Zasady szczególne i ogólne w zasadzie obowiązują obie strony i obie strony zawsze mogą je naruszyć.
Przy czym naruszenie zasad przez jednych nie usprawiedliwia naruszenia zasad przez drugich.
Lecz kogo i jak bardzo obowiązuje ten ład i ta symetria?
Jeżeli obywatel przekroczy prawo, to choćby tych przestępców było często i wielu, trudno wyrokować, że całe społeczeństwo to przecież kryminaliści i niefrasobliwie pałować i zamykać jak leci z łapanki. Należy zawsze stosować indywidualne rozliczanie, prawda?
A właśnie że nie.
W drugą stronę działa to niesymetrycznie, bo skoro policja wyposażana jest w środki i uprawnienia większe niż zwykły obywatel, zostaje tym samym zobowiązana do przestrzegania określonych standardów zachowania i regulaminów, których każde naruszenie stanowi utratę twarzy, znacznie poważniejsze złamanie zasad i dotkliwsze zło niż gdy wykroczenia dopuszcza się pospolity obywatel, gdyż niegodne i bezprawne zachowania policji naruszają podstawowe mechanizmy władzy i ładu społecznego.
Słuszne byłoby tu również zastosowanie stosownie i możliwie dotkliwszej kary.
Mówiąc wyraźniej, przestępstwo dokonane przez obywatela obciąża obywatela. Psuje nasz świat lokalnie i jednorazowo.
Lecz wykroczenie dokonane przez funkcjonariusza na służbie obciąża wszystkich funkcjonariuszy i psuje nasz świat całościowo, ogólnie i ma konsekwencje o wiele trwalsze.
Poprzednio podałeś przykład naruszenia zasad dokonanego przez jednostkę i jego to dotyczył mój komentarz, ten przykład obecny dokumentuje jaskrawe naruszenie zasad przez funkcjonariuszy policji. To zdarzenie jest nieco innej kategorii i z uwagi na powyższe wymaga surowszej oceny.
Poprzednio zachował się niewłaściwie szary obywatel (
no offence), teraz zrobili to policjanci, co jest szczególnie karygodne. Policjant nie jest szarym obywatelem i nie wolno mu kierować się indywidualnymi odruchami. Pełni służbę, a więc ma służyć podług zasad pełnionej służby. Łamanie zasad, nadużywanie przez osoby urzędowe powierzonej im władzy jest u nas wprawdzie bardzo popularne i chyba nie muszę wskazywać przykładów tej potwornej tradycji, ale przez powszechność nie jest to właściwsze, a przeciwnie, tym skuteczniej niszczy zasady i ład, w jakim żyjemy lub chcielibyśmy żyć. I dlatego budzi taki gniew, dlatego powinno być bezwzględnie, nawet przesadnie tępione.
Ale na takie zdarzenia nie jest lekarstwem bezrefleksyjne niezróżnicowane, masowe atakowanie takich czy innych służb czy grup.
Przedstawionej sytuacji usprawiedliwić się nie da i nie zamierzam, a choć wszystkich istotnych okoliczności nie znam, bo wiem tylko, co po fakcie mówią jedni i drudzy, wszystko wskazuje na rażący postępek policjantów.
Jednak wyodrębnijmy w problemie warstwę ogólną, czyli jak to powinno być w zasadzie i warstwę szczególną, czyli konkretnych ludzi, okoliczności i przypadki, gdzie właśnie oburzenie budzi naruszenie zasad, czyli tego, jak sprawy wyglądać powinny z mocy zasad, przepisu, poczucia sprawiedliwości i przyzwoitości. Nie było potrzeby brutalnego stosowania siły wobec kobiety i choćby pijanego mężczyzny na wózku, nawet gdyby nie lusterko urwał, a spalił cały radiowóz. Nie mogli istotnie zagrozić, broni nie mieli. Przemocy podczas interwencji nie wolno używać ani z zemsty, ani z głupoty: dozwolona jest jedynie, gdy jest konieczna, a tu takiej konieczności nie było.
Właśnie dlatego tak ostro wypada ocena tej sytuacji, że narusza nasze poczucie ładu, tego, co słuszne, co właściwe, proporcji i zasad. Odczuwam oburzenie zachowaniem tych ludzi i uważam, że właściwa byłaby tu kara za ten wyczyn szczególnie dotkliwa, gdyż fakt, że sprawcy są policjantami i w dodatku na służbie, działa bezwzględnie obciążająco. Właśnie funkcjonariusz nie może zachować się jak bandyta, a jeśli to zrobi, winien niezwłocznie przestać być policjantem.
W zasadzie widzę relegowanie ze służby. Pobicie jest faktem i pobicie było nadużyciem, nie ma co dalej cudować. Sprawa jasna.
Jednak nie mam dobrych przeczuć.
Sprawa zostanie wprawnie rozmyta i odpowiednio zafałszowana w protokołach, ekspertyzach i ustaleniach, o ile napór mediów nie wymusi załagodzenia sprawy i podstawienia jakiegoś kozła ofiarnego. Najwyżej człowiek na wózku otrzyma coś na otarcie łez, a zapłacimy my wszyscy.
Przyczyny pominę, ale tak właśnie smutno i beznadziejnie wyglądają sprawy i sytuacje w naszym życiu powszednim przeszłym, obecnym i obawiam się, przyszłym.
Co nie stanowi nawoływania do bierności i przyzwolenia.
---------- Post dodany o 04:18 ---------- Poprzedni post o 04:04 ----------
Jak miał się zachować ten człowiek na wózku by go policją nie zbeształa
Niestety, nijak. Nie ma prawidłowego zachowania w takich okolicznoścach. Oporu nie stawiał, a nic mu to nie pomogło. Owszem gardłował w proteście, ale tym nie miał realnego wpływu na rozwój wypadków. Był tu bezbronną ofiarą bezprawnej napaści, bo jak rozumiem, kwestia jego sprawstwa chuligańskiego wybryku nie została potwierdzona, zresztą i tak jest nieistotna, bo choćby najwstrętniejszego chuligana chwyconego na gorącym uczynku policja nie ma prawa w Polsce karać cieleśnie.
Bydlę to bydlę, w mundurze czy w garniturze.