I pretekst do zmiany roweru jakby zniknął, w tym drugim (nowszym) co nie przeskakiwało zostawiłem nówkę i pobrałem z niego HG40 z przebiegiem około 1000km, teraz w moim badziewiu śmiga raczej bezproblemowo (dziś już nie miałem czasu przetestować na dłuższym dystansie), żeby polepszyć kulturę zmiany biegów "poprawiłem" trochę hak i zmieniłem kółeczka przerzutki, bo ciężko chodziły, potem może jeszcze pancerze i inne pierdoły, i może w końcu pójdzie jeździć komfortowo.
To że UG jest szerszy też akurat zauważyłem, bo spinka ciężko na nim chodziła i potem potwierdziłem to suwmiarką, jakiś ułamek milimetra więcej jest, tylko że UG jakoś teraz ciężej w ogóle dostać.
Aż mam takie niecne myśli jak "rotacja" łańcuchów pomiędzy trzema rowerami, bo tylko jeden łańcuszek przyjął z nich...
W ogóle tyle żonglowałem skuwaczem, że teraz strach bez niego wyjeżdżać gdzieś dalej, polecacie jakiś spinki? Bo do HG40 fabrycznych nie widziałem.