Temat jest złożony. Jak ktoś się nie zna na teorii obwodów, czy generalnie na zagadnieniach związanych z teorią sygnałów i nie ma wiedzy z zakresu elektroniki, to może się nieźle naciąć patrząc na tego typu symulacje. Nie wiem, czy VituixCad ma kompleksowe (dodatkowe) narzędzie do tego typu analiz, ale kalkulatorem z powyższych zrzutów ekranu/tej wersji takiej analizy się nie zrobi.
Żeby to dobrze wytłumaczyć to zacząć trzeba by od tego, że producenci głośników nie podają ich mocy, niezależnie od tego, na jaką normę się powołują. Zaskoczenie? No właśnie ;-). Podają wartość, która jest wyrażona w jednostkach mocy (W), owszem, ale tak naprawdę to jest to przeliczenie z ilości energii/ciepła (J), jaką układ drgający głośnika jest w stanie przenieść w stanie ustalonym pracy (przez określony czas) przy danym sygnale i założonych warunkach granicznych, np:
- brak uszkodzenia mechanicznego,
- brak uszkodzenia elektrycznego (spalenie cewki),
- określony poziom zniekształceń itd.
To wydzielona w cewce energia ją niszczy (termicznie, mechaniczna wytrzymałość to inna sprawa), a nie moc. Teoria jest dość skomplikowana (tutaj podałem tylko zarys wstępu do podstaw), ale w praktyce można to opisać dość prosto. Załóżmy, że mamy wzmacniacz o mocy tych 100W, czyli taki, który jest w stanie dostarczyć napięcie sinusoidalne odpowiadające tej mocy na danym obciążeniu (np. 4R, wtedy to napięcie to 20V RMS). Ale sygnał muzyczny to nie sygnał sinusoidalny. W sygnale muzycznym mamy pewne tło, o pewnej średniej wartości, a na tym tle są różne „piki” – uderzenia perkusji, basy itd., które zwykle są najgłośniejsze. "Podkręcając" wzmacniacz dochodzimy do momentu w którym zaczyna on „pierdzieć” i robi to właśnie na tych pikach, bo one są najbliżej górnych granic danego sygnału – to jest kompresja, obcinanie wierzchołków tego sygnału i generowanie dodatkowych zniekształceń, harmonicznych. Oznacza to, że wzmacniacz osiągnął poziom napięcia wyjściowego odpowiadający tej maksymalnej mocy – 20V (100W), a nie, że taką moc oddaje. W tym samym czasie pozostałe elementy (dźwięki) sygnału, owe tło, wcale nie jest tak mocno kompresowane, gra w miarę normalnie. Oczywiście, bo typowy sygnał muzyczny charakteryzuje się właśnie pewnym rozkładem w funkcji częstotliwości i tym samym pewnym stosunkiem wartości maksymalnej tego sygnału do jego wartości średniej. To nazywa się „crest factor”. I dla typowego sygnału muzycznego jest to wartość zwykle pomiędzy 6dB a 10dB, czyli pomiędzy 4 a 10 razy mniej, niż owe 100W (to też rozwiązanie zagadki, dlaczego wzmacniacz o mocy np. 2*100W ma na tabliczce znamionowej napisany pobór mocy np. 120W). „Pik” gra na poziomie 100W, ale cała moc dostarczana z wyjścia wzmacniacza to np. 25W. I te 25W całego sygnału muzycznego dzielone jest dalej na poszczególne głośniki. W jakich proporcjach? To już zależy od konkretnego sygnału i od charakterystyki zastosowanej filtracji.
Tak więc, aby określić moc jaka wydzieli się na cewce głośnika przy sygnale muzycznym, potrzebna jest kompleksowa analiza spektralna sygnału muzycznego w danym zakresie częstotliwości (widmowa gęstość energii/mocy), którą głośnik ma przetwarzać, a nie wartość napięcia wejściowego sygnału „przemieciona” przez ten zakres częstotliwości. Głośnik nie gra w danym momencie tylko jednej częstotliwości z danego zakresu. Gra ich wiele – tyle, ile jest w danym sygnale muzycznym i z takim spektrum (rozkładem amplitud/mocy tych częstotliwości względem siebie) jaki jest w danym sygnale muzycznym.
Można to zobrazować jeszcze inaczej, na przykładzie głośnika wysokotonowego podpiętego pod typowy wzmacniacz tranzystorowy. Gdy gramy poniżej granicy przesterowania wzmacniacza, to można dostarczyć nawet bardzo wysokie poziomy sygnału (muzycznego) i głośnik przeżyje. Ale gdy dojdziemy do granicy przesterowania, to okazuje się, że głośnik szybko klęka. Dlaczego? Przecież poziom sygnału nie wzrósł znacząco. Poziom sygnału nie, ale za to wzmacniacz (tranzystorowy) w przesterowaniu generuje dużo harmonicznych, czyli po prostu dodatkowych częstotliwości w zakresie wysokotonowym (także tym ultrasonicznym), które powodują, że widmowa gęstość/całkowity poziom mocy w tym zakresie się zwiększa, a więc zwiększa się też ilość energii, jaką otrzymuje głośnik wysokotonowy. I dlatego się pali, a nie z powodu wysokiego poziomu sygnału (podstawowego).