Kleiłem fornir modyfikowany i tradycyjny, żelazko i klej kontaktowy, moje spostrzeżenia są następujące:
- klej do drewna klasy D2, smarowanie tylko płyty, w przypadku dużych powierzchni (np 600x1300 mm) posmarowanie całej płyty i przyklejenie forniru spowoduje jego nasiąknięcie i powyginanie, pofalowanie. Ja robiłem to w ten sposób, że płyta była smarowana po kawałku, fornir przyklejany i następnie żelazko. Dzięki temu fornir się nie zdążył pofalować, jest tylko mały myk, ja dojdziemy do miejsca, gdzie klej się skończył. Chwilkę wcześniej nalezy posmarować kolejny kawałek, np. kolejne 20 cm.
- klej kontaktowy - w pierwszej kolejności smaruję fornir, następnie płytę. Po skończeniu płyty (przy większych kawałkach jadę jeszcze raz klejem, żeby mi za szybko nie wysechł) jak powłoka lekko przyschnie po kawałku przyklejam fornir, i dociskam kawalkiem drewienka (wygląda to podobnie jak w przypadku klejenia większej powierzchni naklejki, gdzi najpierw ściągamy stopniowo papier, i dociskamy jednocześnie naklejkę - nie ma wtedy bąbli z powietrzem). Tu jest podobnie, dociskam po kawału, drugi koniec wisi w powietrzu, żeby się nie połączył za wcześnie, no i dociskamy.
Wszystko jest kwestią wprawy, należy jeszcze pamiętać, przycinając fornir na krawędzi, żeby nie jechać "pod włos" i sprawdzić w którą stronę układają się słoje. Mimo dobrego klejenia i ostrego noża, może się okazać, że wyrwiemy kawałek forniru na krawędzi. Można kupić gotowy nóż do przycinania oklein z płyt meblowych.
Druga uwaga - przy malowaniu, lakierowaniu, w miejscach, gdzie fornir się nie przyklei, może się również pofałdować. Lepiej jest wszystko sprawdzić, miejsca takie da się zlokalizować i dostrzyknąć klej strzykawką i przyprasować żelazkiem. Uwagi dotyczą w zasadzi większych formatów, z mniejszymi raczej nie ma problemów. Oczywiście najlepsza jest prasa, lub system próżniowy.