wczoraj wymyśliłem piosenkę, a raczej słowa do niej:
Były sobie raz dwa piardy
Jeden miękki, drugi twardy...
Jeden wydawał przyjemne dźwięki,
a drugi ino jęki...
Jednego wiatry wiały,
Drugiego wiać nie chciały...
Jeden był mercedesa
a drugi głupiego prezesa...
Jeden sobie kroczył mężnie,
a drugi się spierdział potężnie...
Jeden jechał autostopem,
a drugi ciągnął się za chłopem...
Jeden jechał autobusem,
a drugi za jego dupą kłusem...
I jaki z tego wynika morał?
Że nie pora na wkładanie,
do dupy kalafiora!!!
Pozdrawiam - K a m i L