Zamieszczone przez womperm
Zobacz posta
Format bezstratny jest bezstratny: owszem stosuje się formaty z mniej lub bardziej wyrafinowanymi mechanizmami redukującymi objętość pliku, ale to rzecz mniej istotna. Rządzą tu prawa i oczekiwania jakościowe: brzmienie ponad rozmiar, lub jeszcze inaczej, celem tu taki minimalny rozmiar, jaki jeszcze zapewnia pełnię brzmieniową oryginału (dowodzi tego odwracalność procesu).
Stratna kompresja do MP3 (są też inne, ale ich w temacie nie zadano i wiele się nie różnią) redukuje objętość pliku drastycznie: rządzą tu prawa i oczekiwania zdecydowanie ilościowe: rozmiar ponad brzmienie lub jeszcze inaczej, dobra jest tu taka akceptowalna jakość brzmienia, jaką zapewnia możliwy do uzyskania najmniejszy rozmiar. Mowy nie ma o zachowaniu identyczności z oryginałem, bo nie to się liczy, choć owszem, zachowane zostaje wysokie, funkcjonalnie wystarczające podobieństwo.
Podobieństwo to można regulować i w najwyższych trybach kodowania jest odsłuchowo bardzo trudno odróżnić oryginał (rzadziej stosowane, gdyż rośnie objętość pliku i ginie główna, jeśli nie jedyna zaleta mp3).
Prócz przepływności (wyższej lub niższej szybkości transmisji na sekundę) ma w konwersji do mp3 znaczenie stosowany model psychoakustyczny podług którego wycięciu z zapisu ulega informacja "zbędna", bo w praktyce podczas odsłuchu całkiem lub niemal niezauważalna. Decyduje to o brzmieniu i stanowi najsłabszy element tej technologii, skoro o słyszalności lub istotności danych składników muzyki w definiowaniu modelu decydowało większościowe głosowanie subiektywne (mam na myśli, że użytkownik niekoniecznie jest znawcą i choć słucha każdy, nie wszyscy potrafią słyszeć).
Tak więc mp3 różni się zawsze, a jego rozpoznawalność jest różna i zależy od wielu czynników... A skoro nie jest stała i bezwzględna, to wystarczy świadomość, że w pogoni za jakością wypada poslugiwac się formatami bezstratnymi, a gdy liczy się rozmiar plików i przenośność, działamy z mp3 i pokrewnymi.
Ale muzyką radować się można zawsze.
Skomentuj