• Witamy w największym polskim serwisie internetowym poświęconym w całości zagadnieniom samodzielnej budowy nagłośnienia.
    Dzięki DIYaudio.pl poznasz zagadnienia samodzielnej budowy nagłośnienia od podszewki oraz będziesz mógł dyskutować o DIY audio do woli.

    Artykuły z dawnego portalu zostały przeniesione do sekcji forum na samym dole.

Wypadki przy PRACY, Spalone Wzmaki, Głośniki itp.

DDN napisał:
nawet bezpiecznika ze o glosniku nie wspomne bo nigdy nie zepsulem zadnego
pozwol ze przytocze podpis pewnego forumowicza (juz nie pamietam kogo)
"doswiadczenie jest wprost proporcjonalne do zniszczonego sprzetu" ;)
 
Czyli ze to oznacza ze mam znikoma wiedze,zero muzgu i doswiadczenia bo nigdy nie udalo mi sie doprowadzic do powaznej awari sprzetu? Ja poprostu zbyt uwazny i poprawny jestem,wole 3razy wszystko sprawdzic nia zagram,albo wole dac 3x wiecej mocy niz mi potrzeba a grac na 70% mozliwosci tegosz sprzetu.
 
Spoko....posiadacze zeromuzgu laczcie sie. Dodam ze jeszcze zarowke nieraz spalilem w lampce domowej bo cos styki tam nie pracuja i se miga od zwarc,a niechce mi sie tego naprawiac. Pozdro!
 
DDN napisał:
Czyli ze to oznacza ze mam znikoma wiedze,zero muzgu i doswiadczenia bo nigdy nie udalo mi sie doprowadzic do powaznej awari sprzetu?
dabyl napisał:
Paweł tylko sprytnie zażartował
jak widac inni dobrze odebrali to co chcialem przekazac :P

DDN napisał:
Spoko....posiadacze zeromuzgu laczcie sie
dabyl napisał:
no tak, muzgu pewnie mało, jak każdy
kolego DDN, rozchodzi sie o to ze w glowie masz mózg a nie muzg ;]

oczywiscie tego co przytoczylem nie mozna traktowac doslownie. zniszczony sprzet jest dobra nauka na samym poczatku. pozniej wraz ze wzrostem doswiadczenia i wiedzy niszczymy coraz mniej sprzetu...
np taki irek gdyby nie robil prob niszczacych to by pewnie od wielu lat nic nie zniszczyl :P
 
Rutyna i pogorszenie zdrowia co skutkuje słabszym kojarzeniem , wzrokiem itp. elektronik mający 30 parę lat jest znacznie gorszy od takiego który ma lat 15 , spadają zdolności uczenia się itd. Przecież elektronika to nauka chwili i krótkiego etapu w życiu, liczba elektroników maleje bo to ciężki zawód którego niemal nikt nie chce wykonywać - każdy ucieka do szkół humanistycznych albo handluje.
 
Profesjonalista napisał:
elektronik mający 30 parę lat jest znacznie gorszy od takiego który ma lat 15
JEszcze nie spotkałem elektronika która ma 15lat - chyba że jakiegos lutowajła co umie podłączyc diodę świecącą przez rezystor do bateri...
Profesjonalista napisał:
Przecież elektronika to nauka chwili i krótkiego etapu w życiu
jest akurat odwrotnie, to są lata zobywania wiedzy, doswiadczenia, elektornikiem sie zostaje do konca zycia.
 
Muzqu mozna tez muz(iq)u spoko fakt dzis ani przez ostatnie dni do mnie nie dobija,spalilem sie sam a nie elektronika jakas tam.
 
Myśle że nikomu sie nie naraziłem :wink: , takie wyciągam wnioski z życia , oczywiście nie można w 100% generalizować. Elektronikiem jest się do końca życia ale z wiedzą zawsze do tyłu w stosunku do tych dużo młodszych, no chyba że jest ktoś alfą i omegą choć ja takich osób nie spotkałem, każdy z znanych mi elektroników był dobry w tym co było za jego lat młodzieńczych.
 
Ponieważ spotkałeś ludzi, którzy po skończeniu szkoły uznali, że teraz są specjalistami i fachowcami, więc już nie muszą się uczyć, a jak sam zapewne wiesz to nie jest słuszne. Od powiedzmy 20 lat postęp (szczególnie w elektronice) dyskwalifikuje takiego "speca" jako fachowca do poziomu znawcy historii. Dotyczy to każdej grupy zawodowej bez wyjątku, jedynie tempo postępu jest różne.
 
RpLand napisał:
Od powiedzmy 20 lat postęp (szczególnie w elektronice) dyskwalifikuje takiego "speca" jako fachowca do poziomu znawcy historii.
Nie powiedziałbym... zasady elektroniki sie nie zmieniaja, dochoadza tylko nowe rozwiazania itp.
 
Ja jeszcze dodam że jednak firmy wolą 23 letniego speca od 30-paro letniego, jednak trudno o nowych młodych bo nie ma zainteresowania trudną pracą za zerowe pieniądze. Dziś pracujemy głównie na gotowych modułach a większość młodych elektroników dziś nie wie jak dział tranzystor lecz potrafi programować i używać programów symulacyjnych. Dlatego też robimy skomplikowane urządzenia lecz niedopracowane odwrotnie niż w przeszłości - proste i dopracowane, dziś z powodu zawieszenia się urządzenia nikt nie robi awantury a dawniej producent takiego urządzenia był by wyśmiany na cały świat co mogło doprowadzić nawet do jego bankructwa. Mam znajomego co ma lat 55 - nigdy nie nauczył się jak działa tranzystor , serwisuje telewizory i wie co wymienić aby działał , jest naprawdę dobry i to bez znajomości zasad elektroniki. Sam nic nie stworzy, nawet zasilacza stabilizowanego. Dziś główną funkcję elektronika przejęły symulatory bez nich było by jak dawniej - człowiek męczył by się z układem na 5 tranzystorach przez kuuupę czasu.

A z niedoskonałością ludzką czyli niszczeniem elementów jest tak samo jak z krzywą niezawodności eksploatacji sprzętu - na początku wiele psucia , potem szybki spadek liczby zepsutych elementów a potem stopniowy lecz wolniejszy nawrót popełnianych błędów.
 
Nie na temat...
Proponuję wydzielić dyskusję do innego tematu w dziale "off topic" bo jest dosyć ciekawa.

Świadoma praca w danej branży powoduje, że jednak śledzisz nowości na rynku. Ja pracuję w branży budowlanej i wcale nie jest tak, że budowlaniec z 20-letnim stażem forsuje rozwiązania sprzed 20 lat bo tak się wtedy nauczył i tak ma być. Jeśli jest w miarę sensowny i świadomy wykonywanej przez siebie pracy to wie o wszystkich nowinkach. Inaczej wyleciał by z rynku z hukiem albo mógł by jedynie działać na domkach jednorodzinnych i to wszystko. Dodatkowo to 20-letnie doświadczenie daje mu ogromną przewagę nad młodziakami po studiach - człowiek po studiach ma tylko wiedzę teoretyczną, która, owszem, jest niezbędna ale nie pozwoli na poprawne prowadzenie budowy jeśli nie jest wspomagana wieloletnim doświadczeniem praktycznym. Taki "staruch" wchodzi na budowę i od razu wie co jest źle, które pręty zbrojenia są źle ułożone czy coś w tym stylu. Ma z tym do czynienia od 20 lat i nie musi się zastanawiać jak to będzie pracowało tylko od razu wie co się będzie z tym działo, czy o zgrozo pęknie czy się tylko poprawnie zarysuje. Myślę, że z elektroniką, jak i z każdą inną dziedziną, jest tak samo.

Druga sprawa to "trzydziestoletni elektronik kontra piętnastoletni elektronik" - no myślę, że tutaj rozstrzał wiekowy maksymalnie nie trafiony ;) . Przecież 30 lat to nie 70 lat, 30-letni człowiek to nie stetryczały dziad i jest tak na prawde w najlepszym pracownikiem bo ma już doświadczenie a jeszcze nie jest stary. Jeśli mu się ręce trzęsą to nie ze starości tylko popił dzień wcześniej ;) . A 15-latek? Jejku, przecież 15 lat to jeszcze dziecko, które nie przewidzi wielu sytuacji, które mogą się wydarzyć. I wiedza teoretyczna zdobyta w szkole nic tutaj nie zmienia. To, że ktoś wie jak działa tranzystor czy jakiś inny podzespół nie znaczy, że złoży je do kupy tak, że będzie to działać najlepiej jak to możliwe.

Poza tym krytykę trzydziestolatków odbieram jako bezpośredni atak na moją osobę :razz:


Profesjonalista napisał:
Dziś pracujemy głównie na gotowych modułach a większość młodych elektroników dziś nie wie jak dział tranzystor lecz potrafi programować i używać programów symulacyjnych.
Ktoś jednak te moduły musiał wcześniej zaprojektować i to był właśnie doświadczony elektronik. Ktoś musiał napisać program symulacyjny i to był właśnie doświadczony informatyk. To że ktoś zepnie ze sobą dwa złożone układy, całość podepnie do komputera i wciśnie "enter" i jak mu się zapali "zielone światełko" to jest OK, nie robi z tego kogoś elektronika czy informatyka i ten 23-latek, o którym piszesz równie dobrze sprawdził by siuę w składaniu kanapek - młody, tani, szybko pracuje, właściwie nic nie może zepsuć bo działa wg schematu, który ktoś mu przygotował... ;)
 
To że mamy dziś taka elektronikę jaka mamy to postęp dzięki wielu wielu ludziom, nad symulatorami elektroniki pracuje się od kilkudziesięciu lat i to praca ogromnej ilości doświadczonych elektroników.
 
przypomnialem sobie o tym temacie jak tylko zabralem sie za naprawe pewnego radia...

nie bylo opisu nietypowej kostki wiec musialem sam sprawdzic co gdzie jest.
rozkrecam powoli radio i widze cos takiego

attachment.php

co tu jest nie tak?

po zdemontowaniu radiatora widac lepiej

attachment.php

scalak nie byl docisniety! blaszka ktora miala go dociskac byla teraz "izolatorem" :o

no nic, trzeba to rozkrecic i sprawdzic co jeszcze zostalo popsute...

attachment.php

tylko jak?! :mad:


jakos uporalem sie z tymi srubkami - wymienilem je na dobre
poprawnie zamontowalem koncowke mocy i dodalem paste ktorej nie bylo
przylutowalem urwany kabelek anteny
wymienilem 2 przyciski na przednim panelu
wyczyscilem zlacza

zabieram sie za uruchamianie i znowu niespodzianka

attachment.php

co za "geniusz" grzebal w tym radiu?!

TAK SIE NIGDY NIE ROBI!


na szczescie scalak przezyl, radio dziala - skasowalem i nigdy wiecej nie chce tego widziec! :D
 

Załączniki

  • radio01.jpg
    radio01.jpg
    72.2 KB · Wyświetleń: 0
  • radio02.jpg
    radio02.jpg
    70 KB · Wyświetleń: 0
  • radio03.jpg
    radio03.jpg
    126.9 KB · Wyświetleń: 0
  • radio04.jpg
    radio04.jpg
    74.3 KB · Wyświetleń: 0
Spawać tarczę?! :o Nigdy w życiu! To są hamulce, najważniejszy element bezpieczeństwa, nie można z nimi robić takiej przyzakładówki! Takiego mechanika odprawić jak najprędzej!

A seicento mimo swojej niewygody to poczciwy samochód. Jeździłem takim 7 lat, ale teraz chyba nie byłbym w stanie się przesiąść :D Jedyne czego mi z niego brakuje to łatwość parkowania i możliwość zarzucania na ręcznym - a teraz jak tylko się spróbuje to już się drą ESRy, ABSy i inne dziadostwa.
 
Powrót
Góra