Najistotniejsze są zmiany w samym elektrolicie, który dojrzewa i na okładkach, potem w wyprowadzeniach, czyli przewodniku który zachowuje się identycznie jak każdy przewód, a mianowicie z czasem staje się mniejszą "barierą" dla najdrobniejszych niuansów. Wielu kolegów ze mnie się śmieje i .... im w ....

.
Mój opis jest najbardziej obrazowy ale nie odkrywa prawdziwej tajemnicy (fizyki i chemii) całego procesu.
Słychać to mniej więcej tak :
Przewodnik na początku pracuje z sygnałem jak rura która na swoich wewnętrznych ściankach ma różne kieszonki, zachyłki, jamki, pory i inne przeszkody, które hamują przepływ sygnału, wyłapują część najdrobniejszych frakcji i zaburzają jego swobodny przepływ. Z czasem gdy mijają kolejne dziesiątki i setki godzin, to wszystko co płynie w nurcie sygnału, można nazwać obrazowo piaskiem o różnej gradacji, ściera i poleruje te wewnętrzne nierówności, aż w końcu ściany stają się idealnie gładkie przez co na końcu rury wypływa idealny strumień z dokładnie takim samym materiałem pod względem ilości, średnicy i wagi co wpada do jej wejścia. Słychać to w ten sposób, że na początku jest bardzo mało detali, dźwięków tła, dalszych planów, daje się odczuć swoisty bałagan na scenie, lekkie lub większe przemieszanie/nachodzenie na siebie źródeł pozornych, bas jest w mniejszości lub brzydki, misiowaty, bez tempa, zróżnicowania i czystej modulacji itd.
Na końcu procesu "docierania" słychać kilka razy więcej szczegółów niż na początku, głęboko i daleko w tyle brzęczą wcześniej nieobecne instrumenty, odbicia od pomieszczenia, różne "poboczne" dźwięki powstałe przez akustykę pomieszczenia w którym robiono nagranie itd. Wyraźnie "widać" odległości na 3 osiach w przestrzeni, system rysuje bryły które mają ścianki, masę i fakturę, tak że można je zobaczyć, chwycić ręką w powietrzu albo pokazać - o tam stoi saksofonista i a tam fortepian, ten stoi, a tamten siedzi, jeden jest z przodu a drugi w prawo kilka metrów w tył itd. Bas za to jest zwarty, dynamiczny, bogaty w niuanse i świetnie zróżnicowany, dopełniający całe pasmo i urealniający barwę i charakter wszystkich instrumentów. Oczywiście słychać jeszcze wiele różnych rzeczy ale nie mam czasu i ochoty o nich pisać. To wszystko słychać w dobrze zestawionym systemie z elementami na dobrym poziomie, bo na "wieży" nie ma szans, chyba że jakiś ekstra model Piano Crafta po przeróbkach z niefabrycznymi kolumnami i bardzo dobrym okablowaniem

.