Niby nic strasznego, bo to wszystko wynikało z moich błędów / pośpiechu, ale efektem tego było uruchamianie ich przez ponad tydzień.
Najpierw zbyt powściągliwie kręciłem potencjometrem i efekt był taki, że prąd spoczynkowy nie płynął wcale. Nie wiem z czego to wynika, ale w tym wzmacniaczu regulacja między biasem 10mA a 100mA mieści się w zakresie obrotu o 180 stopni. W BG9 i I-AMP'ach itp. było wręcz przeciwnie, trzeba było się sporo nakręcić, ale coś płynęło (pewnie to kwestia wartości potencjometru). Zaczęły się kombinacje sprawdzanie tranzystorów końcowych, później (a myślałem, że tak się po prostu nie da

) wlutowałem końcowe na odwrót, na szczęście nic się im nie stało dzięki bezpiecznikom 1A, ale czas upływał. Następnie mierzyłem wartości spadków napięć w różnych punktach, aby ten wzmak ruszył:
Na BD139 musi się generować około 3,5V
Pomiędzy bazami (jedna końcówka miernika na bazę NPN druga na bazę PNP) tranzystorów końcowych musi być napięcie stałe na poziomie ok. 1.1V
Na rezystorach 100 ohm idących od raili do stopnia napięciowego musi występować spadek napięcia na poziomie 0,6V
Na 220 ohm idących do wejściowych 2n5401 spadek 0,2V
Trzeba też wywalić rezystor 47k, który idzie do masy (na tym PCB, które jest widoczne na zdjęciu w poście powyżej).
Z drugim egzemplarzem było ciekawiej, bo niby płynął sobie prąd spoczynkowy (występował spadek napięcia na rezystorach emiterowych), ale tranzystory były zimniutkie cały czas. Po zdjęciu wzmaka z radiatora okazało się, że po stronie ujemnego raila spadek ten był znacznie mniejszy. Finalnie okazało się, że trochę przegiąłem z wyginaniem wyprowadzenia emiterowych i z 0,22 ohm zrobiło się 2 ohm po czym odleciał całkiem. Wstawiłem nowe i gra. Obyło się bez eksplozji i strat materialnych. Cóż... Uczę się na własnych błędach. Wy uczcie się na moich
