później w wojsku byłem najlepszy na drążku,
Hehe "Opad na cyc i jedziesz" albo "GRANAT!!! no i teraz pompujesz"

Ja to nie mogłem ze śmiechu z początku jak oni tak krzyczeli (nie wiem ale kadra z góry zakłada chyba ze wszyscy są niemal że głusi czy co.. )
He ja najlepiej wypadłem w brzuszkach i na linie; nie pamiętam teraz juz dokładnie ile ale zrobiłem ponad 60 na minute, kprl. kucnął do mnie i powiedział kur.a nie wiem jak ty to robisz ale ciś ile wejdzie...
Najśmieszniej było na tej linie: wielka hala, cholernie wysoka a do sufitu przykręcona gruba lina z węzłami co ileś cm. Instrukcja to oburącz nad węzeł, jedna noga zawinięta wokoło liny druga dociska line do nogi, i raz za razem w gore....
Tiaa, tak się patrze na tą line i mowie co on pierd....do mnie. Wskoczyłem na nią, nogi na bok i na samych rękach, chlast chlast chlast.... migusiem; bach w sufit i z powrotem na dół...

Się patrzyli jak na wariata, a gdzieś tam komentarz: toż to istna małpa, nie człowiek
W drążku (nachwytem, małpi kciuk) i pompkach wypadłem średnio tzn. nie że źle - byłem w czołówce...
Pompki, no własnie bo pompki a pompki - są różne i zasada pompowania też jest różna w wojsku nie licząc tego że jedna pompka (za karę) zaliczana była po popierdzielonej regułce która brzmiała : "oto - pierwsza - prawidłowa - pompka - wojskowa" = po dziesięciu takich w sumie robiłeś 50 normalnych, także wiec...
Na egzaminie prawidłowa normalna pompka to była: powoli w górę i czekamy aż kadra powie następna i tak każda.
Na siłowni robiłem: jak najszybszy wypych - w górę i powolne (2-3sek) opadanie....
Takich szybkich bo szybkich, na sztukę, pompek jak jeszcze chodziłem na treningi robiliśmy min. 3 serie po 20 gdzie przerwy miedzy nimi to były scyzoryki