W nawiązaniu do
http://diyaudio.pl/showthread.php/19881-120m3-strychu-Marantz170DC-DIY-którą-konstrukcję-wybrać
Popełniłem coś takiego, jak w temacie. Miało być tanio i dobrze, i było. Celestion 1525 BR 120 litrów, Monacor spm-200X/4 w odgrodzie, cięte to to ok. 500kHz i 5kHz 2rzędem. Z górą jeszcze kombinuje bo nie jestem zadowolony z tego co wyszło. Zastosowałem kilka małych aluminiowych neodymków obok siebie. Takie audiowoodoo. Dźwięk z tego jest całkiem ok i nadąża z efektywnością za resztą, tylko wygląda mi na to, że zastosowanie kilku takich obok siebie niestety mocno wyostrza ch-ke kierunkową. Trzeba siedzieć w osi kolumn bo inaczej wysokie uciekają. Próbowałem jeszcze wcześniej zmajstrować takiego fountaina z ht-95pa Monacora i stozkiem/dyfuzorem, ale za ciche było. Nie chciałem tuby ale wychodzi na to, że i tak się na tubie skończy. Myślę o hornie Smitha.
Co by tu o nich opowiedzieć... Gra to ładnie, neutralnie, dokładnie tak jak chciałem. Jakoś tak lekko i bez wysiłku, niemal od niechcenia. Do akustycznych kawałków przejedyne, gra jak żywe. Do metalu tak na marginesie też, tylko górę i dół trzeba trochę podnieść, żeby bardziej mięsiste było. Jest cholernie głośne i nie ma tego nieprzyjemnego efektu jaki miałem w starych Scherzo120, że jak podkręcić mocniej, to dźwięk staje jakiś taki nieznośny, nieprzyjemny i na dłuższą mete zwyczajnie męczy. Ten po prostu wciąga. Jak zamknąć oczy, wtedy wszystko znika i zostaje tylko to co powinno zostać - dosłownie widać poszczególne instrumenty. Scherzo do tego grały jakoś tak górą i dołem - piach w uszach i jakiś taki niestabilny rozhuśtany bas zupełnie nie do przyjęcia. W końcowej fazie obcowania z nimi wypchałem środek starą kołdrą i zatkałem tunel, bo się nie dało... a i tak przy tych nowych grały jakby były popsute. Przydźwigaliśmy jeszcze z Juniorem altusy dla porównania, chyba 200, ale to w ogóle porażka, łomot jakiś i nie ma o czym gadać. Tyle ode mnie.
Mam kumpla, zawodowego akustyka. Dużo nagłaśnia, coś tam nagrywa, nawet nieźle. Ma tzw. słuch, niegdyś muzykował. Przywlókł, jeszcze w fazie prób to było, całe pudło jakichś dziwnych płyt i usiedliśmy z tym przy sznapsie. Pierwsze, co powiedział: ten dźwięk jest jakiś... zwatowany... jakby w okolicy 6-7kHz była dziura na więcej jak 6dB. Mnie kopara opadła, bo akurat coś tam bawiłem się górnym podziałem i dokładnie tak to skopałem. Poza tym bez zarzutu, odczucia miał podobne jak ja. Tak w ogóle, to facet nie jest auduiofilem, ale zna masę takich ludzi i osłuchał się z przeróżnymi wynalazkami. Był zaskoczony basem. Twierdził, że w tych wszystkich superkonstrukcjach bas był jakiś rozlany i podbarwiony, a tu jest szybki, dokładny, taki jak powinien być i równiutki. Nie potrafił tego do niczego porównać, mówił tylko, że słuchał kiedyś jakichś studyjnych monitorów do bliskiego odsłuchu i raz w życiu miał wrażenie, że słyszy coś, co gra dokładnie tak jak powinno. Tamto oczywiście było lepsze, ale jakby coś blisko.
Wielkie dzięki dla kol. Dabyla, Matadora, Pogromcy za bezinteresowną pomoc i anielską cierpliwość
