Niezależnie od powyższego: istnieje też możliwość przyśpieszenia procesu rozłączania przekaźnika (tj. odłączania głośników) w sytuacji wystąpienia awarii. A robi się to tak:
Pomiędzy przekaźnik a mosfet wstawia się szeregowy rezystor, który redukuje efektywne napięcie na cewce przekaźnika do 37% jego nominalnego napięcia pracy. Równolegle do tego rezystora podłączamy kondensator elektrolityczny 10000uF. Ot, i tyle. Zyskujemy kilka krytycznych milisekund w zakresie szybkości rozłączania, bez ryzykowania destabilizacji pracy przekaźnika.
{{ Mała podpowiedź:
Strumień indukcji w obwodzie magnetycznym już aktywnego przekaźnika jest zdecydowanie większy, jak strumień indukcji pola, jaki jest niezbędny do przyciągnięcia kotwicy; Podtrzymanie przekaźnika mniejszą energią pola magnetycznego oznacza szybsze rozłączanie styków przy jego deaktywacji }}.
Po co elektrolit 10000uF bocznikujący tenże rezystor?
Elektrolit daje przez kilka sekund niezbędnego kopa, czyli "pełne napięcie" na cewkę przekaźnika, w chwili, gdy trzeba go aktywować. Potem, gdy już przyciągnięto kotwicę, elektrolit się rozładuje przez rezystor i napięcie na cewce opada do 37%, co nas specjalnie nie boli, bo przekaźnik nadal dobrze i mocno trzyma.