Wzmacniacz pobiera więc średnio 0,1A x 230V, czyli 23VA. Transformator ma 30VA, jest wystarczający i ma nawet lekki zapas.
Co do twojego pytania o zabezpieczenie transformatora przed "spaleniem", to w przypadku powyższym nie ma takiej groźby w normalnych warunkach.
Bezpiecznik tradycyjny, nawet szybki, przy niewielkim przekroczeniu prądu nominalnego ma dość długi czas zadziałania - tradycyjne bezpieczniki dobre są np. przy jakichś zwarciach, bo wtedy prąd wielokrotnie przekracza wartość nominalną i bezpiecznik działa "natychmiast" (są na to normy prądowo/czasowe, dla różnych typów).
Przy możliwości wystąpienia dłuższych, ale stosunkowo niewielkich przeciążeń transformatora (np. do 1,2-1,5 raza) według mnie korzystne jest stosowanie bezpieczników termicznych, "przytulonych" do uzwojenia. Są takie jednokrotne i wielokrotne, na różne temperatury. One z kolei nie zareagują natychmiast na zwarcie (uzwojenie nie zdąży się nagrzać), ale pilnują bezpieczeństwa w sytuacji długotrwałej pracy transformatora na pełnej mocy i przy lekkim jej przekroczeniu. A zwykły bezpiecznik może wtedy nawet w ogóle nie zadziałać. Oczywiście nie ma żadnych przeciwwskazań do użycia obu zabezpieczeń jednocześnie.
Tylko że jednokrotne termiczne są często przekleństwem, nie raz rozdłubywałem "zachodnie" trafo by dostać się do zjaranego termika - poza tym transformator był zawsze sprawny, z tego powodu warto stosować wielokrotne.
Aha, istnieją bezpieczniki polimerowe wielokrotnego użytku - można je stosować jak "dwa w jednym", ponieważ działają na zasadzie podgrzewania przepływającym prądem, ale również podgrzanie takiego bezpiecznika z "zewnątrz" powoduje lawinowy wzrost rezystancji i przerwanie obwodu.
Zdaje się że zresztą niektórzy producenci kolumn głośnikowych stosują je jako zabezpieczenie głośników.