WRESZCIE! Końcówka gra i buczy, a właściwie to nie buczy, czyli jeszcze lepiej. Jak zwykle poległem na pierdołach, tj; niepotrzebnie odwracałem trana t5 (teraz już wiem, żeby zwracać uwagę na to z jakiej perspektywy jest robiony rzut w datasheet) i nieszczęsna LM385 była nie ten-tego przylutowana.
Prąd spoczynkowy to około 50mA, a po solidnym męczeniu końcówki wynosił jakieś 65mA.
Wszystko dzięki znajomemu, jego wiedzy i oscyloskopowi.
Jak wprowadził opisane wyżej poprawki przyszła pora na crashtesty. Pierwszy był na liście 10W głośniczek z zestawu komputerowego Tracera. Nie miałem pojęcia, że może on tak dobrze grać, niestety przy odkręcaniu głośności (źródłem sygnału był laptop) iskry szły po cewce równo, a to było na rezystorach ograniczających prąd (między zasilaczem a końcówką).
Następnie podłączył już bez rezów kolumnę Jamo Studio 180. Szczęka nam opadła. Nie sądziliśmy, że ta kolumna może grać tak potężnie (pokój około 23m^2), bas był naprawdę mocny jak na 20cm mid-woofer, do tego doszło małe trzęsienie w pokoju. Następnie przyszła kolej na suba JBL E150, a właściwie tylko głośnik (panel był zdjęty i była tylko dokręcona na 3 śrubach plastykowa osłona na panel. Grało to średnio szczerze mówiąc, ale to wina tego, że głośnik szedł po całym swoim paśmie + furkocząca pokrywa, co ie zmienia faktu, iż membrana latała po całym pokoju, a otwór bass reflex pompował jak suszarka. Po tych nieprzyjemnych dla reszty domowników testach radiator położony w usrany sposób, bo leżał na żeberkach z końcówką mocy skierowaną ku górze, można było śmiało trzymać, choć temp zapewne przekraczała 60*C. Jutro, a raczej dziś podłączę przedwzmacniacz i sprawdzę co potrafi kolumna 3-way STX. Trzeba się tez porozglądać po hasioku za jakimś materiałem na panel.