Identyfikacja z forum, zasiedzenie, sentyment, inercja przyzwyczajeń... wszystko to rzecz zrozumiała (choć nie przesadzajmy z tym proszę: uzależnienia... cóż, uzależniają i umożliwiają bezczelne wykorzystywanie uzależnionego).
Nie rozumiem jednak, dlaczego na racjonalną argumentację, że forum diyaudio w swej obecnej postaci nie spełnia podstawowych warunków że tak powiem brzegowych, a więc fundamentalnych, elementarnych i kompromitująco podstawowych, wytacza się argumentację co najmniej demagogiczną i wybacz, autorze poniższego, prostacką
najgłośniej krzyczą użytkownicy którzy tu sa najkrócej...
gdyż, powiedz przyjacielu, jak ta wypowiedź ma się do sprawy, w jakim stopniu wybiela sprawców kryzysu i co ona wyjaśnia czy rozwiązuje na przyszłość w kwestiach stabilności forum diyaudio, gdyż wyjaśniam Ci, że to o tę kwestię jest sprawa, a nie o to, czy forum gromadzi czy nie gromadzi ludzi na poziomie i posiada czy też nie posiada olbrzymią bazę wiedzy, której istotnie żal - i właśnie tak bezmyślne traktowanie i marnotrawienie tych ludzi i tego dorobku tak irytuje i boli.
Skoro trzeba "dłużej tu będącym użytkownikom" wykładać kawę na ławę, oto proszę:
Nie jest mowa o przechodzeniu do daudio, bo tam lest lepsze forum, bo nie jest i długo, może nigdy nie będzie, takie twierdzenia nigdzie nie padły. Ale mowa o tym, co tu się dzieje, a tu nie widać szans ani chęci poprawy i jest to stan ewidentny, rzeczywisty i uporczywy.
Nie o forum tu chodzi, a o zaufanie do ludzi, którzy się podjęli jego utrzymywania, a daudio podstawowe warunki stabilności i szybkości działania oraz kontaktu z użytkownikami spełnia w stopniu zadowalającym. Co się diyaudio tyczy... oświadczam, że moje zaufanie do forum diyaudio.pl zostało nadużyte, sponiewierane i zawiedzione i nie chodzi tu o użytkowników, bo tych cenię, lubię i szanuję, a o odpowiedzialnych za obecny stan rzeczy, bo ich w tej sytuacji trudno jest szczególnie cenić, lubić czy szanować.
Rozróżniajmy forum (administrację, zarządzanie itp. itd. - poniżej krytyki) i forum (użytkownicy, grupa wartościowych ludzi i ich olbrzymi wspólny, wartościowy dorobek - tu bardzo wysoka ocena).
Proszę mi wybaczyć, ale ja oceniam wyłącznie po uczynkach i żadne tam wicie rozumicie do mnie nie dociera.
Może to być niepojęte dla niektórych, ale nie jest dla mnie kierunkowskazem, przewodnikiem i jedynym probierzem racji zasada wyłącznego zysku, wygody i korzyści. Zbyt często prowadzi to do zachowań niegodnych, które pozostawiam tym, którzy własnego zachowania inaczej nie oceniają i nie rozumieją, że są też inne i że można inaczej.
W dyskusjach cenię rzeczowe, dorzeczne argumenty bez względu na to, z czyich ust wychodzą. A brednie identyfikuję i jak w tym wypadku piętnuję bez względu na staż forumowy ich głosiciela: wstyd.