Relacja z wczorajszego odsłuchu:
Wymienione zostały kondensatory w jednej kolumnie (docelowo w dwóch, wiadomo), po to aby porównać dźwięk bezpośrednio do tej w której są elektrolity.
Odsłuch jednego kanału przełączając (na wzmacniaczu Pioneer 757) kolumny selektorem A-B, i słychać że elektrolit w szeregu na wysokich (i nie tylko) to złooooo

Po wymianie na foliowy dźwięk się uspokoił (na moje ucho, bo już kilka razy u siebie to sprawdzałem, elektrolit wprowadza w dźwięk "brzęczenie").
Teraz dźwięk jest bardziej "łagodny", damskie wokale stały się mniej natarczywe.
Ogólnie cała kolumna gra lepiej, bardziej spójnie i mniej natarczywo (mniej zniekształceń, brzęczenia, gra po prostu "równiej").
Koszt wymiany kondensatorów to jedyne 30zł, więc się opłacało.
P.S. zdecydowanie odradzam elektrolity w szeregu. Nawet gdy mamy konstrukcję 3way na w miarę tanich głośnikach, np. STX, to nie polecam elektrolitu na średnicy. Proponuję poszukać jakiegoś taniego foliowca, np. kondensatory MANT, niż montować elektrolit. To naprawdę słychać w bezpośrednim porównaniu.
Cenowo (w porównaniu do dźwięku jaki możemy uzyskać) wychodzi naprawdę niewiele.
Kondensator 47uf (taki standard w 3way) to koszt 25zł za sztukę.
To naprawdę niewiele zważywszy na to, że montując lepsze elementy w innym torze, np. niebieskie Jantzeny, czerwone Superiory, czy też Mundorfy itp. na wysokotonówkę, nie pozbędziemy się tego brzęczenia na średnicy.
Dlatego warto przemyśleć co i w jakim torze lutujemy
