Dla rozluźnienia atmosfery napiszę coś o dzisiejszej estradzie.
To, że miksery są coraz mniejsze i mają w sobie coraz więcej funkcji, to pewnie każdy już zauważył.
Ale czy zauważyliście, że akustyk już nie musi cały czas się prażyć pod namiotem FOH w upalne dni pilnując gałek?
Technika poszła tak do przodu, że teraz akustyk może "kręcić gałami" za pośrednictwem telefonu.
Widok tabletu w ręce monitorowca już nikogo nie dziwi, ale z telefonem to już przesada
Znikają również paczki gitarowe ze sceny.
Po co wozić ze sobą te wszystkie graty, skoro można ustawiony dźwięk wypuścić do miksera, a monitorowiec da go do ucha.
Znikają wtedy też monitory ze sceny, i teraz każdy kto był przyzwyczajony do tego że na scenie jest tona sprzętu, uważa że zespół gra "z płyty".
Ostatnio doświadczyłem minusów takiej technologii.
Podchodzę do akustyka, witam się i mówię że zespół będzie miał intro, i pytam gdzie mógłbym się wpiąć z telefonem (jakiś czas temu jeździłem z płytami, pendrajwem i na dwóch telefonach miałem wgrane intro, tak aby nie było problemu z jego włączeniem. Ale ostatnio zrezygnowałem z płyt, bo to już przeżytek, z pendrajwa też bo nie każdy miał laptopa, no i został telefon który był najczęściej używany)... a gość do mnie, że on nie ma żadnego kabla którym mógłbym się wpiąć pod mikser, bo i laptopa też nie ma (muzykę puszcza z miksera), i mówi że on tylko może włączyć z pendrajwa, i to też nie wszystko, bo zależy w jakim formacie nagrane.
No trochę musieliśmy nakombinować aby intro z telefonu znalazło się w mikserze.
Płyty rozumiem, teraz to już obciach przyjść do akustyka z płytą... ale żeby nie można było wpiąć się z laptopem czy telefonem?
