Co do manowara, to nigdy nie byli to rasowi "metal crusaders", raczej ekipa od metalu na wesoło.
Nie zmienia faktu że są całkiem spoko. Najprzyjemniej wspominam jak ma kobita, obecnie żona jechała ze mną w aucie i poleciał album manowara z courage po francusku.
"O jakie to fajne i ładne", a potem standardowe kawałki i "to ten sam zespół?".
Co do urabiania, na żadnym koncercie trzeźwy nie byłem, w sumie jest to w pewnym stopniu sprzeczne z moim światopoglądem, jak ma gdzieś iść się zresetować, zapomnieć o robocie, bazach danych i reszcie, to biorę stówkę na picie, oraz bilet.
Telefon, klucze, papiery i problemy zostawiam w domu, razem z informacją że jakoś wrócę ^^
A w temacie, jak ktoś nie słyszał to z hip-hopu na wesoło: proof ^^