Ja uważam, że nie ma czegoś takiego, że to wpływ psychiki ale testów nie robiłem.
Jest. Spytaj laryngologa
Nasze uszy to tylko mikrofon, sygnały z niego przetwarzane są przez mózg który ma ogromne możliwości adaptacyjne i działa jak wieki bardzo złożony filtr. Szybko odrzuca jego zadaniem niepotrzebne informacje abyś my w ogóle mogli jakoś funkcjonować, inaczej ilość docierających informacji doprowadziła by nas do szaleństwa.
Na działanie tych filtrów w głowie ma wpływ niezliczona ilość czynników.
Nawet to co myślimy i czego oczekujemy, czy to co widzimy a także nasze samopoczucie itd.
Dlatego we wszystkich absolutnie wszystkich dziedzinach nauki stosuje się podwójnie ślepy test żeby wyeliminować wpływ naszej głowy.
Więc zrób test i się przekonaj sam ! Poszukaj też informacji.
http://audioskeptic.blogspot.com/2012/03/why-we-hear-what-we-hear-part-2.html
A co jeśli dana grupa końcówek mocy ma w.w zmierzone wartości elektryczne równe lub zbliżone?
-zniekształcenia THD, IMD; szum; przesłuchy L P; wąskie pasmo przenoszenia; nieliniowa charakterystyka przenoszenia; SR; mocno nie stabilne zasilanie.
Podawanie liczb w postaci pojedynczych parametrów trochę zaciemnia obraz.
Rzeczywistość jest dużo bardziej skomplikowana. Ale jest też duże ALE w postaci możliwości naszego słuchu.
np. THD zależy od częstotliwości i pomiar dokonywany jest dla sygnałów sinusoidalnych, okresowych - którymi muzyka nie jest a zniekształcenia (nieliniowość wzmacniacza) zależą też od tego co wzmacniacz wzmacniał chwile wcześniej

Od historii wejścia.
Zależą też od tego
co wzmacnia
Zależność tą da się opisać stosując szeregi Volterra/Wiener i da się w ten sposób opisać odp. wzmacniacza na dowolny przebieg.
Więc nie jest to też tak że my nie wiemy co się będzie działo jak na wejście wzmacniacza podamy muzykę
Możemy też zmierzyć wszystkie zniekształcenia wzmacniacza dla sygnałów muzycznych i rzeczywistego obciążenia.
Robiono to już w latach 70 (Renardson)
http://www.angelfire.com/ab3/mjramp/music.html
http://www.angelfire.com/ab3/mjramp/golopid6.html
http://www.angelfire.com/ab3/mjramp/dtest.html
http://www.angelfire.com/ab3/mjramp/distortiontest.pdf
Wnioski:
W poprawnie zrobionym wzmacniaczu mającym co najmniej 60dB NFB na 20kHz
wszystkie zniekształcenia w użytecznym zakresie mocy ( dopóki wzmacniacz nie clipuje - clip to nie tylko osiągnięcie max napięcia wyjściowego, także prądu czy SR ) są poniżej możliwości ludzkiego słuchu.
Daje to typowo THD poniżej 0.01% w całym paśmie audio i przyjmowane jest jako granica słyszalności.
Więc jeżeli patrzysz na wykres THD w funkcji mocy i wykres THD w funkcji czestoliwoąści i całym zakresie mocy masz poniżej 0.01% to możesz być pewny że wzmacniacza nie usłyszysz

(Oczywiście pod warunkiem że ma wystarczające SR, płaskie pasmo w zakrsie audio i wystarczająco niską impedację wyjściową no i jeszcze moc pozwalającą na odtwarzanie twojej muzyki na twoich kolumnach w twoim pomieszczeniu nie wchodząc w przesterowanie

)
Dlaczego wzmacniacze brzmią mimo wszystko inaczej ?
Wzmacniacze lampowe brzmią inaczej bo są przeważnie
mocno nieliniowe. THD przyjmuje wartości rzędu wielu % nawet na niskich mocach. I nie są to bynajmniej harmoniczne niskich rzędów nawet w klasie A i SE jak się powszechnie uważa.
To nie prawda że lampy są bardziej liniowe niż tranzystory - są "nielinowe inaczej"

I nie da się we wzmacniaczach lampowych zastosować dużego sprzężenia zwrotnego żeby to poprawiać (a przynajmniej jest to bardzo trudne) Wynika to z:
- ograniczonych "możliwości wzmacniających" lamp - wzmacniacz musiał by mieć dużo stopni.
- transformatora wyjściowego który wprowadza duże przesunięcia fazy - jego pasmo kończy się już na góra kilkudziesięciu kHz. A żeby owinąć 60dB nfb na 20Khz wzmacniacz musi mieć pasmo kilku MHZ !
Do tego dochodzą zniekształcenia liniowe czyli obcięte pasmo na krańcach zakresu audio.
Wysoka impedancja wyjściowa powodująca zmiany charakterystyki częstotliwościowej we wzmacniaczach SE nawet o wiele dB.
Czy wzrost zniekształceń nieliniowych wynikających z za małego tłumienia napięcia indukowanego przez głośnik - DF. (napięcie to powoduje przepływ prądu przez impedancje wyjściową wzmacniacza powodując na niej spadek napięcia. Prąd ten jest nieliniowy. A więc powstały spadek napięcia też. Dodaje się on do sygnału i trafia z powrotem na głośnik

No i sama impedancja wyjściowa wzmacniacza jest nieliniowa

)
Czy da się mimo wszystko zrobić "nie grający" wzmacniacz lampowy ? Tak. Tylko mało kto to robi bo to bez sensu. Można to przecież znacznie taniej zrobić na półprzewodnikach.
Obecnie tylko chyba McIntosh robi takie wzmacniacze. Schematy są dostępne w sieci można się przekonać na własne oczy że nie jest to proste .
A wzmacniacze tranzystorowe ?
Po pierwsze należy zwrócić uwagę na "poprawnie zrobiony" nie każdy taki jest :
- wzmacniacz może być warunkowo stabilny i zwyczajnie pod wzbudzać się w rzeczywistych warunkach pracy co prowadzi to drastycznego wzrostu zniekształceń (oscylacje spychają elementy wzmacniacza w nieliniowe rejony charakterystyki).
W brew pozorom nie jest łatwo to wyeliminować bo na stole pomiarowym często wszystko jest OK.
- zbyt agresywne układy zabezpieczeń załączające się przy rzeczywistych obciążeniach reaktancyjnych (często tak się zachowuje ogranicznik z podciętą charakterystyką taki jak w UNI

) w tym przypadku też zniekształcenia rosną.
- nawet tak niepozorny element jak przekaźnik wyjściowy może mieć nieliniowe styki jeśli są wykonane z nieodpowiedniego materiału, podobnoie jest z bezpiecznikiem który niektórzy producenci umieszczają na wyjściu (ROTEL)
- problemem może być też PSRR wzmacniacza - w klasie AB na zasilaniu są nieliniowe tętnienia bo prądy pobierane przez wzmacniacz
są "uciętą" z jednej strony kopią sygnału wyjściowego . Te nieliniowe prądy mogą też drogą "powietrzną" indukować zniekształcenia w innych obwodach wzmacniacza. Często widzi się amatroskie (i nie tylko) PCB wzmacniacza gdzie ścieżki wysoko prądowe są prowadzone na około płytki a w środku jest cała elektronika - nie można zrobić gorzej
to tylko nie które rzeczy.
Ale najważniejsze jest że mało który wzmacniacz spełnia postawiony wcześniej warunek czyli ma 60dB nfb na 20Khz.
Nie da się tego uzyskać w prostym układzie bezpośrednio ! (Da się stosując zaawansowane techniki kompensacji lub/i układ korekcji błędów.) Bo pętla nfb musi mieć pasmo rzędu 3Mhz a żeby to osiągnąć sam wzmacniacz musi mieć pasmo blisko 10MHZ. Dla wielu osób jest to nie pojęte dlaczego tak jest bo większość nie rozumie zasady działania sprzężenia zwrotnego. Ale tak jest.
Przeważnie wzmacniacze mają pasmo nfb (ściślej chodzi mi ULGF - Unity Loop Gain Frequency - czyli częstotliwość przy której sprzężenie zwrotne spada do 1 ) góra 1MHZ a typowo jest mniej niż 0.5Mhz. Ilość sprzężenia na wysokich częstotliwościach w takich układach to zaledwie kilkanaście dB .
Tak jest W UniAmp-ie i MOSFET-cie Zbiga i niezliczonej liczbie wzmacniaczy fabrycznych. Co się w tedy dzieje ? Głównym źródłem zniekształceń we wzmacniaczach klasy AB są znane zniekształcenia skrośne. Których widmo to cały szereg harmonicznych wysokich rzędów na dodatek ich amplituda nie wile zależy od mocy wyjściowej wzmacniacza czyli bardziej będą słyszalne na cichych fragmentach utworu . Żeby je "usunąć" sprzężenie zwrotne właśnie potrzebuje dużo wzmacniania w górnym zakresie audio.
Gdy go nie ma powstają bardzo złożone zniekształcenia IMD. Ich poziom średni może nie być duży ale max. wielokrotnie przekraczać poziom średni powodując powstanie nieprzyjemnego piku zniekształceń. Już zniekształcenia skrośne na poziomie 0.05% są bez problemu wychwytywane przez ucho

Zniekształcenia skrośne to nie jedyny problem dochodzą do tego wszelkiego rodzaju zniekształcenia dynamiczne. To nie tylko osławione TIM ale np zniekształcania związane z nieliniowymi pojemnościami tranzytów.
Wzmacniacz może być też źle zrobiony już na samym starcie. Popularny SymAsym jak się popatrzy na wzmacnianie pętli to niby jest koło 50dB nfb na 20Khz i pasmo rzędu 2MHZ. Pierwszym problem jest fakt że to stanowczo za dużo jak na prosty podwójny darligton w stopniu wyjściowym nawet na szybkich tranzystorach BJT. Pasmo stopnia wyjściowego zmienia się bardzo szerokich granicach w funkcji prądu wyjściowego i napięcia co może powodować ową warunkową stabilność. SymAsym jest też nie stabilny bez kondensatora równolegle do rezystora w nfb
(phase lead
) i ten kondensator ma małą wartość co czyni wzmacniacz podatny na niestabilność związane z pasożytniczymi pojemnościami na płytce. Nie jest to dobra praktyka.
Drugim mankamentem jest praca drugiego stopnia z dużym napięciem różnicowym czyli już w nieliniowym zakresie. Powoduje to powstanie równie złożonych produktów IMD które wielu osobą przypadły widocznie do gustu

. Tu dochodzimy do kolejnej kwestii nie wszystkie zniekształcenia są odbierane negatywnie przez nasze uszy

---------- Post dodany o 16:51 ---------- Poprzedni post o 16:48 ----------
Na sam schemat zastępczy rezystora składa się szeregowo podpięta rezystancja z indukcyjnością, a do tego dochodzi pojemność dołączona równolegle, dlatego też te pasożytniczy parametry negatywnie wpływają.
No i co ? Jak to są ułamki pF i nH ? takie wartości mają znaczenie dla w.cz.
Znaczenie może mieć natomiast zmiana rezystancji pod wpływem temperatury i napięcia (węglowe mogą być nielinowe) . Taki efekt jak najbardziej potrafi wyjść na pomiarach ale nie sądzę żeby zniekształcenia na poziomie 0.001% były słyszalne.
---------- Post dodany o 17:01 ---------- Poprzedni post o 16:51 ----------
Wspomniane to te, które wiemy że istnieją i które są mierzalne, weryfikowalne i porównywalne. W obecnej dobie wiemy już też o istnieniu innych, jednak nie potrafimy ich zmierzyć, porównać, czy nazwać bądź systematyzować.
Nie wierze że to czytam

Zaraz bana dostaniesz
