Zapewne byłoby miło i krzepiąco, gdyby rzeczywiście człowiek był tą poczciwą tabula rasa jak chciał już Jan Jakub Rousseau.
Niestety nie jest tak, że człowiek to istota wszechstronna i dobra, a to środowisko ją ogranicza i paskudne wychowanie. Nie tylko byt określa świadomość. Nie przychodzimy na świat doskonale plastyczni a nieukierunkowani i nie wyłącznie wychowanie stanowi o nas. Poprawność polityczna, terror ideologiczny, przesądy, moda czy posłuszeństwo autorytetom są tu w swoim przemożnym ucisku na nic. Żadne wychowanie nie uczyni z krokodyla wiewiórki i rób co chcesz.
Właściwie szkoda czasu na roztrząsanie tego, podobnie jak spieranie się o poznawczą wartość teorii Darwina.
Co do decydującego wpływu genetyki na rozmaite nasze cechy, naszą nie tylko biologię, fizjologię itd, ale i psychologię i etologię czy wręcz kulturę, można spodziewać się jeszcze wielu rewelacji teraz, gdy złamano i odczytano kod genetyczny człowieka. Ogarnięcie w pełni konsekwencji i informacji, jakie to przed nami otwiera potrwa, lecz złamanie kodu genetycznego już teraz stanowi wstrząsający przełom. Tego rodzaju odkrycia stanowią rewolucję, której efekty i konsekwencje trawi się i przyswaja przez całe dziesięciolecia, ale niemal od początku zdecydowanie odmienia ludzki świat i pojęcia.
Zasadnicza istota odkrycia genu wiary nie jest zresztą tak zaskakująca, jak się zdaje: wrodzone są nasze odruchy, kolor oczu, budowa ciała, kolor skóry, grupa krwi, linie papilarne, zdolności słuchowe, lecz nie tylko, bo i całe schematy psychiczne, społeczne i kulturowe, modele zachowań i reakcji powtarzają się w jakiejś postaci w każdej ludzkiej populacji. Potrzeby i postawy religijne nie biorą się ze świata rzeczywistego, biorą się z natury człowieka :).
Oczywiście badania i ustalenia Deana Hamera wskazujące na wpływ genu VMAT2 są u swoich początków i jak to zwykle bywa, budzą kontrowersje, ale jak wiemy z historii nauki i dziejów cywilizacji, nie da się oburzonym głosowaniem zadecydować o obrotach sfer niebieskich i żadne religijne wskazania jakiegobądź autorytetu w najmniejszym nawet stopniu nie wpływają na stałe fizyczne czy biologiczne, na pogodę, nawet na zwykły rzut kostką do gry.
Na rodzaj i wpływ naszych genów również nie... Są tam gdzie są jakie są, niezmienne, uparte, samoistne i samodzielne, cały czas, dzień i noc, dzień i noc. I wszystko wiążą i wszystkim rządzą.
Acha, podgatunek to nie rasa... Na wszelki wypadek objaśnię, że tabula rasa znaczy niezapisana (jeszcze) tabliczka.
Niestety nie jest tak, że człowiek to istota wszechstronna i dobra, a to środowisko ją ogranicza i paskudne wychowanie. Nie tylko byt określa świadomość. Nie przychodzimy na świat doskonale plastyczni a nieukierunkowani i nie wyłącznie wychowanie stanowi o nas. Poprawność polityczna, terror ideologiczny, przesądy, moda czy posłuszeństwo autorytetom są tu w swoim przemożnym ucisku na nic. Żadne wychowanie nie uczyni z krokodyla wiewiórki i rób co chcesz.
Właściwie szkoda czasu na roztrząsanie tego, podobnie jak spieranie się o poznawczą wartość teorii Darwina.
Co do decydującego wpływu genetyki na rozmaite nasze cechy, naszą nie tylko biologię, fizjologię itd, ale i psychologię i etologię czy wręcz kulturę, można spodziewać się jeszcze wielu rewelacji teraz, gdy złamano i odczytano kod genetyczny człowieka. Ogarnięcie w pełni konsekwencji i informacji, jakie to przed nami otwiera potrwa, lecz złamanie kodu genetycznego już teraz stanowi wstrząsający przełom. Tego rodzaju odkrycia stanowią rewolucję, której efekty i konsekwencje trawi się i przyswaja przez całe dziesięciolecia, ale niemal od początku zdecydowanie odmienia ludzki świat i pojęcia.
Zasadnicza istota odkrycia genu wiary nie jest zresztą tak zaskakująca, jak się zdaje: wrodzone są nasze odruchy, kolor oczu, budowa ciała, kolor skóry, grupa krwi, linie papilarne, zdolności słuchowe, lecz nie tylko, bo i całe schematy psychiczne, społeczne i kulturowe, modele zachowań i reakcji powtarzają się w jakiejś postaci w każdej ludzkiej populacji. Potrzeby i postawy religijne nie biorą się ze świata rzeczywistego, biorą się z natury człowieka :).
Oczywiście badania i ustalenia Deana Hamera wskazujące na wpływ genu VMAT2 są u swoich początków i jak to zwykle bywa, budzą kontrowersje, ale jak wiemy z historii nauki i dziejów cywilizacji, nie da się oburzonym głosowaniem zadecydować o obrotach sfer niebieskich i żadne religijne wskazania jakiegobądź autorytetu w najmniejszym nawet stopniu nie wpływają na stałe fizyczne czy biologiczne, na pogodę, nawet na zwykły rzut kostką do gry.
Na rodzaj i wpływ naszych genów również nie... Są tam gdzie są jakie są, niezmienne, uparte, samoistne i samodzielne, cały czas, dzień i noc, dzień i noc. I wszystko wiążą i wszystkim rządzą.
Acha, podgatunek to nie rasa... Na wszelki wypadek objaśnię, że tabula rasa znaczy niezapisana (jeszcze) tabliczka.
Skomentuj