| | Parafrazując chińską powiastkę o Zhuangzi i Huizi spacerujących nad wodospadem Hao:
— Zastanawiam się, gdzie zamknąć mojego cudownego ptaszka fenghuang imieniem Hō-ō, aby jak najlepiej mu tam było i śpiewał swe melodie czysto i donośnie. Nie może być pomieszczenie za małe, to nad wyraz oczywiste. — Rzekł w zamyśleniu Huizi.
— Wszędzie ptaszek zaśpiewa, nie martw się o to. Nawet gdy pomieszczenie zbyt ciasne będzie, usłyszysz czysto i wyraźnie ćwierk pneumatyczny. Jakże pięknie brzmi ptasia pieśń pneumatyczna, jakże wielką jest niezależność brzmienia śpiewu fenghuanga od rozmiaru pomieszczenia! — rzekł Zhuangzi.
Huizi odpowiedział:
— Chyba się źle czujesz! Czyżbyś nigdy nie słyszał różnicy śpiewu ptaszka w ogrodzie, w paradnej komnacie pałacu naszego całym sercem umiłowanego cesarza i w ciasnym schowku na ryż? Śpiew musi rozwinąć się, mieć swobodę i przestrzeń, inaczej marnieje i gaśnie. Higieny uszu nie przestrzegasz lub zuchwałe kpiny ze mnie sobie urządzasz. Miejsce dla ptaszka musi być rozleglejsze od jego ćwierku.
Zhuangzi na to:
—Nie będąc mną na pewno nie wiesz, co, jak i gdzie słyszę, z drugiej strony ptaszkiem nie jesteś, ani ćwierkiem ani przestrzenią również nie jesteś więc nie wiesz, gdzie i jak rozlega się śpiew ptaszka ani jak ja go słyszę uchem moim, a powiadam ci, słuchałem bardzo wiele. Mówię ci więc, że gdzie zbyt ciasno, nic to, pneumatyczny ćwierk przewagę bierze i rzecz spełnia. Ja to słyszę, o tu, tu mam ucho swoje, a ty nie będąc mną, nie śmiej podważać, co twierdzę, że słyszę.
Huizi na to:
— Obserwacje nieba, ziemi i wskazania przodków czynią mnie w tym względzie pewnym, że bez pisemnego oświadczenia uzdrawiacza o uznanej pozycji mowy nie ma, bym ci uwierzył, że słyszysz, co twierdzisz, że słyszysz, choćby i tak wielkim uchem jakim mi tu potrząsasz. Słowa twoje łatwo płyną, lecz puste są i fałszywe. Udowodnij co mówisz lub bez zwłoki przyznaj swój błąd i nadużycie intelektualne.
Zhuangzi na to:
—Sam ptaszka odsłuchaj, a się przekonasz. Fenhuang śpiewa choćby w pudełku na kapelusz i już. Leję oto na twoje żądanie dowodów serdecznie i skutecznie.
Huizi na to:
—Niepotrzebnie wdałem się w tę dyskusję. Niczego się od ciebie nie można się dowiedzieć wartościowego o klatkach i fenhuangach. Tylko zakłócasz moją harmonię wewnętrzną i podnosisz mi ciśnienie. Zaprzestań tego zaraz i wyznaj swój błąd, inaczej tą laską co tu mam w ręce wybiję ci twe zuchwałe przednie zęby.
I spierali się tak i przekrzykiwali bardzo długo, a ich podniesione głosy rozlegały się daleko zakłócając melodyjny szum spadającej cierpliwie wody.
Morał:
Nic nie wpływa na bieg wodospadu. Lecz jakże miło jest toczyć przy nim zaciekłą dyskusję. | |