Odrabiamy zaległości
Odrabiamy zaległości
Jestem przerazony Twoim zacietrzewieniem. Wyjasnie Ci jeszcze raz. Weganizm czy wegetarianizm nie polega na tym aby noworodkowi pakowac w usta zielsko. Wege to powrod do naturalnego stanu rzeczy. Tak samo jak noworodkowi nie dajesz miesa, tak samo nie daje sie mu do jedzenia zieska. Kazdy ssak w pierwszej kolejnosci spozywa mleko matki swojego gatunku. Jest sprawa oczywista, ze jest to pozywienie zwierzece ( bo niby jakie ma byc?) lecz nalezy do tego samego gatunku. Po pewnym czasie ( w zaleznosci od zwierzecia ) z mleka przechodzi sie na pokarm staly i teraz nastepuje zasadnicza roznica miedzy wege, a trupojadem. Ty bedziesz podawal dziecku zupki na kuraczku, a ja zupki na zielsku. Rozumiesz teraz? Czy nadal jest to zbyt trudne do ogarniecia? Bo jesli tak podstawowe rzeczy sprawiaja Ci trudnosci to faktycznie lepiej zakonczyc ta dyskusje
Widzisz, jakoś innym tutaj nie sprawia trudności zrozumienie tego co piszę, a jedynie tobie. I jakoś inni nie mogą pojąć nie mojego stanowiska prezentując też podobne, a twojego, więc kto tu jest – jak to sam ująłeś - zacietrzewiony? To w szczególności. A w ogólności, czy nie przychodzi ci przypadkiem przez myśl taka banalna refleksja, że skoro to ty reprezentujesz stanowisko wbrew wszystkim innym, także fachowcom w dziedzinie i odrzucasz jakiekolwiek reszty dyskutantów argumenty dlatego, że nie zgadzają się z twoim „widzi mi się”, to może jednak to ty możesz nie mieć racji? Nachodzi cię czasami choćby taka refleksja, że faktycznie może ty się mylisz? Bo czytając twoje wpisy już trudno nie zauważyć pewnej tendencji, ba, nie tendencji nawet, ale reguły. Z każdego niemal postu w każdym temacie na forum widać, że ty musisz, no po prostu musisz mieć zawsze i we wszystkim rację, co w tym przypadku jest odpowiednikiem tego, że musi być na twoim, ale niekoniecznie być prawdą i stanem faktycznym. Inaczej jesteś chory i nie możesz tego znieść. Dostrzegasz to? Dobierasz pasujące sobie argumenty odrzucając wszystkie te inne fakty, które twoim przeczą. Widać to w wielu tematach na forum. Już inne osoby, które są na forum aktywne i które czytają twoje wpisy sugerowali to, jak
dabyl i
raven1985, lub wprost pisali jak
Yoshi_80 i
irek, i wyskoczyłeś wtedy z oburzeniem, że ci się niestworzone rzeczy przypisuje. Może więc skoro więcej osób tak postrzega twoje wypowiedzi to jednak coś w tym jest i nie są to zarzuty pozbawione podstaw? Zastanawiałeś się kiedyś nad tym?
Zresztą, wiesz jakie jest pierwsze wrażenie, gdy widzi się nick „pogromca mitów”?. Od razu wiadomo, że mamy do czynienia z kimś zakochanym w swoich racjach, przekonanym o swojej wielkości i nieomylności, mianującym się wyrocznią we wszystkich, ale to wszystkich dziedzinach. Ktoś bowiem świadomy swojej faktycznej wiedzy i ją rzeczywiście posiadający nie nazwałby siebie „pogromcą mitów”, czyli samozwańczo koronował na najmądrzejszego i najlepszego, jako genezę takiego działania mając w głowie własną wielkość i to wynikającą z dziecinnej potrzeby dowartościowania swojego ego. Ktoś kto ma wielką wiedzę, ma również w sobie wiele pokory. Proponuję nick „Propagator mitów”, będzie w wielu sytuacjach adekwatny, a inicjały zostaną te same. Ja specjalizuję się w dziedzinie regulacji instalacji c.o. ale byłoby mi zwyczajnie głupio, gdybym miał się tak nazwać jak ty, a wiedz, że jestem w swojej dziedzinie niezły i podejrzewam że lepszy niż ty jeśli o żywienie chodzi, posiadając też dodatkowo samemu odpowiednie, udokumentowane wykształcenie, którego tobie w tym konkretnym temacie brakuje. Co więcej, podejrzewam nawet, że gdyby sprawa dotyczyła mojej działki, to dyskusja wyglądałaby podobnie. Przeczytałbyś wiele artykułów, książek itp., w których odnajdywałbyś zgodne ze sobą informacje. W końcu trafiłbyś na pozycję jakiegoś niedouczonego, lub zbyt słabego intelektualnie by samemu dokonać procesu analizy i interpretacji jakiegoś zjawiska osobnika, który przeczyłby z uwagi na swoją niekompetencję wszystkim pozostałym. I to właśnie tę pozycję i stanowisko wziąłbyś ze jedyne słuszne, obierając je również jako swoje i usilnie wszystkim forsując. Zresztą przeczytałem te materiały z twoich linków, w tym również fragment książki, co do którego piszesz:
http://tedson.pl/files/wegetarianizm_6.pdf urwek taki podstawowy, jak bedziecie mieli ochote to zeskanuje caly rozdzial z ksiazki. Notabene ksiazka znakomita.
No wiadomo, znakomita

. Bo co widzę? Że powtarzasz dosłownie słowo w słowo to, co tam zapisane. Ktoś coś napisał, tobie się podoba, więc to musi być prawda, a wszystkie inne publikacje tej przeczące to już są o kant dupy rozbić. Mechanizm taki, jak opisałem przed chwilą. Bo jak wynika z aktywności na forum, tak z tobą jest we wszystkich dziedzinach. Komputery, linie transmisyjne, OBTL-ki, varioventy, dipole, bipole, omnipole, tuby i same głośniki, kulturystyka, żywienie, a teraz jak się okazuje dodatkowo rolnictwo i jeszcze lekkoatletyczne konkurencje rzutowe…Wybierasz te stanowiska, które stoją w opozycji do przeważającej reszty i widać tylko dlatego, że stoją w opozycji, a nie dlatego że są prawdziwe. Podejrzewam, że ja bym się z kolei dowiedział, że nie mam pojęcia o ogrzewnictwie i że ja oraz moi koledzy publikujący w naukowych czasopismach z listy ministerialnej czy filadelfijskiej nic nie wiedzą. Wiadomo. Dowodem było już to, co napisałeś na samym początku i co w zasadzie wyklucza cię z poważnej dyskusji, bo niby jak się odnieść do twierdzeń kogoś, kto pisze tak:
Zacznijmy od dietetykow. Ta grupa osob jest dla mnie niezwykle ciekawa i zabawna

Glownie z tego powodu, ze majac tytul przed nazwiskiem rozpowszechniaja jakas wiedze, ktorej nigdy nie badali i nie sprawdzili na sobie. To troche tak jakby ktos skonczyl uniwerek ze specjalnoscia akustyki, ale cala jego praktyka skonczyla sie na symulowaniu obudowy w Winisd. Smutne jest to, 21 wieku wciaz pokutuja stare, nieprawdziwe informacje. Ci absolwenci uczelni maja glowach jedynie to, co nauczyli ich wykladowcy, a wykladowcy to co wlozyla im do lba komuna.
No jak się do tego odnieść? Nie da się. Strofujemy cię tu z innymi użytkownikami nie dlatego, że nam się to podoba, tylko zwyczajnie dlatego, że wręcz zatracasz się wypisując już absurdy. Co, to my wszyscy powariowaliśmy, tak? Zachowanie jakie prezentujesz może być nawet zwyczajnie groźne. Ktoś bowiem, kto samozwańczo mianuje się prorokiem i jest przekonany o swojej wielkości a do tego ma charyzmę pozwalającą mu poprzez umiejętny i ofensywny bełkot przekonać do siebie inne słabe jednostki i wręcz musi to robić bo ma na to parcie, może być niebezpieczny. Tak właśnie powstają choćby sekty. Choć oczywiście tutaj celowo mocno przerysowuję sytuację, to tylko po to, żeby uświadomić ci karykaturalność sprawy. Nie masz wykształcenia rolniczego, a wyśmiewasz rolników i ludzi po studiach wyższych w kierunkach rolniczych stawiając się ponad nimi. Nie masz wykształcenia żywieniowca a stawiasz się ponad nimi ich wiedzę wyśmiewając, drwiąc też z profesorów w danych dziedzinach. Profesorów, którzy siłą rzeczy muszą mieć kompleksową wiedzę choćby także o biochemii czy fizjologii organizmu ludzkiego i procesach w nim zachodzących, której to wiedzy śmiem twierdzić ty nie posiadasz, a która jest myślę niezbędna by wypowiadać się w tym temacie. Ale to drobiazg, nie? I co mnie poirytowało najbardziej, więc pozwolę sobie na stosowny komentarz i inny od tego momentu ton.
Nie byłeś i nie jesteś wyczynowym sportowcem w dyscyplinach o których piszę (ani w żadnej innej) nie mając w związku z tym o zagadnieniu bladego pojęcia, a gorączkowo kłócić się chcesz z kimś kto nim przez kilka lat był, kto miał kontakt z najlepszymi na świecie i które to osoby herezje takie jak twoje zbywały uśmiechem.
Napisałeś, że śmieszą cię dietetycy, bo nie próbowali na sobie tego czy owego. Już abstrahuję od tego, że ta wiedza nie wzięła się znikąd, tylko to sprawdzono i już kolejny nie musi wywarzać otwartych drzwi, co jest oczywiste. Ale nie o tym. Oni nie próbowali na sobie weganizmu, ale wypowiadają się na temat weganizmu i to dla ciebie jest śmieszne i pozbawione sensu, tak? Ale to, że ty w życiu nie uprawiałeś wyczynowo sportu siłowego a usilnie próbujesz kreować siebie na fachowca, pouczać w tym i to jeszcze tych którzy są w tej dziedzinie mistrzami zarzucając im niewiedzę, to już nie jest pozbawione sensu, tak? No super logika. A rzeczywiście, zapomniałem. Skoro ten sam argument został użyty, ale już przez ciebie, to nagle z fałszywego staje się prawdziwy. Czy to też nie daje ci do myślenia? Powiem ci wprost i już poważnie, że to nie jest normalne zachowanie, a fanatyzm, jak też piszą inni uczestnicy dyskusji, których dalej cytuję. Widzę, że argumentu o trenerach też nie chcesz podjąć, bo nie pasuje do twojej wizji świata, skoro oni nie podzielają twojego zachwytu. Z pewnością gdyby oni byli za weganizmem, to byś się nimi posiłkował - czyli robił coś dokładnie przeciwnego niż robisz teraz, choć chodziłoby o dokładnie te same osoby - a tak to dupa. Komentarz potrzebny? Chyba nie. Wiesz jaka jest zasadnicza różnica między fanatykiem, a niefanatykiem? Taka, że jak się niefanatykowi pokaże że jest w błędzie, to się przyzna że był w błędzie. Fanatyk się do tego nie przyzna i dalej będzie się upierał wcale nie robiąc tego celowo, ale wierząc, autentycznie wierząc, że to on ma rację.
Pamiętasz, jak była dyskusja o jakichś płyciutkich kolumienkach z lat ’70 i ja nie dawałem wiary, że wtedy projektanci wiedzieli o wpływie efektu BS na ch-kę przetwarzania? Ty i bodajże Comandante W pokazaliście mi rzeczy świadczące o tym, że wiedzieli i to przyjąłem zgadzając się. Z tobą jest przeciwnie. Ale ok. Zostań trenerem na przykład pchnięcia kulą, rozpowszechnij wśród kulomiotów weganizm i będziemy mieli nowy rekord świata w tej dziedzinie. Przecież skoro nie ma jakichkolwiek przeciwwskazań to tak będzie nie? A że nie ma rekordzisty świata weganina w tej dziedzinie? No to na pewno – jak pisałeś i jak zacytuję później – jedno z drugim nie ma związku i ty wiesz lepiej i nam wszystkim zdradzisz chroniony sekret, dlaczego tak jest, świat sportu dozna rewolucji…
Pokaz mi naukowe dowody na to, ze dostarczajac odpowiednia ilosc kalorii i skladnikow budulcowych z zielska nie da sie budowac sily i masy ciala. Pokaz mi rowniez zrodla, w ktorych przeczytam, ze ktos z wyczynowych sportowcow ciezarowych trenowal przez dluzszy czas w oparciu o zlozona diete wege i nie osiagnal zadnych efektow.
No to teraz mamy ślepo rzucaną demagogię w postaci pustej frazy „żadnych efektów”. Co to znaczy żaden efekt? Jakieś efekty to może i Rysiu z „Klanu” osiągnąć żrąc pasztetową zagryzaną chipsami i popijając to piwem, więc nie rozśmieszaj mnie, formułując argument kompletnie pozbawiony sensu. Efekty więc osiągnąć wegan sobie może, ale odżywiając się racjonalnie i odpowiednio do wymogów tej dyscypliny osiągnie efekty lepsze. Jak myślisz, dlaczego nie ma rekordzistów w tych sportach, którzy byliby weganami (i się w dodatku jeszcze nie wspomagali, bo nawet samo racjonalne żywienie nie wystarczy, jakbyś nie wiedział)? Sam dałeś przykład jakiegoś strongmena „wega”, który jest słabszy od czołowego kulomiota(!), więc sam sobie zaprzeczasz.
Jesli mi to pokazasz i udowdnisz, ze sie myle to przyzna, Ci racje. Poki co wyglada to tak, ze sportowcy po prostu zra to od lat jest zalecane i ze strachu przed spadkiem wynikow nie zmienia za nic swojej diety. Sport zawodowy to sposob na zycie, duza odpowiedzialnosc i dlatego starzy wyjadacze podchodza z niepewnoscia do innych diet.
Ło matko i córko…To też dość dobry przykład twojego rozumowania i tego, że wynika ono z fanatycznych przekonań i usilnej, nieracjonalnej potrzebie trwania w nich. Pierwsze co widać po tym zdaniu to to, że już moje argumenty i przykłady zawodników i trenerów do ciebie zaczynają przemawiać, coś dociera. Ale widać, że nawet pomimo tego, dalej chcesz to jakoś dopasować do swojej jedynie słusznej wizji i nie przyjmujesz do wiadomości, że może być inaczej. Pojawia się więc argument o jakiejś teorii (pewnie spiskowej), że niby zawodnicy nie są weganami bo się boją że im wyniki spadną, a tak naprawdę to im nie spadną, a wręcz może by wzrosły, tylko oni naiwni i głupiutcy jak dzieci tego nie wiedzą. Czujesz absurd? A nie pomyślałeś, że właśnie nie są weganami bo to nie daje w tym sporcie odpowiednich rezultatów, już od dawna o tym wiedzą (skoro choćby historia sportu liczy tysiące lat) i powie ci to każdy poważny trener dyscypliny siłowo-szybkościowej? Nie pomyślałeś, że skoro stoją za tym ogromne pieniądze, to już dawno zbadano różne opcje celem wyboru tej, która maksymalizuje wyniki a więc i zyski, o których sam piszesz? Nie daje ci do myślenia taki banalny fakt, że nawet odżywiając się racjonalnie, czyli nie odrzucając pokarmu pochodzenia zwierzęcego
nie da się uzyskać światowych wyników w omawianych przeze mnie dyscyplinach bez suplementacji do urozmaiconej diety, a tym bardziej, gdy tak wiele składników pokarmowych jednak odrzucisz jak to ma miejsce w weganiźmie? Czy ta oczywistość nie wzbudza w tobie wątpliwości co do twojej teorii?
Czy słyszałeś o czymś takim jak kreatyna (z greckiego kreas = mięso) i o jej wpływie na rozwój siły i szybkości kurczenia mięśnia? Słyszałeś też może o tym, że ten związek chemiczny występuje w przyzwoitych ilościach jedynie w produktach pochodzenia zwierzęcego, głównie w mięsie, w roślinach nie występując niemal wcale i że między innymi to właśnie sprawia, iż weganie ustępują nie-weganom w sportach siłowo-szybkościowych, jeśli ci pierwsi nie stosują suplementacji produktami pochodzenia zwierzęcego (przy jednoczesnym wsuwaniu przez obie grupy buzdyganków, kozieradek i czego tam jeszcze chcą), jako że organizm ludzki nie jest w stanie samodzielnie syntezować odpowiedniej ilości kreatyny? Przecież to są ogólnie dostępne informacje. Czyżbyś znowu chciał przemilczeć fakty przeczące twojej teorii, czy po prostu o tym nie wiesz:
http://www.itrening.pl/kreatyna/ ,
http://na-sile.pl/kreatyna ,
http://kreatyna.redmed.pl/ ,
http://www.kfd.pl/wszystko-co-powinienes-wiedziec-o-kreatynie-147067.html - tutaj masz również potwierdzenie tego o czym pisałem wcześniej, mianowicie, iż w sportach biegowo-wytrzymałościowy bez produktów pochodzenia zwierzęcego można się bez problemu obejść (to już powinno wystarczyć każdemu kto wchodzi w polemikę mając jakieś racjonalne pobudki i chcąc „dowodów”, ale wiem, że twoje są raczej ideologiczne, więc mimo tych faktów będę kontynuował). Mam cię zaciągnąć do COS w Spale (wpisz w Google, a zobaczysz co to jest i jaki ma status w Polsce i Europie) na zgrupowanie kadrowe żebyś to na własne uszy usłyszał, czy dalej będziesz się upierał i negował wiedzę i doświadczenie tamtych ludzi i same fakty w postaci ich efektów? Ty byś tym trenerom powiedział, że się mylą i teoria oraz ich rezultaty w postaci rekordów świata cię nie przekonają, bo nie. A że nigdy w życiu nie trenowałeś wyczynowo wspomnianych dyscyplin i nie wiesz niemal nic na ten temat, któryś z nich by mógł z grzeczności nie chcą cię wyśmiać powiedzieć? A to już nieistotny szczegół, niech pan nie zmienia tematu-odpowiedziałbyś.
Na koniec cos dla czytajacych po inszym jezyku. Taki drobny, prosty tekst. Swoja droga jak to sie dzieje, ze goryll zbudowal swoja potezna mase dochodzaca do 250-280 kilogramow na lisciach? Skad bierze bialko dla miesni, kwasy omega i inne cuda dietetyczne? Czy jest jakis chetny ciezarowiec chcacy sprawdzic swoje marne sily z taka malpeczka jedzaca liscie?
Goryl powiadasz? No to ciekawe dlaczego taki misiu polarny waży ok. 700kg (zdarzały się osobniki o wadze nawet 1000kg) czyli goryl wygląda przy nim jak dziecko a misiu ten wpiernicza foki i ryby, hm? Może gorylek chciałby z takim misiem potańczyć, co? Albo takie tygrysiątko malutkie co może ważyć jedynie ponad 400kg i wpiernicza zwierzynę. I ciekawe jak duży byłby ten goryl, gdyby jadł mięso, hm? Chyba więc nie o licytowanie co do wielkości organizmu zwierząt chodzi, bo piszemy przecież o człowieku. A wystarczy jeszcze, że do powyższego dodam, iż
największe zwierzę w całej historii ziemi to płetwal błękitny, który żywi się pokarmem zwierzęcym i leżysz, bo znów obaliłem twój argument.
Nie rozwodząc się już nad tym, że najszybsze zwierzę na ziemi to gepard, czyli też mięsożerca.
No i co teraz z twoją tezą o rozmiarach, sile i szybkości, hm? Inna sprawa to taka, że gdyby goryle były wystarczająco inteligentne, to by właśnie hodowały zwierzynę, tak jak zaczął to robić człowiek, nieprawdaż?
A i ciekawe dlaczego teraz goryl, a już nie szympans od którego zacząłeś, a który jest nam najbliższy genetycznie, jak w końcu sam napisałeś, używając tego jako swojego koronnego argumentu? Czyżby dlatego, że już wiesz iż udowodniono, że szympansy polują na zwierzynę i musisz zmienić użyty przez siebie argument na inny? Według zresztą mechanizmu, który stosujesz nie mogąc zwyczajnie przyjąć że się mylisz i za wszelką cenę też sobie chcesz to wmówić, a który to mechanizm już opisałem.
Przypomina mi to też dyskusję między nami na temat szerokopasmówek dłuższy czas temu. Tam również wykazywałeś się takim zacietrzewieniem forsując ślepo szerokopasmówki. Nic do ciebie nie docierało, bo oczywiście nikt inny oprócz ciebie nie mógł mieć racji, jak zwykle. Gdy w końcu napisałem, że tam gdzie powstaje dźwięk i gdzie liczy się jego najwyższa jakość, czyli w studiach nagraniowych, nie stosują szerokopasmówek bo nie oferują takiej jakości dźwięku jak wielodrożne zespoły, to zbyłeś to milczeniem bo jakoś do twojej wizji nie pasowało, choć w tym samym wątku pisałeś, iż uważasz, że powinno się wzorce czerpać ze studia. Mimo tego dalej się upierałeś jak osioł stojąc we wrotach stodoły, mówiąc o szerokopasmowcach, które przetwarzają pięknie całe pasmo i wspomagania ani basu ani góry nie potrzebują. Później, już w innym wątku, przeczytałem moje ówczesne argumenty tyle że…w twoim poście, gdzie w charakterystyczny dla siebie sposób (o tym za chwilę) pouczałeś innych, że jak szerokopasmówka to musi być wspomagana np. dedykowanym basem. I gdy wtedy zarzuciłem ci tę sprzeczność twoich wypowiedzi, to wyskoczyłeś obruszony, że czemu ja niby ten temat „wyciągam”. Wtedy właśnie Yoshi_80 po raz pierwszy napisał wprost to, o czym ja piszę w tym poście. No i co chłopie? Czy to wygląda wiarygodnie? Znowu dany argument jest prawdziwy tylko wtedy, gdy to ty go używasz, a jak już ktoś inny użyje tego samego, to jest idiota i się nie zna. Czy nie potwierdza tego co ja i inni tu już pisali, mianowicie że dobierasz sobie racje tylko w zależności od potrzeb, a nie w nawiązaniu do stanu faktycznego i zawsze interpretujesz je na swoje „widzi mi się”?. Zastanów się nad tym, zwolnij, a może to dostrzeżesz. Z twoich wypowiedzi płynie też inny ciekawy wniosek. Otóż jak się zderzasz z oczywistym dla siebie faktem, przytoczonym przez innego dyskutanta, to świadomie bądź nie, ale starasz się przywłaszczyć sobie jego opinię, by dalej próbować wmówić innym i sobie, że to ty masz rację, niejako próbując odebrać ją osobie, której argument przecież powtarzasz. Tak jest też teraz. Pisałem o mleku, że to pokarm zwierzęcy i tego nijak podważyć się nie da, że bez niego młody organizm prawidłowo funkcjonować nie może i tylko śmiesznym jest dorabianie do tego teorii, że mleko jest niezbędne, a później jak już to mleko pozwoli osobnikowi żyć, to można na zielsko przejść i to niby to samo, jakby tego mleka w ogóle nie było. I nagle pojawia się twój komentarz, cytuję:
Kazdy ssak w pierwszej kolejnosci spozywa mleko matki swojego gatunku. Jest sprawa oczywista, ze jest to pozywienie zwierzece ( bo niby jakie ma byc
Taaa…Napisałem o tym, że szympansy żywią się też mięsem, po czym w późniejszym twoim wpisie przeczytałem właśnie swój argument, który powtórzyłeś i to w dodatku w takim tonie oczywistości, jakbyś chciał go zbagatelizować, choć tylko wyłącznie ten sam, mój argument, powtórzyłeś. W tym tonie oczywistości, którym znowu kreujesz siebie na wielkiego nauczyciela i znawcę, tego oświeconego i wszystkowiedzącego, wyrocznię i ojca wszelkiej wiedzy, cytuję:
Znane sa przypadki wsrod szympansow, kiedy potrafia one zabic znacznie mniejsze od siebie osobniki i czesciowo je zjesc. Sa jednak to bardzo rzadkie przypadki i naukowcy nie wiedza dlaczego tak sie dzieje.
Taaa…Wobec tego później już nie posługiwałeś się przykładem szympansa, tylko goryla. No i jak to wygląda?Nie wiem czy robisz to świadomie czy nie, ale widzisz, takie kiepskie manipulacje mogą mieć efekt, gdy są skierowane do ludzi słabych intelektualnie, ale tu z takimi nie dyskutujesz i owi widzą to jak na dłoni.
Jest tysiace naukowcow i profesorow po drugiej stronie barykady.
Ale przecież jak sam twierdzisz, profesorki guzik wiedzą, nie? Acha, zapomniałem. Teraz jednak przecież na ten jeden krótki moment znowu musi być inaczej, kiedy ty chcesz użyć tego samego argumentu, wiadomo. To po pierwsze. Po drugie, nie uciekaj się do kłamstw, sugerując tymi słowami, że jest "po równo", a nie że ci drudzy to zdecydowana mniejszość, bo to już paranoja jest. Mam i kobitę z UR i kilka koleżanek po AWF-ie, znajomą dyplomowaną dietetyczkę i znajomych trenerów po AWF-ie. Wszyscy widać nasłuchali się herezji profesorów żywienia i fizjologii sportu i sami są idiotami, że nie zgadzają się z tobą. Bo w końcu moją znajomą dietetyczkę i jej profesorów wyśmiałeś.
Oblicza sie, ze na otrzymanie kilograma miesa, trzeba zuzyc minimum 10-15 kilogramow roznych zboz. I Ty to nazywasz ekologiczna hodowla?
A czy ja pisałem cokolwiek o jakiejkolwiek ekologicznej hodowli? Teraz to próbujesz mi wmówić że napisałem coś, czego nie napisałem i to w dodatku w temacie, którego nawet nie poruszyłem. Jakaś paranoja. I z podziwu wyjść nie mogę co tam jeszcze napisałeś. Ja półżartem że za milion lat nas już jako obecnego gatunku pewnie nie będzie, a ty na to i w dodatku śmiertelnie poważnie:
Bardzo mozliwe. Ziemia totalnie wyjalowiona przez uprawy zielska na pasze dla zwierzat hodowlanych przestanie byc zyzna ( na jakis czas ). Zapewne do tego czasu skolonizujemy inne planety i ziemia nie bedzie juz dla nas tak wazna. Zaraza zwana czlowiekiem zacznie sie plenic rowniez w kosmosie, nie tylko na ziemi.
Czyli nie dość, że przepychasz swoje teorie, tym razem o jakimś armagedonie, zniszczeniu całej ziemi przez uprawy rolne na potrzeby hodowli zwierzyny (matko jedyna:blink:

…), to jeszcze jakaś kosmonautyka. Kabaret.
Ciekawi mnie czy też są przeciwni np skórzanym butom, ubraniu czy tapicerce w samochodzie

. Czy sa przecini naturalnym futrom, ubraniom z jedwabiu, wyrobom z owczej wełny? Ostrzegam też wszystkich wegan przed woskowaniem kolumn, wosk ten jest na bazie wosku pszczelego który przecież tak ciężko te biedne pszczółki tworzyły.
Weganizm diety faktycznie budzi skrajne emocje, ale weganizm to tez ideologia niewykorzystywania zwierzat do innych celow niz tylko jedzenie. To jest np. nie uzywanie naturalnych skor, futer, welny(…)Weganie faktycznie miodu nie toleruja, ale to raczej z powodow etycznych, to jest sprzeciwiaja sie wykorzystywaniu pszczol, ktore ten miodzik zrobily przeciez dla siebie, a nie dla czlowieka. Osobiscie uwazam, ze nie ma nic zlego w uzywaniu miodziku, w koncu jest on glownie produktem z pylkow kwiatowych, musi byc zdrowy. Jesli pochodzi on z solidnej pasieki, gdzie pszczoly sie dobrze dokarmia i nie wykorzystuje to cna zasobow miodu, to mysle ze wszystko jest ok
No, rzeczywiście pięknie. Ale wiadomo, fanatyzm nie ma podstaw w logice, stąd nazywa się fanatyzmem. Ideą "wega" jest niewykorzystywanie w jakikolwiek sposób zwierząt, tak? Więc ty niby nie chcesz wykorzystywać zwierząt, ale jednak jak wykorzystasz w małym stopniu to jest dla ciebie ok. i tak jakbyś w ogóle nie wykorzystał? Znasz definicję słowa
hipokryzja? Znowu to samo i to samo. Interpretujesz zjawisko tak, jak tobie w danej chwili pasuje.
Już teraz nawet tak się w tym zatraciłeś, że odrzucasz własną ideologię, bo tak ładnie zaczynasz skreślać z niej to, co akurat tobie nie pasuje. Kolejny, już n-ty dowód na to, o czym pisałem.
Niezwykle ciekawa sprawa jest dla mnie dieta mnichow z klasztorow sztuk walki. Sa oni wegetarianami, ale co jeszcze ciekawsze, najmlodsze kilkuletnie dzieciaki rowniez.
http://www.youtube.com/watch?v=eZwmluSn_T0 zobaczcie ten krotki filmik, dla niecierpliwych od 5:50 Wybaczcie ale nie widze tutaj niedozywionych, chorych dzieci. Wrecz przeciwnie, silne, wysportowane i zdrowe. To wszystko na diecie wegetarianskiej ( wlasciwie weganskiej ). Co na to dietetycy? Jak zwykle nic, maja swoja matre...
Mój boże najsłodszy, ratunku! A ty znowu to samo? Umiesz odróżnić ciężarowca, czy miotacza od osobnika, który przy nim dysponuje siłą wiewiórki i wygląda jak cień? Oj przepraszam, skoro nigdy w życiu nie uprawiałeś żadnej z wymienionych dyscyplin i nie miałeś kontaktu z żadnym z tych mistrzów jak już wiemy, to możesz nie mieć o tym bladego pojęcia. Tylko znowu jedynie komedią, o ile już nie parodią jest to, że dalej chcesz wszystkich pouczać, bo w końcu jednak ciągle uważasz że wiesz lepiej i że twój brak doświadczenia w tym temacie jest bez znaczenia...A może jednak ci mnisi są według ciebie 140 kg gigantami ubitymi z mięśni, którzy są mistrzami w podnoszeniu ciężarów, rzucie młotem, dyskiem, oszczepem, czy pchnięciu kulą? Czy może jednak jest inaczej i rekordy w tych dyscyplinach nie należą nawet w ogóle do tej rasy człowieka? Podpowiem: nie należą. Dociera? Pewnie jak zwykle nie. Ale wiaaadooomooo. Ci wyśmiewani przez naszego guru od wszystkiego dietetycy, którzy z wymienionymi mistrzami świata i rekordzistami pracują na co dzień, gówno wiedzą, bo „
Pogromca mitow” wie od nich lepiej i na dowód tego posłuży się przykładem…mnicha z lokalizacji, dla której rozwój nauki i cywilizacji zatrzymał się setki lat temu. Mikrusa, który siłą dorównuje może jednej ręce kulomiota, tym samym znowu strzelając sobie samobója, czego nawet chyba nie dostrzega, bo tak zatracił się w swoim transie.
Coś mi się zdaje, że to nie jest wiedza faktyczna, tylko argument luźno z rzeczywistością związany
To wiedza, ktora opiera sie na aktualnym stanie wykopalisk pra przodkow czlowieka. Nie wiadomo co jeszcze wykopiemy i jak to wywroci nasza obecna wiedze. Poki co nikt niczego sensowniejszego nie zaproponowal wiec to uznaje sie za "prawde"
Acha. Czyli tutaj skoro to jest aktualny stan wiedzy i ci się podoba, to jest to aktualny stan wiedzy i uznajesz to za prawdę. Ale gdy w innej dziedzinie ten aktualny stan wiedzy nie zgadza się z twoim „widzi mi się”, to już nie jest to aktualny stan wiedzy, tylko herezje i to, co w następującym zdaniu, cytuję:
Zacznijmy od dietetykow. Ta grupa osob jest dla mnie niezwykle ciekawa i zabawna

(…)Smutne jest to, 21 wieku wciaz pokutuja stare, nieprawdziwe informacje. Ci absolwenci uczelni maja glowach jedynie to, co nauczyli ich wykladowcy, a wykladowcy to co wlozyla im do lba komuna.
No to teraz dodatkowo odnieśmy to do twojego przykładu z mnichami i zobaczmy jak to trzyma się kupy. Otóż piszesz, że na uniwerkach się ludziom jakieś bzdety stare wciska i w dodatku że:
Moja wiedza opiera sie na informacjach nowoczesnych, z badan naukowych, a nie starych ksiazek, tluczonych do glowy studeciakom na uniwerkach.
Czyli mamy kolejny piękny obrazek, w którym znowu sam sobie zaprzeczasz. Bo skoro książki akademickie i ta wiedza jest guzik warta bo jest według ciebie stara, to bezpośrednio z twojej logiki wynika, że powoływanie się na jakichś mnichów to jest jedynie śmieszne, skoro oni mają wiedzę nawet nie najnowszą, ale wręcz średniowieczną. No ale ty się na nich powołujesz. Komentarz potrzebny? Nie, jest ta, jak wiele już razy wskazałem wcześniej. Co jeszcze z tego cytatu wynika? Że nie masz pojęcia o świecie nauki. Wiesz, kto tworzy te „nowoczesne” informacje? Właśnie ośrodki naukowe i badawcze z naukowcami i profesorskimi głowami. Tymi samymi, których w tym samym zdaniu wyśmiewasz mówiąc o starych książkach i herezjach „tłuczonych studenciakom”. Kolejne wesołe interpretacje co rusz ze sobą sprzeczne. Które to już?
Jakis czas temu wpadlem zupelnie przypadkiem na jakas polska strone kulturystyczna, gdzie byl opis jakiego znakomitego ciezarowca, z wybitnymi wynikami. Gosci jeszcze sprzed ery ton koksu. Byla tam wlasnie krotka notka, ze nie jadal w ogole zadnego miesa. Jak to znajde to wrzuce.
Mimo milionow lat ewolucji nasze DNA nie przystosowalo calego ciala do bezproblemowego trawienia miesa
A ty znowu swoje? Czytanie ze zrozumieniem? Ja nie piszę o mięsie! I co z tego że nie jadał mięsa? A wiesz, czy jadał mleko, sery i jajka, czyli produkty pochodzenia zwierzęcego?
Poza tym, w obliczu tych sprzeczności, jakie wypunktowałem w twoich wypowiedziach, to już nie chce mi się wierzyć w różne twoje ”baje”. Już jak wyjechałeś z tym, że niby jakaś tam znajoma usłyszała od jakiegoś tam profesora z „dziedziny”, że jak się nie je mięsa to się szybko umiera, to zacząłem się zastanawiać czy zwyczajnie nie kłamiesz. I myślę, że tak właśnie było, bo żaden naukowiec z tej dziedziny by tak nie powiedział.
Ziemniaczki, szpinak, czerwona soczewica, pomidory, zielone oliwki, surowka z kielkami. Bedzie jakies okolo 40 gram bialeczka.
No a po co o tym „białeczku” rozprawiasz, skoro sam piszesz, że duże ilości białka nie są nawet kulturystą potrzebne (czyli znowu ty od nich wiesz lepiej, wiadomo), a co dopiero tobie, skoro nim nie jesteś, hm? No? No i że wiesz lepiej od kulturystów co jeść powinni i ile tego „białeczka” to też dobre. Niezły ubaw miałem czytając to:
Kulturystyka i zapotrzebowanie na bialko. No wlasnie, dlaczego kulturysci jedza tyle bialka? Czy musza jesc ich tak duze ilosci i czy musi to byc tylko bialko zwierzece? Moze zacznijmy od tego z czego zbudowane sa miesnie. Na 100 gram masy miesniowej przypada pona 70 gram wody, 15-17 gram bialek, reszta to lipidy i mikroelementy. Zalozmy, ze kulturysta chcialby przybrac na suchej masie miesniowej okolo 5 kilogramow w rok. Wydaje sie niewiele, ale gdyby dla kazdego bylo to mozliwe, to w kilka lat mozna by bylo zrobic sylwetke z Mr Olympia. No ale niech bedzie ( choc arnold twierdzil, ze realne przyrosty czystej masy to 2-3 kg w rok ). Czyli robimy 5000 gram zywego miecha, no ale w tej masie wiekszosc to woda, wiec czystego bialka, budulca tkanek bedzie okolo 750 gram, reszta woda i lipidy ( tluszcze ). Coooo? tylko 750gram? No tak wychodzi. Teraz nasz kulturysta musi trenowac i duzo jesc zeby dostarczyc organizmowi duza ilosc pelnowartosiowego bialka zwierzecego ( a co! ). Z reguly tacy sportowy zjadaja spokojnie 150-200 gram dziennie. Czyli 200 gram bialka pomnozyc przez 365 dni w roku, to jest yyyyyyyyyhmmmm 73 000 gram, czyli w ciagu roku zje 73 kilogramy fenomenalnego bialka zwierzecego, ktore ponoc w 100% wchlaniane jest przez ogranizm czlowieka. Zjesc 73 kilo bialka, zeby dostac 750 gram zywej tkanki bialkowej w miesniach? Cos tu nie gra. Albo to bialko jakie zremy jest do kitu, albo nasz organizm ma sprawnosc silnika spalinowego. Dlaczego mimo tak duzej ilosci bialka nasz kulturysta nie rosnie wiekszy?
Przeanalizujmy i przeliczmy to sobie
dokładnie tak samo, jak liczyłeś ty. Piszesz o tym, ile z tego dostarczanego organizmowi białka zostaje przekształcone w masę mięśniową i że są to znikome ilości. No to teraz przejdźmy do obliczeń według twoich „nauk” i zobaczymy co wyjdzie. Posiłkował będę się
tylko i wyłącznie twoją metodą i liczbami, które podałeś. 1 kg masy mięśniowej to 150-170 g białka. Załóżmy tak jak pisałeś, że ten kulturysta chce przybrać 5 kg w ciągu roku. W tych 5 kg mięśni jest 750g białka. Skoro to mamy zrobić przez rok, to wychodzi, że oni tego żrą tyle nie wiadomo po co, bo wystarczy zjeść przecież te 750g białka w ciągu roku, czyli – uwaga –
2g dziennie, najlepiej oczywiście roślinnego bo się w całości przyswoi! Huraaaa! Eureka! Wniosek z twojej tezy jest taki, iż nie dość, że kulturysta powinien zjadać mniej białka niż zwykły człowiek

thumbup

, to wręcz powinien skreślić z diety wszelkie produkty zawierające białko (czyli de facto nic do jedzenie nie zostanie), bo wystarczy mu 2g na dzień (czyli niech sobie ziarnko grochu połknie, lub dwa), a reszta to stracona. No to ja dziękuję za taką radę i chyba jednak przystanę do reszty świata, choć ta reszta świata się z tobą nie zgadza, a więc automatycznie jest w błędzie. Fachowiec od wszystkiego jak zwykle nas oświecił. Hasło Roberta Burneiki na dziś: Chcesz być hardcorowo wielki? Jedz truskawki, pie%$#ol stejki!.
Czy sa kulturysci wegetarianie lub weganie? Sa, moge ich wskazac ale po co jak zaraz znajda sie tacy, co powiedza " ale Coleman jest wiekszy "...
No wiadomo. Jak pojawia się jakiś niewygodny
fakt tobienie pasujący i obalający twoje wymysły, to trzeba go zbagatelizować i nawet spróbować mu nadać ton pejoratywny, że to przecież nie można go używać, bo to głupie, to, tamto, niech nikt już nie próbuje go używać. Pewnie najgłupsze w nim jest to, że jest prawdziwy, nie?
Wynika to wylacznie z niezrozumienia dzialania systemu trawiennego to do czego jest zaprojektowany przez nature. Pisalem juz na poczatku, skoro bialko zwierzece jest tak znakomite, to dlaczego ludzki organizm nie potrafi go asymilowac w takich ilosciach jakie sa zjadane?
A to nie ty pisałeś, że białko roślinne jest co najmniej tak samo dobre jak zwierzęce i znajdują się tam ten same związki chemiczne i że w związku z tym można białko zwierzęce całkowicie roślinnym zastąpić? Skoro więc według ciebie tak jest, a organizm nie przyswaja zbyt dobrze białka zwierzęcego, to nagle według ciebie z białkiem roślinnym będzie inaczej i organizm całość przyswoi? No super logika. Ta sama, którą paroma przykładami udowodniłem wcześniej.
w żadnym chwaście nie znajdziecie tych zwiazków odżywczych które wystpępuja w mięsie np. ryb.(do użytkownika Pogromca mitow-przyp. Racjonalny
Zaraz przeczytasz że to brednie.
Ale nie odpowiedziałeś (do użytkownika Pogromca mitow, przyp. Racjonalny) na całą moją wypowiedź. Dlaczego owocożernego małpoluda przyjmujesz jako pewnik jeśli chodzi o punkt odniesienia do "normalności", a temat ewentualnej dalszej ewolucji w kierunku przystosowania człowieka do żywienia się również mięsem pomijasz?
No a jak myślisz
dabyl, dlaczego

?
To takie trochę wygodniackie podejście i wybór właśnie małpoluda to w mojej ocenie po prostu znalezienie argumentu uzasadniającego pewne przekonania.
Świadomy wegetarianizm oczywiście OK ale to co piszesz to już fanatyzm
Jak ktoś jest wegetarianinem z przekonania to będzie nawet na siłę wybierał fakty żeby mu się zgadzało

Historia zna wiele takich przypadków.
Otóż to. Pisałem o tym wcześniej, ja to widzę, inni też. Ale wszyscy się mylimy niestety

.
To nas rozni od zwierzat, ze mamy swiadomosc, ze napewno przyjdzie na nas czas i oby to bylo jak najpozniej.
Tiaa, pewnie. Stąd już tylko krok do wymysłu w postaci „boga”, który daje człowiekowi wymarzoną nieśmiertelność i w związku z tym spokój psychiczny. Chciałbyś żyć jak najdłużej tak? Hm, tako egoizm w czystej postaci, że ja, ja, ja. Chciałbyś więc też oglądać jak umierają twoi bliscy, rodzice, mąż/żona, dzieci, znajomi itd. Rzeczywiście piękna sprawa. Dożyć później starości, w której każdy może jedynie wspominać lata świetności, młodości, wracać co najwyżej pamięcią (a i tak wtedy już słabą) do tego wszystkiego, co młodość daje, przegryzając to dodatkowo cierpieniem fizycznym. Ale ty pewnie napiszesz, że skoro będziesz weganinem, to w wieku 80 lat będziesz tak sprawny jak młodziak, spać będziesz potrzebował tylko po 6 godzin na dobę, kondycję będziesz miał taką, że ciągle będziesz po górach zasuwał i jeszcze kilka męskich problemów wieku starczego cię ominie. Tak pewnie myślisz. Cóż, myśl tak

.
Jeszcze raz napiszę po konsultacji z żoną (lekarz onkolog), że aktualnie (rok 2012) nie ma dowodów naukowych na to, że spożywanie mięsa zwiększa ryzyko zachorowania na raka jelita grubego.
Ale przecież ona nic wie jak każdy inny specjalista z dowolnej dziedziny, nasz
PM wie jak zwykle najlepiej. Nowotwór będziemy leczyć cudowną dietą roślinną z filmu, który podlinkował.
Zacząłeś PM od tego, że zwykły człowiek - nie sportowiec wyczynowy w określonych dyscyplinach - może być wegetarianinem z korzyścią dla zdrowia. I to się oczywiście zgadza, jestem tego samego zdania. Ale potem zacząłeś pisać, że nawet wyczynowiec „siłowy” może być już nawet nie wegetarianinem, ale wręcz weganinem i osiągać najlepsze światowe wyniki w swojej dyscyplinie, samemu nie mogąc takiego wskazać i snując teorie że to jakiś spisek, czy ich niewiedza. Trudno to na poważnie komentować. Ale jak ujrzałem jeszcze to:
Czlowiek jest owocozerca.
czyli tezę, że nawet taki facio może wręcz samymi owocami się odżywiać, to już myślałem, że mi się w oczach mieni, a nie że faktycznie widzę to na ekranie monitora. Oszalałeś? Powtórzmy więc hasło Roberta Burneiki na dziś: Chcesz być hardcorowo wielki? Jedz truskawki, pie%$#ol stejki!.
Już nawet nie ma się z czego śmiać.
A jak jeszcze potem wyjechałeś z tym filmikiem, w którym chce się weganizmem już nawet nie utrzymać zdrowie, ale leczyć nowotwór, to w zasadzie rozwiałeś wszelkie wątpliwości, że to fanatyzm. Może jeszcze masz jakieś wątpliwości odnośnie tego, co w tym filmie się sugeruje, ale skoro się na niego powołałeś, to widać, że już niedługo się z tym zaczniesz zgadzać i kolejny etap fanatyzmu osiągniesz. Szerokiej drogi.
PM ty już wszystko podciągasz pod swoje przekonania. Czy dalej sam nie widzisz że to jest jakaś farsa? Już nieważne, że inni to napisali, ale czy sam tego nie dostrzegasz? Nie ma w tym pytaniu żadnej ironii.
Czy przysiady ze sztanga 200 kg to jeszcze ok czy juz przesada?
Jeszcze ok., bo tyle spokojnie kilka razy cisnę, 300 kg to byłaby już dla mnie przesada, przynajmniej na razie

.
Teraz poproszę
Racjonalnego aby pokazał jak silny, inteligentny drapieżnik poluje na roślinożercę
Nie no bez przesady, byłaby to czysto sportowa rywalizacja

. Może my panowie się nie zgadzamy z
PM, ale nie to, żebym akurat ja chłopa tutaj nie lubił. Zresztą jak bym nie lubił, to bym nawet nie dyskutował, a to że jadę teraz ostro to wynika w końcu przecież z niczego innego jak z tego, że nie jest mi obojętny

. Wpis jest ofensywny, ale zwyczajnie irytuje mnie gdy kompletny laik w jakiejś dziedzinie uważa się za fachowca, choć w życiu tą dziedziną się nie zajmował, robi to z takim ślepym uporem i w dodatku twierdzi że wie lepiej niż ktoś, kto w danej dyscyplinie o lata świetlne przerasta go doświadczeniem i wiedzą wyniesioną z kontaktów z najlepszymi na świecie, bo sam tym się parał. Każdy normalny człowiek w obliczu takiej sytuacji przynajmniej zastanowiłby się na swoim stanowiskiem i zadał sobie pytanie, czy rzeczywiście wie lepiej od „starych wyjadaczy”. No a jak ktoś jedzie odrzucając wszelkie fakty i przepycha jakieś fanatyzmy, to trzeba reagować, bo właśnie tak powstają mity

.