O ile mnie pamiec nie myli, to te Beyma siedza w Mumiach (horns pl). Na zachodzie bardzo chetnie stosowane do zestawow 2way z tubkami. Ciagna wysoko i mozna nawet z kopulka polaczyc.
I tak, to jest wersja V2 i rozni sie wygladem i parametrami od starej. W elmuzie to chyba najtaniej. chyba ze ktos ma jakies wtyki...
Jak to STX to musi być zmodyfikowany albo aktywnie zasilany. Przy tubie wykorzystanej na wysokotonówce w normalnych pasywnych warunkach ten stx nie ma prawa bytu..
Słyszałem te Mummy na AS, dla mnie tragedia. (to była ta akcja co gość puszczał sepulture i się zachwycał dźwiękiem, jak to sam opisał "jak z koncertu"... a tak naprawdę brzmiało to jak by ktoś jamnika włączył)
Recenzja Reference 3A MM de Capo:
Pocieszne są te wypowiedzi recenzyjnie reklamowe, zwłaszcza głoszenie, że podpięcie szerokopasmowca bezpośrednio, a wysokotonowego za kondensatorkiem, choćby i ClarityCap z najbezkonkurencyjniejszym nawet rezystorkiem było epokowym, oszałamiającym, rewolucyjnym obywaniem się bez zwrotnicy i imponującym dokonaniem technologicznym... byłoby rozczulające do łez, gdyby nie było komercyjnym bełkotem sprzedajnego ścierwa. Właściwie, prawdę mówiąc, to raczej obrzydliwe.
Nie ma wiele do dodania. Głośniki podobały mi się tak bardzo, że chciałbym je mieć na własność, co przy ich niewygórowanej cenie stanowi wartość podwojoną. Nie są całkowicie perfekcyjne, ale piękno niewątpliwie w nich przeważa. Przeważa tak bardzo, że potrafi skutkować magią, a magia rzecz drogocenna. Można oczywiście zauważyć, że sama muzyka jest z natury magiczna, toteż nie potrzeba wiele by będąc na jej usługach magii dosięgać. A jednak ilekroć tak się dzieje, czując na sobie magiczny dotyk, czujemy się jednocześnie wyróżnieni. Wyróżnieni tym bardziej, im rzadziej stan taki nas nawiedza.
---------- Post dodany o 10:56 ---------- Poprzedni post o 10:46 ----------
Pacuła:
W internecie znajdą państwo mnóstwo stron, wpisów, linków, wykrzyknień, które da się streścić w kilku sowach: „zero to zero, a jeden to jeden”. Odnosi się to oczywiście do zero-jedynkowej natury zapisu cyfrowego. Duża grupa inżynierów, niemal zawsze związanych ze środowiskiem komputerowym, a nie muzycznym, uważa, że nie ma możliwości, aby dwie płyty CD brzmiały inaczej, ponieważ zero zawsze będzie zerem, a jedynka jedynką, niezależnie od tego z czego jest płyta wykonana i jak został przygotowany mastering. Żeby niepotrzebnie tego nie odwlekać: muszą być głusi. Nie mówię, że głupi, bo to nie o to chodzi, ale właśnie – głusi (albo nie słuchają muzyki, tylko teoretyzują). Odczyt informacji z płyty, ale i z pliku, to nie tylko proste, zero-jedynkowe równanie, to mnóstwo procesów i zniekształceń, zmieniających sygnał, a co za tym idzie – dźwięk. Wciąż nie mamy wystarczająco pewnych narzędzi do analizowania tych zjawisk, ale przecież można samodzielnie posłuchać zwykłej płyty CD i SHM-CD (albo innej) i wydać werdykt. Czemu poświęciliśmy spotkanie Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego numer 89.
Trzeba być nie tylko głuchym ale i głupim żeby słuchać różnych tłoczeń tej samej płyty nie spr. wcześniej nawet czy faktycznie na płycie jest to samo .
Akurat z tym że istnieją też takie M-W, które to mogą grać bez jednego RLC, się zgadzam.
A co do Panów którzy piszą takie rzeczy to o ile nie odurzają się przed swymi odsłuchami czymkolwiek tam reflektują to tylko pozazdrościć takiej wyobraźni...
Za takie teorie powinni wsadzać do wiezienia, skazywać na przymusowe roboty, nie wiem kurde. Ale to szerzenie audiozabobonów. Gość zarzuca teoretyzowanie innym a sam tworzy takie bzdurne teorie, ze głowa mała. "Niezbadane" zjawiska w srodowisku cyfrowym ? Litości. To jakby matematyk coś wyliczył ale nie wiedział jak to się stało i jakiej matematyki do tego użył, "po prostu wyszło".
Skomentuj