej słuchać tego systemu. Oczywiście w roli pasażera :P Nie jeżdżę po % żeby nie było.

Dzięki Shiver, nie wiedziałem hehe :)
 
pozbawia agresji (w przeciwieństwie do etanolu)

Zawsze zastanawiałem się skąd wynika, u niektórych osobników, agresja po spożyciu alkoholu. Mam kilku znajomych - a właściwie są to po prostu ludzie, których znam (jakoś inaczej odbieram te dwa stwierdzenia) - którym mniej, lub bardziej po alkoholu... hmm... odbija. Po prosu stają się agresywni. Ja jestem z natury ekstremalnym pacyfistą - co po spożyciu alkoholu jeszcze się u mnie pogłębia. Totalną zagadką są dla mnie objawy agresji w stanie upojenia. Nie wiem czy alko działa w taki sposób, że wyłuskuje z nas to, co siedzi w głębi (o zgrozo, jeśli wyłuskuje z kogoś agresję), czy po prostu coś w nas zmienia - w jednych w tę, w drugich w inną stronę.

Jak jest z Wami - lub Waszymi znajomymi?

---------- Post dodany o 00:44 ---------- Poprzedni post o 00:43 ----------

PS: nie ma dla mnie znaczenia czy piję piwo, wino, czy coś mocniejszego (choć to ekstremalnie rzadko mi się zdarza) - zawsze kocham wszystkich jeszcze bardziej, niż zazwyczaj ;)

---------- Post dodany o 00:45 ---------- Poprzedni post o 00:44 ----------

PS2: a wino lubię pić z kobietami ;)
 
Jak jest z Wami - lub Waszymi znajomymi?

No jak to wiadomo, są różne reakcje - i są agresywni, i są milusińscy, i są bezzmianowi charakterem, może deko bardziej szyderczy że tak to nazwę.

Ja jestem typem zależnym od humoru - wcześniej często łapała mnie agresja, buntownik i agresor, "przywódca" wynikająca z trybu pracy, zdarzeń i ogólnych problemów itd... bywały sytuacje iż będąc na rynku w Krakowie, potrafiłem dać Niemcowi w mordę, bo nie podobał mi się język którym się posługiwał.
Teraz jak to się mówi, usiadło się na tyłku, i jakoś tak podchodzę z mega uśmiechem i radością do wszystkiego, a po co się stresować, jak można nie :) często napadają mnie napady panicznego niekontrolowanego śmiechu. Cieszy mnie ten fakt, bo czuję ulgę na duchu, a nie że rano wstaje, bania boli i potem dowiaduje się skąd mam krew na koszulce czy podbite oko. Przeszło samo - po zmianie pracy, otoczenia i własnego zachowania.
 
Powrót
Góra