To, że ferrofluid, a raczej jego brak poprawia mikrodynamikę można sprawdzić nausznie. Ja to zrobiłem i stwierdzam, że jego brak wpływa pozytywnie na przekaz. Co do pakowania ferro "dla jaj" to nie uważam by ten proceder miał miejsce tylko i wyłącznie z tego powodu. Jest kilka innych powodów dla których owa substancja jest z tak ogromną chęcią aplikowana w większość przetworników. Jednym z wielu takich czynników jest niewątpliwie lepsza charka na papierze bo na jakiej podstawie dokonujemy wyboru przetwornika? Podstawy są w zasadzie dwie. Pierwsza to rekomendacja i opinie porównawcze, zaś druga to właśnie papier. Czym charka gładsza i wytrzymałość mocowa lepsza tym wyżej głośnik plasuje się na "półce towarowej", a dodatkowo jeśli ma dość atrakcyjną cenę to wiadomo, że sprzeda się w większej ilości. Jak wcześniej wspominał Paweł S są producenci, którzy np. oferują ten sam produkt "zapaćkany" ferrofluidem jak i bez ferrofluidu. Ponadto uważam, że ferrofluid stał się w pewnym sensie wyznacznikiem "dobrego" przetwornika. Jeśli konkurencja pakuje ferro do swoich przetworników i nie zapomina się tym przechwalać oraz podnosić rzekomą jakość swoich przetworników to i inni producenci również muszą stosować ten sam zabieg by nie zostawać za konkurencją bo niestety nie są w stanie przekonać potencjalnego klienta nie dając mu możliwości odsłuchu do tego, ze ich głośnik gra "lepiej" bez ferro. Analogiczną sytuację możemy znaleźć w popularności obudowy bassreflex. Kiedyś było nieco inaczej, to obudowy closed były tymi które były bardziej popularne i które moim zdaniem są w aspekcie audio sporo lepszym rozwiązaniem. Bassreflex stał się w pewnym rodzaju kompromisem oraz standardem będącym kultywowanym przez wielu producentów.
Reasumijąc...uważam, że ferrofluid jest poprostu "modny" oraz, że ta moda prędzej czy później minie. To jest oczywiście moje subiektywne zdanie i opinia wyrobiona podczas obserwacji rynku.