A slyszales jak spiewala Adele z tych kolumn? Dramat. Projekt robi wrazenie, ale wymaga jeszcze wiele dopracowania.
Napisałem, że szybko zmykałem w obawie o uszkodzenie bębenków ale wierzę Ci, że mógł to być dramat. Natomiast Pan Wojciech Kotarba z Audio High End napisał:
http://audio-high-end.com/4/artykuly-o-zeta-zero.htm
" Usiadłem w końcowych rzędach krzeseł. Za chwilę zagrała muzyka. Przekaz był mocny, pełny dynamicznych kontrastów. Słychać było swobodę wzmacniacza i brzmienie lampy (mój domowy wzmacniacz to Jolida 300B na lampach Create Audio i Siemens oraz Telefunken, a kolumny są oparte na szerokopasmowych głośnikach Lowther). Po kilku minutach udało mi się zająć najlepsze, środkowe miejsce w pierwszym rzędzie. Przeżyłem szok, bo dźwięk był nadzwyczaj precyzyjny i czysty. Źródła pozorne namacalne i do bólu punktowe, z wyraźną lokalizacją w głąb sceny. Czystość średnich tonów wbijała mnie w krzesło. Wysokie tony były precyzyjne i dokładne, wybrzmienia talerzy dokładne i pełne skrzących się detali, ale podanych bez natarczywości i przesady. Bas nie dominował nad całością przekazu, a jedynie uzupełniał brzmienie pozostałych zakresów, ale jak było trzeba, to potrafił zagrzmieć. Królowały jednak średnie tony. Dźwięki poszczególnych instrumentów pojawiały się jak zaczarowane tu i teraz, bez żadnych objawów, że właśnie się zmaterializują.
Po prostu pojawiały się jak wyczarowane za sprawą magii i znikały równie magicznie, pozostawiając po sobie czarną ciszę w miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą były – doskonałość. Żadnego rozważania o ataku czy wypełnieniu, lokalizacjach, po prostu pełna holografia. Pojawił się głos Barbry Streisand, którą bardzo lubię. Pierwszy raz usłyszałem ją jakieś cztery metry przed sobą, delikatnie z prawej strony. Wspaniała, naturalna reprodukcja głosu. Wokalistka, była obecna w tym pokoju, zaszczycając gości swoją obecnością i głosem, coś niesamowitego! Nie słuchałem już brzmienia sprzętu, przesiedziałem jakieś pół godziny słuchając wyłącznie muzyki, bo tak pięknie podanej jeszcze słuchać nie miałem okazji. Co najważniejsze – przekaz tego, co w muzyce moim zdaniem najważniejsze – EMOCJE – był doskonały.
Tak zagrały kolumny Zeta Zero."
Może ja już jestem głuchy.