Ja tem spaliłem dużą ilosć głośników i to zawsze wtedy gdy miałem wzmacniacz mocniejszy od mocy głosników, powód - robisz coraz głośniej i nie wiesz czy coś się stanie czy nie, dopiero po kilku,kilkunastu minutach głosniki puszczają dym albo ocierają odklejonymi cewkami.
A gdy masz słaby wzmacniacz to słyszysz przester i ustawiasz gałkę volume poniżej tego efektu, nigdy nie spaliłem słabym wzmacniaczem kolumn, a to co ludzie opisują w gazetach to głupoty , zapominają o tym że w latach 60-90 ludzie mieli do dyspozycji korektory barwy tonu o ogromnym podbiciu basu czy sopranu, wystarczyło dać sopran na max i 20 watów poszło w tweeter i koniec kolumny.
Teraz tak nie ma bo większość ludzi ma brak mózgu i trzeba hardwarowo ograniczać spalenia głośników brakim mozliwości silnego podbicia sopranów czy rozrywajacego zawieszenie basu.
Na wzmacniaczach liniowych małej mocy(dużo poniżej mocy kolumnm) wątpie aby ktoś spalił czy uszkodził głośniki, na wzmacniaczach liniowych o mocy większej od mocy kolumn uszkodzenie głośnika jest bardzo proste i używanie takiego wzmacniacza wymaga większej wiedzy niż używanie wzmacniacza o małej mocy w stosunku do mocy kolumn, wszak mając 'słabiaka' zauważysz przester i zmniejszysz volume a majac monstera zauważysz tylko dym albo inne straty, a co by było gdybyś zrobił przester..
Więc silniejszy wzmacniacz od mocy kolumn to nic złego ale obsługa z głową, przy małym wzmacniaczy też nie można być idiotą bo w końcu i tak da się wszystko rozwalić ale jest duuużo bezpieczniej i mniej stresu dla obsługującego.