mbar - Isole świetne, szczerze przyznam, że chyba wcześniej nie słuchałem... może "mimouchem", ale tak na poważniej jakoś mi się nie przydarzyło - dzięki 
raven - no... tutaj moja opinia jest chyba zbędna... bo raczej ogólne znana
Odniosę się tylko do "Joy..." - kojarzy mi się ze Stroszkiem, którego całkiem niedawno odkryłem - no i skojarzenia jak najbardziej pozytywne.
Jakiś czas temu napisałem tutaj trochę o kapeli Marilyn Manson - posłuchałem tego troszkę ostatnio i niestety potwierdzam moje ówczesne spostrzeżenia. Właściwie jedynymi albumami, których "da się posłuchać" są "Antichrist Superstar", "Mechanical Animals" i "Holly Wood" - reszta jakieś takie poszarpane, bez ładu, składu, motywu przewodniego i ogólnie rzecz biorąc głębszego sensu - z kilkoma nielicznymi wyjątkami na poszczególnych płytach. Dodatkowo dostrzegam jeszcze inne zjawisko - nawet te trzy płyty, które wymieniłem jako "dające się słuchać" w tym momencie nie przemawiają już do mnie tak jak kiedyś (oczywiście pod względem stricte muzycznym, bo "emocjonalnie" nigdy się z nimi nie identyfikowałem). Nie wiem czy wynika to z niegdysiejszego osłuchania się tymiż, kilku lat więcej na moim koncie, czy po prostu zwykłą zmianą upodobań... Generalnie temat MM uważam w mojej przygodzie z muzyką za lekko zamknięty (ale zaznaczam, że z kilkoma wyjątkami
).

raven - no... tutaj moja opinia jest chyba zbędna... bo raczej ogólne znana

Odniosę się tylko do "Joy..." - kojarzy mi się ze Stroszkiem, którego całkiem niedawno odkryłem - no i skojarzenia jak najbardziej pozytywne.
Jakiś czas temu napisałem tutaj trochę o kapeli Marilyn Manson - posłuchałem tego troszkę ostatnio i niestety potwierdzam moje ówczesne spostrzeżenia. Właściwie jedynymi albumami, których "da się posłuchać" są "Antichrist Superstar", "Mechanical Animals" i "Holly Wood" - reszta jakieś takie poszarpane, bez ładu, składu, motywu przewodniego i ogólnie rzecz biorąc głębszego sensu - z kilkoma nielicznymi wyjątkami na poszczególnych płytach. Dodatkowo dostrzegam jeszcze inne zjawisko - nawet te trzy płyty, które wymieniłem jako "dające się słuchać" w tym momencie nie przemawiają już do mnie tak jak kiedyś (oczywiście pod względem stricte muzycznym, bo "emocjonalnie" nigdy się z nimi nie identyfikowałem). Nie wiem czy wynika to z niegdysiejszego osłuchania się tymiż, kilku lat więcej na moim koncie, czy po prostu zwykłą zmianą upodobań... Generalnie temat MM uważam w mojej przygodzie z muzyką za lekko zamknięty (ale zaznaczam, że z kilkoma wyjątkami

Skomentuj