Projekt wykonany. Wszystko pięknie gra, ale…. po kolei. Wykonałem je trochę z nadmiaru wolnego czasu, trochę z braku własnych kolumn (ostanie zostały skasowane przez kota, który prostował pazury na drewnianych ściankach przedzierając po drodze membrany głośnikowe) trochę z chęci posiadania czegoś nowego.
Nie mając zielonego pojęcia zabrałem się za budowę. Cena przetworników wydawała się przystępna, wielkość starych skrzyń wymagała tylko małej korekty, więc pracy nie będzie dużo – pomyślałem sobie. I tak też było.
Prosty, tymczasowy projekt zaczął wzbogacać się. Znalazłem resztki forniru. Okleiłem obudowy, zrobiłem nowe fronty, wszystko polakierowałem, zmontowałem. I co raz bardziej żałowałem że od razu nie zabrałem się za coś większego. Co tam, obudowę zawsze można zmienić. Po miesiącu wszystko odpaliłem. I… Wow! Jakież było moje zdumienie. Teraz to był dźwięk. Każdy instrument było słychać osobno. Przeleciałem wszystkie swoje płyty. Nie sądziłem, że może być taka różnica w jakości dźwięku. Nawet mój syn zaczął słuchać muzyki ze mną siedząc na kanapie. Wszystko odsłuchałem na nowo.
Niestety, pod dwóch tygodniach coś zaczęło się psuć, radość zaczynała pryskać. Im dłużej słuchałem, tym bardziej czegoś zaczynało mi brakować. Im więcej wsłuchiwałem się w muzykę tym byłem co raz bardziej rozczarowany. Zorientowałem się, że jest fajnie jak muzyka leci dosyć głośno, wtedy „była w całym pomieszczeniu”. Gdy wyciszałem do, powiedzmy to normalnej głośności pojawiały się braki. Dźwięk wyraźnie dobiegał z kolumn. Było go za mało. Zacząłem drążyć temat. Gdzieś na tym forum ktoś komuś napisał: Że (jego) kolumny mają za małą powierzchnię, aby zagrały dobrze w dużym pomieszczeniu.
Mam wrażenie że i u mnie jest podobny problem. Szkoda, tego nie brałem pod uwagę.
I teraz koledzy mam pytanie, czy da się w jakiś sposób z tego wybrnąć? Właściwie jest to pytanie do twórcy projektu raven1985. Czy da się w jakikolwiek sposób rozbudować te kolumny tak, żeby móc wypełnić dźwiękiem 24m2 pomieszczenie?