• Witamy w największym polskim serwisie internetowym poświęconym w całości zagadnieniom samodzielnej budowy nagłośnienia.
    Dzięki DIYaudio.pl poznasz zagadnienia samodzielnej budowy nagłośnienia od podszewki oraz będziesz mógł dyskutować o DIY audio do woli.

    Artykuły z dawnego portalu zostały przeniesione do sekcji forum na samym dole.

Spam Post :)

Tak z drrugiej strony, taki motorower to fajna sprawa, miło wspominam czasy kiedy coś takiego miałem

Ja miałem Kadeta, Karpaty (chyba ukraiński?) z silnikiem z Jawy 50 (tylko był problem, bo błotnik przedni czasami 'dezintegrował" mi fajkę zapłonową); Jeździłem też na SHL'kach 125 i 175, trochę na WS'ce 125... były czasy... :)



A jeszcze zapytam - wspominałeś,że wybierasz się na Woodstock - byłeś? Pierwszy raz? Jak wrażenia?




I jeszcze poza głównym tematem mojej wypowiedzi - dowalę trochę do kominka - a co ;)
http://www.youtube.com/watch?v=qMu_Giu6IyM
 
Ja miałem Kadeta
Też miałem takie cuś :) Niestety, max 40km/h na tym się wyciągało, raczej taka zabawka ale bardzo miło wspominam.
A jeszcze zapytam - wspominałeś,że wybierasz się na Woodstock - byłeś? Pierwszy raz? Jak wrażenia?
Ano byłem. W tym roku jeden, ostatni dzień (sobota). Zrobiłem sobie wycieczkę od piątku wieczór do poniedziałku rano do Kostrzynia (woodstock), Szczecina, Świnoujścia oraz Bansin i Ahlbeck (Niemcy). Bilety wyniosły mnie 120zł normalne (pociąg, miejscówki, przejazd do Niemiec) jadąc z Warszawy.
Na Woodstocku byłem 2 raz: pierwszy rok temu. Wtedy jechałem z raczej negatywnym nastawieniem, zobaczyć jak tam jest. Wracałem z myślą ze za rok muszę tam znowu być :) Z taką serdecznością i życzliwością obcych ludzi nie spotkałem sie nigdzie. Żeby dostać przysłowiowy wpierdol trzeba by było się tam bardzo starać. Dużo pozytywnych ludzi. Nie zostałem nigdzie okradziony, chociaż spałem po pociągach i czasem na trawie. Spoko koncerty, choć to dla mnie było tylko tło.
Na Woodstocku działa coś takiego jak przystanek Jezus: zdecydowanie inni ksieża niż spotykamy w kościele, otwarci i szczerzy (ksiądz ok 45-50 lat po imieniu kazał sobie mówić ;)) z którymi możesz porozmawiać o wszystkim. Nikt nie nawraca, szanują ciebie.
Wioska Kryszny: ogólnie nie spodobało mi sie choć żarcie mają całkiem OK. Trochę nachalni, na siłę udowadniają że oni mają racje.
No i na koniec minus: organizacja na dworcu PKP. W tamtym roku pojechałem dopiero 3 pociągiem do Poznania ze względu na niemożność dopchania sie nawet na peron.

W tym roku bardzo podobnie było tylko zespoły bardziej liche :/
Ogólnie bardzo pozytywne wrażenia. Polecam każdemu ale nie ostatni dzień Woodstocku:)
 
Ja miałem Kadeta, Karpaty (chyba ukraiński?) z silnikiem z Jawy 50 (tylko był problem, bo błotnik przedni czasami 'dezintegrował" mi fajkę zapłonową); Jeździłem też na SHL'kach 125 i 175, trochę na WS'ce 125... były czasy... :)



A jeszcze zapytam - wspominałeś,że wybierasz się na Woodstock - byłeś? Pierwszy raz? Jak wrażenia?




I jeszcze poza głównym tematem mojej wypowiedzi - dowalę trochę do kominka - a co ;)
http://www.youtube.com/watch?v=qMu_Giu6IyM

Najlepsza jazda na świecie to była na ETZ'ecia ;).
Pozdrawiam
 
Też miałem takie cuś Niestety, max 40km/h na tym się wyciągało, raczej taka zabawka ale bardzo miło wspominam.
No tak, pierwszy lepszy Komar "brał go na prostej" ;)

Na Woodstocku byłem 2 raz: pierwszy rok temu. Wtedy jechałem z raczej negatywnym nastawieniem, zobaczyć jak tam jest. Wracałem z myślą ze za rok muszę tam znowu być
Ja byłem dziewięć razy - ostatni bodajże w 2009. Za każdym razem jechałem z nastawieniem pozytywnym i za każdym razem chciałem tam wrócic w następnym roku. Niestety zmieniły się priorytety jeśli chodzi o spędzanie urlopu i zaniechałem tego procederu... ale za rok, kto wie... ;)

Z taką serdecznością i życzliwością obcych ludzi nie spotkałem sie nigdzie.
To chyba najważniejszy element panującego tam klimatu - powiem Ci, że praktycznie każda osoba, z którą rozmawiałem i która była na tej imprezie chociaż raz, na wstępie (rozmowy) wspominała właśnie o tym. Miła atmosfera, wszyscy (większość) uprzejmi i pozytywnie nastawieni. Może się to wydać dziwne, bo spora część woodstockowiczów to jakieś punki, oje, metale i inne brudasy ( ;) ), którzy na co dzień, na mieście, są odbierani przez resztę społeczeństwa raczej jako potencjalne ognisko problemów - tam tego nie ma. Jest tolerancja, jest akceptacja, wszyscy uśmiechnięci, do każdego możesz zagadać - jest OK :)

Raz byłem świadkiem "spięcia" pomiędzy dwoma gostkami - skończyło się na interwencji kilkudziesięciu innych osób, polegającej na odłączeniu ich od siebie i załagodzeniu sytuacji - skończyło się na wspólnej wizycie w wiosce piwnej ;)

Na Woodstocku działa coś takiego jak przystanek Jezus: zdecydowanie inni ksieża niż spotykamy w kościele
Ja, jako zapalony chrześcijanin (prawie katol ;) ) równiż do nich zaglądałem. W pewnym momencie (nie wiem który to był rok) weszli w jakiś konflikt z Owsiakiem - nie byli obecni na Przystanku. Fajnie, że ponownie się dogadali.

Wioska Kryszny: (...) choć żarcie mają całkiem OK.
Nie są źli. Co prawda rozmawiając z nimi ma się wrażenie, jak by się rozmawiało z mnichem szaolin, ale ogólnie nie szkodliwi. Dużym plusem było to, że koncerty u nich odbywały się już dzień przed tymi woodstockowymi (a zawsze docierałem tam właśnie dzień wcześniej) więc wieczór nie był stracony. Co do jedzenia w ich "wiosce" - wszyscy twierdzą, że dobre - wszyscy twierdzą również, że słodkie jak cholera (co jest faktem raczej niepodważalnym). Jedyne, co mi nie odpowiadało, to fakt, że przy ostatniej "pani z chochlą" chcieli wymuszać powiedzenie "hare Kriszna" - ja zawsze mówiłem "Bóg zapłać" i też przechodziło ;) Generalnie chyba nieszkodliwi ludzie, choć mocno nawiedzeni.

organizacja na dworcu PKP
Jezusie słodki, co tam sie czasem wyprawiało... jak juz napiszę o tym książkę, to dam Ci do przeczytania :D


tylko zespoły bardziej liche :/
To właśnie moim zdaniem jedyny problem na tym festiwalu. Zdarzają się perełki (najlepiej wspominam koncerty: KSU (coś pięknego), Vedera, Lao Che, Maleo (gościnnie wystąpił u niego wtedy pewien chyba Afrykańczyć, Kofi Ayivor - jak ja się wtedy wytańczyłem :thumbsup:), Die Totten Hossen, i kilka innych... na przestrzeni lat zebrało by się tego więcej, ale te wspominam najlepiej) ale przeważnie to kiszka - gra świetnie... ale po kilku piwach, w tamtej atmosferze - wszystko może grac świetnie :D

Ogólnie bardzo pozytywne wrażenia. Polecam każdemu (...)
Jak dla mnie, "moje" Woodstocki to dziewięć z najlepszych imprez, na jakich byłem... dziewięć z puli dwudziestu ;)
 
Ostatnia edycja:
Ja byłem dziewięć razy - ostatni bodajże w 2009.
Uuu, daleko mi do Ciebie ;) Zawsze na całym byłeś czy po 1-2 dni?
Może się to wydać dziwne, bo spora część woodstockowiczów to jakieś punki, oje, metale i inne brudasy
Raczej ludzie bezproblemowi także poza woodstockiem chyba że sam sie prosisz ;) Nasze społeczeństwo tak ich odbiera ale to temat na inną dyskusje (jak by co nie należę do nich, raczej bliżej mi do dresu niż glanu ;))
wszyscy twierdzą również, że słodkie jak cholera
Tu bym polemizował gdyż słodki (i to nie za dużo) jest tylko ten mus jabłkowy (?) czy coś w ten kształt. Większość to ryż z jakimś sosem i coś ala chipsy. Moze zmieniło sie coś od Twoich czasów
Jedyne, co mi nie odpowiadało, to fakt, że przy ostatniej "pani z chochlą" chcieli wymuszać powiedzenie "hare Kriszna"
Pamiętam jak pierwszy raz odbierałem żarcie, dostałem owe pozdrowienie. Troche mnie zamurowało i nawet nie wiedziałem co powiedzieć:cool:
Generalnie chyba nieszkodliwi ludzie, choć mocno nawiedzeni
Generalnie to ja pamiętam ich jak jakieś 5-10 lat temu chodzili po ulicach i śpiewali te swoje piosenki i "nawracali". Ciekaw jestem co z nimi bo od dawna nie widzę żadnego w Wawie?

---------- Post dodany o 10:32 ---------- Poprzedni post o 10:31 ----------

Jezusie słodki, co tam sie czasem wyprawiało... jak juz napiszę o tym książkę, to dam Ci do przeczytania
Mogę się domyśleć, choć widać że w tym roku coś próbowali kombinować ale z mizernym skutkiem ;)
 
Nie na temat...


Benku a widziałeś może 'pływający namiot' i wędkarza ? Jakieś panczury miały tyle wody w namiocie, że po prostu siedzieli na kanapie (Bóg wie skąd wziętej) i moczyli sobie nogi w owej błotkowodzie :) A najlepszy był koleś, który po prostu siedział w tym bajorku z wędką i łowił...

 
Panowie wie ktoś może gdzie w Krakowie lub okolicach można zakupić w stanie "złomowym" drobny śrut, kulki z łożysk, lub innego rodzaju materiał o dużym ciężarze nasypowym? Potrzebuje tego ok. 30kg, ale nieistotne są walory estetyczne, czy użytkowe, stąd też wspomniałem o stanie złomowym, a i cena pewnie mniejsza.
 
Nie nie, moje paczki ważą 50kg każda i balastu nie potrzebują;). Złomu potrzebuję do do zmajstrowania sobie elastycznych obciążników do specyficznych ćwiczeń.
 
Prawda.
Ale jeszcze prościej znaleźć skup złomu w okolicy.
Ale takich pewnie w Krakowie nie ma :P
 
O to to to. Ja też często, od pewnej osoby, w pewnych lepiej wypadających bez nudnej poprawności okolicznościach, słyszę pewne "słodkie", aczkolwiek niecenzuralne, słówka;).
 
arwas nie ma się co cieszyć a Ty PM możesz już się zacząć żegnać z nim bo Yoshi przy banowaniu daty nie zmienił chyba. Zapewne jak wróci to szybko to naprawi :)
 
Powrót
Góra