Wrzućcie na luz. Ledwo jedna wojna się skończyła, a tu druga się piętrzy
. Wiecie, że z PM się nie kochamy, ale odstawiając emocje na bok, ja postrzegam zjawisko o którym w tym wątku się rozprawia tak samo jak on. Chodzi o odbicia i fale wracające na membranę, które bez wpływu na końcowy efekt pozostać nie mogą. Oczywiście można twierdzić, że "na logikę" tak jest, ale najlepiej sprawdzić. Ja, podobnie jak PM też swego czasu to przerabiałem. Lata temu i nie stosowałem takich bajeranckich ful profeska kanałów do wysokotonowców, ale stosowałem do średniotonowców montując je w paskudne rury kanalizacyjne z wytłumionymi ściankami o ujściu poza bryłą obudowy. I faktycznie grało mi to inaczej na średnicy (cięcie w okolicach 300Hz II rzędem, więc podejrzewam, że wpływ zmiany warunków dla propagacji niskich częstotliwości po przejściu z OZ na taki tunel był niewielki). Nie było jakiejś kolosalnej różnicy, ale słychać było trochę więcej i sumarycznie miałem wrażenie, że jest jednak lepiej. Tylko dodać należy, że nie była to tak długa linia, jak do śreniotonowców (a przynajmniej tego zakresu częstotliwości) powinno się stosować, więc pewnie też to rozwiązanie miało mniej zaznaczone ewentualne wady samej linii transmisyjnej. Zrezygnowałem z tego, bo jest to bardzo kłopotliwe w realizacji w domowych warunkach a i przesiadka na inny, lepszy (sporo droższy przynajmniej) głośnik spowodowała, że w zamkniętej komorze ten grał znacznie lepiej niż tamten w tunelu. Wniosek więc mój był taki, że gra jest warta świeczki, gdy z samej techniki głośnikowej wycisnąć więcej już się nie da i trzeba szukać gdzie indziej. Ale sądzę, że nie warto się w to bawić, jeśli możemy zmienić głośnik na lepszy, bo to da bardziej zauważalne efekty, niż dorabianie cudów do przeciętniaka.

Skomentuj