Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Spam Post :)

Collapse
X
 
  • Filtr
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

    Nie da się stwierdzić z całkowitą pewnością, że Boga nie ma, ani że istnieje, to jest sprawa Wiary.

    Ciężko mi się czyta jawne obrazy Chrześcijan, czy też precyzyjniej, Katolików, bo zaliczam swoją osobę do grona wierzących (i praktykujących). Z drugiej strony mnie też razi "fanatyzm i inkwizycja", które z religią (KAŻDĄ) łączą się nierozerwalnie, a i bezmyślne klepanie "zdrowasiek" też nie jest poważanym przeze mnie zachowaniem. Wierząc, praktykując trzeba zachować jakieś skupienie będąc w kościele, czy modląc się, bo sama postawa to tylko "zewnętrzna skorupa",a liczy się to co sie w głowie dzieje. Z tej strony rozumiem niektóre wasze wypowiedzi, ale tylko niektóre.

    Parafrazując Sapkowskiego: Byłby to pierwszy znany przypadek na to, że niewiara posiada jakąkolwiek moc.

    Pozdro diobły :p

    Skomentuj


      Zamieszczone przez Bebok Zobacz posta
      Nie da się stwierdzić z całkowitą pewnością, że Boga nie ma, ani że istnieje, to jest sprawa Wiary.
      Ok nie da się i z tym się zgodzę. Nie wykluczam istnienia czegoś/kogoś co wie o co w tym "wszystkim biega" . Nie wiedzę jednak żadnego "interesu" jaki maiło by to coś/ktoś aby przejąć się moim losem. W porównaniu do tego czegoś/kogoś był bym tak nieskoczenie nieistotny, głupi i mały że kompletnie nie ma sensu sobie tym głowy zawracać
      Ponoć przed wielkim wybuchem nie było nic. Kompletnie nic, zero, null. Nie istniał czas, przestrzeń nie było materii. Czy jest sens w takim razie pytać co było przed ? Jest ktoś z was w stanie sobie wyobrazić takie "nic" ? A czas 13mld lat ? Zobaczyć co znajduje się za horyzontem zdarzeń ?
      Uwierzyć że w bezmiarze materii w kosmosie tylko my trafiliśmy na odpowiedniej wielkości gwiazdę i w odpowiedniej odległości od niej planetę ? Wiele osób wygrywa przecież w totka
      Czy jesteśmy na pewno tacy wyjątkowi ? Dlaczego tylko my mamy żyć wiecznie ? A Koty ? Małpy ? Co się z nimi dzieje ? Dlaczego z nami ma być inaczej ? Czym się od nich różnimy ?

      No i najważniejsze pytanie:
      Dlaczego wierzysz/ wierzycie ?

      Skomentuj


        Moje zdanie też jest takie, że Bóg nie istnieje. Stowrzył, wymyślił go człowiek żeby znaleźć wytłumaczenie na rzeczy których nie rozumie. Takich niezrozumiałych rzeczy jest jeszcze bradzo dużo dlatego Bóg ma się dobrze .
        Moce/siły/zdolności Boga jakkolwiek to nazwać są takie na ile sami mu pozwolimy. Kiedyś wszystko tłumaczono Bogiem. To, że słońce wschodzi i zachodzi, zjawiska klimatyczne, geologiczne , niezrozumiałe prawa fizyki, wszystko to było tłumaczone boską interwencją. W miare rozwoju nauki i poznania świata okazywało się, że co raz więcej rzeczy to prawa natury i da się je reacjonalnie wytłumaczyć, nawet przewidzieć bez ucieczek w kierunku boskich mocy i arguemntów :"bo Bóg tak chciał".

        Być moze przyjdzie czas gdy człowiek pozna wszystkie zagatki tego świata i wszystkos tanie się jasne, byc może nie pozna i nadal będa pytania. Jednak odrzucanie już teraz pewnych racjonalnych i niezbitych dowodów jak np teoria ewolucji czy teoria wielkiego wybuchu, jest po prostu śmieszne. Śmieszne jest zawsze starcie ludzi nauki z ludźmi wiary. Ci pierwsi mają setki arguemtnów, dowodów, poświecają całe życie na badanie zjawisk, ci drudzy.. no właśnie wszystko załatwiają stwierdzeniem Bóg , wola boska, wyższa siła itp pustymi nic nie znaczacymi frazesami. A wszystko co trzeba robić to tylko ślepo wierzyć.
        Obóz "religijnych" przy tym domaga się niezbitych dowodów i wyjaśnień a sami nie potrafią wznieść się chociażby na niziny i nie tłumaczyć wszystkiego tymi frazesami. W tens psoób nie da się prowadzić dyskusji i dojśc do porozumienia.
        Równie dobrze można wszystko zbywać tłumaczeniem, że wszystko co się stało to są prawa fizyki.

        Mimo wszystko ciekawym i zastanawiającym jest fakt, że im bardziej bada się wszechświat tym więcej wypływa z pozoru przypadkowych zbiegów okoliczności. Np ilość warunków które musiały być spełnione aby powstało życie na ziemi i cywilizacja, jest liczbą wręcz astronomiczną i pomimo tego, że są miliardy galaktyk a w każdej miliardy gwiazd to i tak prawdopodobieństwo takiego zbiegu okoliczności nie jest duże.
        Okazuje się, że wszystkie, nawet najbardziej podstawowe zasasady fizyki oraz budowa cząstek elementarnych (neutronów, protonow, nawet kwarków), odddzialywania miedzy atomowe itd wszystko zostało "uszyte" na miarę. Gdyby zmienić odrobinkę jeden z tych fundamentów budowy wszechświata to nie on miałby prawa zaistnieć, nie powstały by gwiazdy, w nich nie powstały by pierwiastki cięższe niz wodór itd. Okazuje się, że wszystko jest misternym i delikatnym planem, w którym najmniejszy drobiazg ma znaczenie.

        Akurat jestem w temacie bo świezo po lekturze książki "Wielki projekt" Stephena Hawkinga, polecam, chociaż nie jest to tak lekka pozycja jak jego poprzednia książka.

        Skomentuj


          Zamieszczone przez Yoshi_80 Zobacz posta
          Mimo wszystko ciekawym i zastanawiającym jest fakt, że im bardziej bada się wszechświat tym więcej wypływa z pozoru przypadkowych zbiegów okoliczności. Np ilość warunków które musiały być spełnione aby powstało życie na ziemi i cywilizacja, jest liczbą wręcz astronomiczną i pomimo tego, że są miliardy galaktyk a w każdej miliardy gwiazd to i tak prawdopodobieństwo takiego zbiegu okoliczności nie jest duże.
          Okazuje się, że wszystkie, nawet najbardziej podstawowe zasasady fizyki oraz budowa cząstek elementarnych (neutronów, protonow, nawet kwarków), odddzialywania miedzy atomowe itd wszystko zostało "uszyte" na miarę. Gdyby zmienić odrobinkę jeden z tych fundamentów budowy wszechświata to nie on miałby prawa zaistnieć, nie powstały by gwiazdy, w nich nie powstały by pierwiastki cięższe niz wodór itd. Okazuje się, że wszystko jest misternym i delikatnym planem, w którym najmniejszy drobiazg ma znaczenie.
          Ja bym na to spojrzał inaczej. Tak jest bo tak to się rozwinęło. Gdyby cząsteczki elementarne wyglądały inaczej to powstałby z nich inaczej wyglądający wszechświat ale nadal by coś powstało. Nie doszukiwałbym się problemu w tym że jest to uszyte na miarę bo miara może być różna a kto wie czy ta która istnieje we wszechświecie jest jedyną
          Apropo jeszcze zbiegów okoliczności-Edison zanim wynalazł żarówkę przetestował ogromną ilość materiałów aż w końcu trafił na odpowiedni. Podciągając pod to syntezę aminokwasów-przez miliardy lat mogłobyć miliardy "prób" aż w końcu doszło do przypadku że właściwe związki znalazły się we właściwych warunkach i w efekcie powstało właściwe życie. To nie jest wcale takie nieprawdopodobne, ziemia jest z naszego punktu widzenia bardzo stara i w tym czasie mogło dziać się w każdym jej miejscu coś co miało szanse stworzyć życie.
          Last edited by Shiver; 08.12.2011, 16:49.

          Skomentuj


            Można na siłę doszukiwać się jakiś powiązań, związków ale właśnie nie wiem czy jest sens a przynajmniej na obecnym poziomie wiedzy.
            Ostatecznie może się okazać że to jednak przypadek i chaos.

            Skomentuj


              Przychodzi baba do lekarza z zezem rozbieżnym, lekarz do niej:
              -A pani co się tak rozgląda?

              Skomentuj


                Zamieszczone przez Yoshi_80 Zobacz posta
                Jednak odrzucanie już teraz pewnych racjonalnych i niezbitych dowodów jak np teoria ewolucji czy teoria wielkiego wybuchu, jest po prostu śmieszne.
                Spójrz na to z innej strony - czy nie mogło być tak, że jakiś boski pierwiastek doprowadził do powstania świata za pomocą Wielkiego Wybuchu? Lub stworzył człowieka w procesie ewolucji (w której to brakuje kilku ogniw tak nawiasem pisząc :))?
                Zamieszczone przez raven1985 Zobacz posta
                No i najważniejsze pytanie: Dlaczego wierzysz?
                Mnie przekonuje to co w Biblii napisano - światopogląd propagowany przez Jezusa w Nowym Testamencie do mnie przemawia - wyznawane wartości i stosowane zasady (przykazania). Trzeba żyć wg jakichś zasad - ja staram się przestrzegać w/w, które właśnie religia niejako narzuca.

                Skomentuj


                  Zamieszczone przez dabyl Zobacz posta
                  Może zacznijmy w końcu dostrzegać ludzi, a nie patrzeć na nich przez pryzmat chujowych jednostek, które głośno krzyczą i przy okazji przyznają się do takiej czy inne wiary, poglądów, upodobań seksualnych?
                  Tylko tak się składa dabyl, że to nie są jednostki, tylko zdecydowana większość, jeśli idzie o "katolizm". Choćbyś nie wiem jak chciał nawet siebie do tego przekonać, to chyba jednak sam nie wierzysz w to co piszesz...Pozytywną mniejszością w tym negatywnym zjawisku są ludzie tacy, jak ty. Ale jest to wręcz śladowa ilość
                  Zamieszczone przez dabyl Zobacz posta
                  Może lepiej stwierdzić fakt jakim jest to, że GINĘLI TAM LUDZIE i na tym fakcie się skupić?
                  Czytaj moje posty. Piszę o tym przecież we wpisie nr. 90. Czy ja bronię Żydów akurat? Nie, bronię człowieka. I wyraźnie przecież napisałem, że gdyby ktoś robił sobie żarty z mordowania ludzi, a byliby to Polacy, Rosjanie, Chińczycy, Indianie czy nie wiadomo kto jeszcze, to zareagowałbym tak samo. Do Żydów mam stosunek kompletnie obojętny.

                  Ravem1985, Yoshi_80, dokładnie tak samo argumentuję własny stosunek do teizmu i takiej czy innej wiary. Ale to jota w jotę. Myślę więc, że akurat my sobie nawzajem nie musimy nic tłumaczyć, bo czujemy to i rozumiemy identycznie. Używam nawet dokładnie tych samych argumentów i wiele z nich znajduje się w moim, powiedzmy, „liście do”, który mam tu umieścić. Wiele nawet konstrukcji słownych jest bardzo podobnych, toteż zastanawiam się, czy coś mi z dysku nie wyciekło, mimo że sporą część tego tekstu można już znaleźć w sieci :).

                  Zamieszczone przez benek161 Zobacz posta
                  Myślałem że reprezentujesz większy poziom kultury ale widzę że 99% lewych tak ma...
                  Kolego, po pierwsze hamuj swoją zacietrzewioną fanatyczną agresję, bo tym samym właśnie ty udowadniasz, jaki poziom reprezentujesz, używając epitetów pod moim adresem, podczas gdy ja takich nie czyniłem. Po drugie, wybacz szczerość, ale tylko śmieszy mnie, że oceniać moją kulturę próbuje ktoś, kto primo, czyni osobiste wycieczki i zaczepia mnie, a secundo, nie umie się posługiwać ojczystym językiem. Nie będę podejmował z tobą polemiki, bo obrażałbym tym samym własną inteligencję. Zresztą jaki poziom prezentujesz to można się przekonać śledząc wątek o STX, gdzie regularnie dajesz popisy kultury osobistej, ogłady i erudycji, seryjnie obrażając innych dyskutantów w bogatych we wszelakiego typu błędy językowe zdaniach.
                  Może i tym razem pomogę ci pokonać twoją słabość językową i wytłumaczę, że jeśli już chcesz stopniować te swoje poziomy, to zwrot „większy poziom” jest nieprawidłowym, jako że poziom może być wyższy. Idź więc do swoich 99%, bo może ze zrozumieniem ich wywodów nie będziesz miał problemów. Widzisz, tak się składa, że podpadasz pod „zjawisko”, które opisuję w swoim „elaboracie”, który niedługo zamieszczę. Ty tego nie zrozumiesz, wiem. Spodziewam się tylko kolejnych wyzwisk, jak to już uczyniłeś, dając upust swojemu „poziomowi kultury”. No ale cóż, o takich wierzących właśnie pisał kilka postów wcześniej dabyl, który choć stoi poglądowo po przeciwnej stronie barykady niż ja, to rozumie więcej niż kilkoro takich ja ty razem wziętych.
                  Last edited by Racjonalny; 08.12.2011, 18:28.

                  Skomentuj


                    Zamieszczone przez Shiver Zobacz posta
                    Ja bym na to spojrzał inaczej. Tak jest bo tak to się rozwinęło. Gdyby cząsteczki elementarne wyglądały inaczej to powstałby z nich inaczej wyglądający wszechświat ale nadal by coś powstało. Nie doszukiwałbym się problemu w tym że jest to uszyte na miarę bo miara może być różna a kto wie czy ta która istnieje we wszechświecie jest jedyną
                    A właśnie nie do końca. Naprawdę polecam ci książkę Hawkinga o której wspomniałem tam to jest ładnie wytłumaczone. Chodzi mniej więcej o to, że w przypadku tworzenia wszechświata nie było mowy o "eksperymentach" tak jak jest to np na ziemi podczas rozwoju roślin i zwierząt gdy natura sobie eksperymentuje i przez miliony lat ewolucji wykształca różne organizmy w formie idealnej bo nie ma co się oszukiwać, każdy żyjący organizm jest arcydziełem inżynierii. Jest idealnym kompromisem między użytymi materiałami a ich funkcjonalnością i efektywnością, mechanika jaką tworzy człowiek w porównaniu do natury jest jak maczuga przy mikroprocesorze.

                    Jednak wracając z tej dygresji do powstania wszechświata to podstawowe prawa fizyki takie jak elekromagnetyzm, grawitacja, czas, ilość wymiarów itd, fundament wszystkiego tworzyło się w kilka chwil po wielkim wybuchu. W czasie tego procesu nie obowiązywało wiele obecnych praw jak np nie było ograniczenia prędkością światła bo wszechświat rozszerzał się miliony razy szybciej niż prędkość światła! Tworzyły się wymiary, tworzyła się czasoprzestrzeń itd. To wszystko powstało w czasie krótszym niż 1/1000000 mgnienia oka, nie było czegoś takiego jak eksperymenty, dobór naturalny parametrów fizycznych tak aby to wszystko miało prawo funkcjonować!

                    Wiele rzeczy zostało dobranych w sposób perfekcyjnie precyzyjny i optymalny np masy kwarków budujących protony i neutrony są tak dobrane, że mogą stworzyć największą możliwą liczbę stabilnych jąder atomowych! Każda inna kombinacja nie daje lepszego rezultatu. Powstały 3 a nie 2 lub 4 wymiary. Akurat w 3 wymiarach obiekty takie jak gwiazdy zachowują swoja stabilność nie zapadają się od razu w sobie ale też ich nie rozsadza.
                    To jest moim zdaniem najbardziej niesamowite, że od tak w jednej chwili powstaje wszystko co potrzebne do zbudowania gwiazd, galaktyk, pierwiastków, postania życia. Można w tym oczywiście dostrzec Boga. Tylko dla mnie tłumaczenie wszystkiego Bogiem nie wystarcza bo to nie wyjaśnia niczego! Słowo Bóg nie daje odpowiedzi na żadne postawione pytanie, daje na nie tylko i wyłącznie nauka.
                    Uważam, że Bóg powstał tu na ziemi, w umysłach naszych przodków jako wyjaśnienie niewyjaśnionego, niezrozumiałego. Tak jak się dzieciom tłumaczy bocianem skąd się biorą dzieci albo, że pod choinkę to św Mikołaj te prezenty przynosi. Wszyscy dobrze wiemy, ze dziecko jak dorośnie to odkryje prawdę ale na pewnym etapie te bajki są niezbędne. Tak samo niezbędna była religia aż do momentu gdy człowiek odkrył na tyle dużo praw natury, że zrozumiał iż to wszystko nie jest dziełem jakiegoś gościa z siwą brodą ale po prostu powstało samo z siebie.
                    Jak wspomniałem to w jaki sposób zostały zaprojektowane prawa rządzące wszechświatem nasuwa ewidentne skojarzenia z boskim planem ale nie to jest fundamentem wiary ale jakieś opowieści sprzed ponad 2000lat spisane przez ludzi, który w tamtym czasie nie mieli nawet pojęcia dlaczego słońce wschodzi i zachodzi, że ziemia nie jest płaska i nie jest w centum wszechświata.

                    Skomentuj


                      Jak obiecałem, tak robię, Dla osób chcących sobie podnieść ciśnienie krwi, będzie w sam raz.

                      Tekst ten napisany został w odpowiedzi na argumenty strony przeciwnej typu:

                      "Współczuję ateistom. Muszą być bardzo nieszczęśliwymi ludźmi"
                      "Ateiści to ludzie źli, pozbawieni uczuć i zasad moralnych"
                      "Ateiści to idioci, bo nie rozumieją istnienia boga"
                      "Jeśli ktoś jest ateistą, to znaczy że nie rozumie i nie widzi piękna otaczającego go świata"
                      "Zaliczasz się do bydła i lewactwa, które zalewa kraj i niszczy prawdziwe wartości propagowane przez kościół i PIS".
                      "Lewactwo powinni zamykać w więzieniach"
                      "I co z tego, że nie chodzę do kościoła? Jestem wierząca"

                      Dyskusja między mną a dwiema osobami (bodajże małżeństwo) będącymi autorami powyższych stwierdzeń prowadzona była przeze mnie bez emocji do momentu, w którym pojawiły się owe stwierdzenia.
                      Niniejszy emocjonalny tekst powstał właśnie "na gorąco", pod wpływem tych zarzutów i jest adresowany wyłącznie do owych osób. Postanowiłem go nie zmieniać, więc proszę czytających o pamiętanie o tym, no chyba że również uważają mnie za bydło, człowieka złego, prymitywnego, niszczyciela wartości i utożsamiają się z tamtymi :). Stwierdzenie "katol" jest adresowane właśnie do tych dwóch osób. Tekst traktuje o kościele instytucjonalnym, o kościele jako "wspólnocie" społecznej, o jej przedstawicielach, oraz o wierze i religii w ogólności, skupiając się na dominującej w Polsce, czyli katolickiej.

                      Bóg, czyli siła ludzkiej słabości
                      Zacząć można by od argumentów dość błahych, które często w polemikach z tego zakresu padają, gdy wykłócają się osoby niemające jednak niczego szczególnie błyskotliwego do powiedzenia. Najczęściej zamyka się to w schemacie typu: bóg istnieje/nie istnieje, bo to i tamto. Takie argumenty są dość błahe, bo w owej sytuacji w miejsce boga można by wstawić samodzielnie wymyślone takie lub inne bóstwo, albo choćby latający niewidzialny czajnik i polemika niczym by się nie różniła, a wszak wtedy dyskusja byłaby kompletnie pozbawioną meritum. Starając się już nieco mniej banalnych argumentów używać i wysilić intelekt, można by spróbować zabiegu w postaci od dawna znanego argumentu logicznego, mówiąc: jeśli coś istnieje, to można w taki lub inny sposób udowodnić, że to coś istnieje. Jeśli natomiast coś nie istnieje, to nie da się udowodnić, że tego nie ma, niezależnie od użytych narzędzi i czasu na to potrzebnego, właśnie dlatego, iż tego nie ma. Ten argument w pierwszej części może być dyskusyjny, bo przecież udowodnienie istnienia czegoś (materii, zjawiska, itp.) nie zależy tylko od faktycznego owego podmiotu istnienia, ale także od możliwości zastosowanej metody i narzędzi. Nie można więc go użyć do negowania tezy teistycznej. Niemniej druga część jest już argumentacją trafną. Bo wszak jak udowodnić że czegoś nie ma, skoro tego nie ma? Niestety mniej rozgarnięte osoby w dyskusji, fakt niemożności udowodnienia, że czegoś nie ma utożsamiają z tym, że...to jest. Szkolny wręcz błąd logiczny, który jednak wyklucza owe osoby, jeśli o polemikę wymagającą posiadania choćby przeciętnych możliwości intelektualnych chodzi. Należy więc szukać tezy, która rozpoczyna dyskusję od dalszego punktu niż ten określany opisanymi mechanizmami, ale też nie nazbyt przerysowanego formą. Zacznijmy więc od pytania oczywistego i wdzięcznego w swej prostocie. Pytania, które burzy argumentację i porządek myślowy wierzących. Oczywiście z litości nie należy tego pytania zadawać typowemu (statystyki oszukać się nie da) wierzącemu, czyli pospolitemu zjadaczowi chleba, który nad sensem codzienności się nie zastanawia wcale i którego szczytem doznań estetycznych jest rozrywka w postaci popołudnia przed telewizorem serwującym dowcip poziomu grup "Kali mru mru" i życiowe nauki z serialu "M jak mdłości", poprzedzona wysłuchaniem seansu disco polo z okazji otwarcia nowego marketu "tylko dla idiotów", lub wytoczeniem się pijanym z knajpy w dwie godziny po nabożnym uczestnictwie w niedzielnej mszy. Postawienie takiego pytania owemu osobnikowi skutkuje w pierwszej kolejności prostackim spojrzeniem i sugerującą przetwarzanie myśli prymitywną miną z oczami o tępym spojrzeniu. Tą na kształt krowy, która na chwilę przestaje przeżuwać trawę dostrzegłszy w oddali chłopa, który zbliża się doń z zamiarem wydojenia...Najczęściej jako efekt wyjściowy tego procesu da się słyszeć odpowiedź w stylu (z autopsji): Co ty żyd jesteś!?. Co ty do jakiejś sekty należysz? Nie wiesz, że mamy papieża Polaka? Tak owi osobnicy odpowiadają. Samo w sobie jest to już ich recenzją, więc komentować nie trzeba.
                      A pytanie brzmi: Co robił "bóg" przed stworzeniem świata i kto go stworzył?
                      Pytamy jednak tych "mądrzejszych". Odpowiedź, uwaga: "Był". Też dobre...Taaa. Dodam więc od siebie - naśladując retorykę teistyczną, która jest do naśladowania wręcz banalną - że pewnie stworzył się sam, oczywiście jako ta niemateria. I stworzył się z niczego, bo sam był prapoczątkiem wszystkiego, poza czasem i materią. Oto typowy religijny bełkot, którym szermują wierzący i który ich zadowala. Bełkot dający w dodatku oczywiste świadectwo braku wytłumaczenia. Brak większego samodzielnego wysiłku umysłowego to cecha typowa dla większości wierzących. Bo skoro większość uważa tak a nie inaczej, to jakże mogłoby być inaczej. Wszak ziemia jest płaska.
                      Choć tak po prawdzie to należałoby użyć cudzysłowu, pisząc "wierzących", bo gdyby zapytać takiego osobnika, w co wierzy, to pełna konsternacja i odpowiedzi brak. Niby skąd ma wiedzieć, skoro to tylko wciśnięty mu siłą bełkot, narzucony mechanizm myślowy, a nie autonomiczny proces poznawczy. Nie mówiąc już o pytaniu, do czego owa wiara jest mu potrzebna. To już dla niego zdecydowanie zbyt trudne. Czy do bycia dobrym człowiekiem? Odpowiedź twierdząca nie dość, że sugeruje wręcz groźną dla środowiska niezdolność samooceny dobra i zła, to także świadczy o intelektualnym i emocjonalnym zacietrzewieniu, poziomie percepcji otaczającego świata i zjawisk w nim zachodzących kilkuletniego dziecka, więc w polemikę z kimś takim wchodzić nie warto. Inna rzecz, iż taka odpowiedź daje pogląd na to, kim wierzący są, a jest odpowiedzią bardzo częstą. Postulat teistów, jakoby wiara wskazywała pozytywne ludzkie postawy, czy wręcz była ich wyznacznikiem w obliczu tego, co oni sobą reprezentują i co pokazuje historia teizmu jest tak idiotyczny, że aż nieśmieszny. Można by więc groteskowo pobłażliwie spojrzeć na zarzuty, że z pozytywną postawą moralną wspólnego wiele na co dzień nie mają, żyjąc na bakier z przesłaniem religii, której tak fanatycznie bronią i z którą się utożsamiają. To w końcu jest regułą, którą widzimy na każdym kroku, a której to z podłą hipokryzją w pełni tego świadomi przeczą ludzie uważający się za wierzących. Zabawne jest także to, że do głoszonej w biblii i z ambon kościelnych moralności, często bliżej w postępowaniu jest osobom niewierzącym a samodzielnie myślącym, niż wierzącym. A już zupełnie żenujące jest to, jakimi cynikami bez krzty honoru są katole, gdy wygodną własną interpretacją "słowa bożego" usprawiedliwiają swoje wszelkie codzienne występki jawnie stojące w sprzeczności z trąbioną przez nich wszem i wobec moralnością religijną. To nie zmieniło się od zarania religijnych dziejów (patrz choćby historia kościoła). Wszak znaną nie od dziś jest prawda, że wierzący prędzej ukamienują niewierzącego, niż nakarmią swojego współwyznawcę. To przesłanie przykazania miłości bliźniego w interpretacji katoli, jakby ktoś nie wiedział.
                      Ale wróćmy do przewrotnej tezy, jakoby można ich poczynania wyrozumiale usprawiedliwiać. Dlaczego można ten absurd próbować - tylko w ironicznym tonie naturalnie - obronić? Choćby dlatego, że owe przesłania i np. rzekome "przykazania boże" zmieniane były na przestrzeni wieków przez hierarchów kościelnych na swoje potrzeby manipulowania i okradania ludzi, a sami przedstawiciele kościoła i propagatorzy owej religii nagminnie dają jeszcze lepsze popisy łgarstwa, łajdactwa, obłudy, podłości, nienawiści, nietolerancji w stosunku do drugiego człowieka i wszelkich innych "cnót". Jakże więc ten biedny wierzący może prezentować godną postawę moralną kierując się religijnymi dogmatami, skoro owe wytyczne nie dość, że są jawnie złe, to jeszcze modyfikowane były niejednokrotnie. Trzeba więc mu wybaczyć, że jego zachowanie ma nic wspólnego z rzeczami, o których tak pięknie prawi, będąc moralnie najczęściej zwykłym szubrawcem. Nie jego wina, biedaczek po prostu...Jak to ma w swojej moralności typowy osobnik wierzącym się deklarujący, na co dzień: łga, bluźni, goni za pieniędzmi w wyścigu szczurów, daje akrobatyczne popisy nienawiści, egoizmu i egocentryzmu, oraz ochoczo opluwa bliźniego, za którego nota bene co niedzielę na klęczkach modli się w kościółkowym praniu mózgu. Jakże znamienne jest to, że to właśnie ci osobnicy, uważający się za jedynych słusznych katolików, będących wyznacznikami wszelkich cnót moralnych (patrz choćby sekta o nazwie PIS), obrzucają bliźnich wszelakimi obelgami pałając do nich szczerą nienawiścią (tak po katolicku przecież), łgają na niemal każdym kroku, doszukują się winy wszędzie tylko nie w sobie, a za cel nadrzędny mają narzucenie własnych poglądów oraz zdeptanie każdego, kto myśli inaczej niż oni, wykorzystując do tego wszelkie możliwe środki, z własną wizją "słowa bożego" na czele. Cóż za przezabawna ironia dająca obiektywne im świadectwo. Oto katolicy i ich moralność. Wątpliwości, pytania? Każdy kto choćby spróbuje takie sformułować, zostanie przez wspomnianych PISokatolibanów opluty i zwyzywany od najgorszych, czego dowody mamy codziennie w mediach. Dobrym komentarzem będzie tu cytat ze Stanisława Jerzego Leca: "Chwali się ten i ów, że za Chrystusem idzie. Po co? By go spotkawszy, krzyknąć mu: >>Ty Żydzie!<<".
                      No i nie zapominajmy, że owy gorliwy, bogobojny katolik z niemniejszą gorliwością ochoczo cudzołoży, sprzeniewierzając się kolejnemu ze swoich wyznaczników molarności, za które innego by na stosie spalił, gdyby jeszcze mógł.
                      To też dla zdrowego na umyśle człowieka niedorzeczność, ale w końcu według kościoła seks z kimś, z kim nie jest się po kościółkowej przysiędze to grzech, jako że tylko ta kościółkowa przysięga na to pozwala. Nieważne są jakiekolwiek inne fakty, racje, ot choćby taka błahostka że ludzie się kochają, chcą ze sobą żyć, dla siebie się poświęcić, sami o swoim wspólnym życiu chcą decydować. Bez ingerencji kościoła jest to grzechem i basta. A czy większym już niż stosowanie prezerwatyw, czy jeszcze nie, bo chciałbym wiedzieć? I czy mniejszym grzechem będzie używanie prezerwatyw, gdy dana para dostanie przyzwolenie na wspólne życie od księdza przy ołtarzu po zaślubinach? To ważne pytania. Chociaż tu akurat często sprawa niejako sama się rozwiązuje, bo w końcu nie jest tajemnicą, że duży odsetek ślubów motłochu katolskiego jest wynikiem...tak, wiemy wszyscy, ciąży. Ksiądz ma więc dylemat. Nie używali prezerwatyw, więc tego grzechu nie ma. Uf. Ale współżyli ze sobą przed wydaniem mojego pozwolenia, czyli o zgrozo przed ślubem, więc grzech straszny, sodoma i gomora. Ciężką ma chłop robotę. No ale w końcu ma zapłacone (oczywiście dochód ten jak i większość dochodów czarnej stonki jest nieopodatkowany, czyli nielegalny), więc rytuał trwa dalej. Okoliczność też cudowna. Jakże tych dwoje ludzi przed ołtarzem musi się kochać, pobierając się dopiero teraz, gdy okazało się że jest ciąża, a nie wcześniej...Cóż, jak najbardziej typowe dla katoli. A, bym zapomniał. Według wytycznych kościoła, seks ma służyć prokreacji. Nie może to być związane z odczuwaniem przyjemności, bo to kolejny grzech. Tutaj też klasę kościół pokazuje iście nieziemską, pełna charyzma A wspólne życie? Czyż nie jest oczywiste, że aby ludzie wiedzieli czy ze sobą chcą spędzić życie, to żyć ze sobą przed podjęciem owej decyzji powinni? Nie, dla kościoła i katoli nie dość, że nie jest to oczywiste, to jeszcze jest to grzech. No i mamy piękne, typowe dla wyznawców kościółkowych fanatyzmów historie. Dwoje ludzi się spotyka, pojawia się ciąża, która oczywiście w społeczeństwie motłochu kościelnego oznacza ślub. Pal licho, że te dwie osoby po prostu się nie znają. Ma być ślub, bo tak się robi, bo ludzie będą gadać, ksiądz z wiejskiej ambony na mszy przeklnie i ekskomunikę narzuci, bo rodzice, bo to, bo tamto. Słowem ciemnogród. No to jest ślub, wszyscy szczęśliwi. Dalsza część historii jest znana. Dobrze, gdy owe dwie osoby, które pobrały się przecież nie z własnej woli i chęci, potrafią ze sobą wytrzymać i żyć w zgodzie. Po pewnym bowiem czasie pojawia się najzwyczajniej proza życia i to, do czego się zadeklarowali wcześniej, nie wiedząc co deklarują. Nierzadko jednak jest tak, że po kilku już latach ludzie są dla siebie zupełnie obojętni, obcy. Gorzej, gdy owa obojętność przekształca się w niechęć i wrogość.
                      To jak to? Nie można chcieć poznać drugiego człowieka, doświadczyć z nim wspólnego życia, aby zwyczajnie później się wzajemnie nie krzywdzić, gdyby okazało się, że to nie "ta" osoba? NIE! W końcu tylko ksiądz może na to pozwolić i tylko gdy przed nim ludzie sobie przysięgną to i tamto do grobowej deski. Zwykle ta grobowa deska i przysięga przed bogiem w którego owe osoby wierzą to pożycie małżonków polegające czasem jedynie na wspólnym zjadaniu posiłków i wzajemnym na siebie narzekaniu przeplatanym zdradami, lub rozwód po kilku latach, ale przecież to taki nieistotny szczegół. Kto z katoli by się zajmował takim drobiazgiem jak zerwanie dozgonnej przysięgi danej drugiemu człowiekowi i w obliczu swojego boga, prawda? Drobiazg. Podobnie jak demonstracyjne obłudne pędzenie co niedzielę na klęczkach do kościoła w zakłamanych gębach szczęśliwego pożycia małżeńskiego, podczas gdy domowa rzeczywistość - już nie na pokaz innym katolom - przypomina bardziej obraz z utworu "rodzina słowem silna". To drobiazg tak nieznaczący, że nie warto o nim pisać, trzeba go przemilczeć, odwrócić wzrok, tak po katolicku, odsuwając od świadomości wszelkie niewygodne fakty. Groteskowe, że ciągle jeszcze ludzie podświadomie szczuci są oczekiwaniami i presją ciemnego społeczeństwa, zdominowanego i omamionego wielowiekowym kościelnym bełkotem, który przez katoli jest uważany za "naszą" tożsamość kulturowo-historyczną, a który choćby wspólne życie, poznanie się wzajemne i dojrzałą w związku z tym decyzję o byciu razem uważa za grzech. Brawo.
                      Na wszelkie inne bolączki mamy kolejny wspaniały wynalazek kościoła dla katoli, czyli spowiedź. Cud malina. Gdyby przypadkiem komuś wierzącemu na myśl przyszła pewna dojrzała refleksja, to odpowiadam, niestety, ale NIE! Musi być to sztuczny rytuał pod tytułem spowiedź, NIE może to być autentyczna modlitwa za grzechy we własnym sumieniu i skrucha. Tak więc wierzący, seryjnie łamiąc na co dzień przykazania swojej religii, oczywiście w swoim wielkim za to poczuciu winy i żalu, może - a jakże - liczyć na pełne oczyszczenie idąc do konfesjonału. Już nawet śmieszne to nie jest. Konfesjonału oczywiście tak skonstruowanego, że musi klęknąć, pokazać swoje poddaństwo i niższość. Do zdrowej atmosfery człowieczeństwa, równości i godności w kościele dopuścić przecież nie można. Sędzią spowiadającego się jest facet, który nie dość, że o życiu osoby świeckiej z racji profesji nie ma większego pojęcia a pcha się do pouczania w tej materii (!), to jeszcze jak się co chwilę okazuje, nierzadko jest pedofilem, lub gejem. Rzeczywiście niekwestionowany autorytet. Ale o tym przecież też nie wolno mówić, w końcu same najwyższe władze kościelne często stoją na stanowisku, że sprawy nie ma i to tylko wymysły dzieci rzekomo przez księży zgwałconych. Oczywiście katol odrzuca te fakty, mówiąc - jak często można zaobserwować, gdy kolejna taka afera wybucha - "to nieprawda, nie wierzymy w to, nasz ksiądz na parafii to taki wspaniały człowiek, takie piękne kazania mówi (innymi słowy nawołuje do głosowania na PIS), on te dzieci głaskał z miłości, zakrystię nową we wsi zbudował (na pewno ze swoich pieniędzy), będziemy pisać petycję". Można dodać, że po kolędzie pewnie też niewiele bierze, pogrzeby tanio robi a za ślub to "co łaska 1000zł". Dobrze, że te wszystkie pieniądze zarabia na czarno, bo gdyby miał je ściągać legalnie, to z racji nałożonego podatku płacący - z którego podatków nota bene katolicki pasożyt jest w całości utrzymywany - zapłacić musiałby więcej. Ciekawe też jest to, że księży najbardziej interesuje nie pomoc i służba drugiemu człowiekowi, ale mamona i dobra materialne, a w sferze "nauczania" drugiego człowieka: seks (tylko za ich przyzwoleniem), antykoncepcja (nie wolno), geje i lesbijki (spalić ich na stosie), oraz wyznaniowość (wszelkich innowierców należy oczywiście "nawrócić", a najlepiej spalić na stosie). Te właśnie kwestie leżą w centrum ich zainteresowań. Komentować nie trzeba. Ale oczywiście katol będzie sprawy bronił. W jego mniemaniu nie będzie to podłe. Gratulacje.
                      Gdy już osobnik klęczący przed facetem w sukience zaklnie rzeczywistość i nie dopuści do siebie tych faktów, spowiada się. Opowiada obcemu człowiekowi o swoim życiu prywatnym, o sferze intymnej, o wszystkim o co tylko zapyta go wątpliwego autorytetu jegomość, podczas gdy na przykład z własnym współmałżonkiem co najwyżej o pracy porozmawia w porywie szczerości. Oczywiście mowa o wierzących chodzących do kościoła, czyli zdecydowanej mniejszości, bo większość w kościele pojawia się zwykle trzy, cztery razy w roku, tak oto praktykując deklarowaną przez siebie głęboką wiarę, choć w jej obronie innemu oczy by wydłubali.
                      Abstrahując od sfery wątpliwej etyki większości katoli, dla nich ziemia dalej byłaby płaska, a słońce krążyłoby wokół niej, jak przez wieki twierdziła religia i kościół. No chyba, że zaraz czytający to katolicy zakrzykną, że tak naprawdę ziemia jest płaska i słońce właśnie wokół niej krąży...Pamiętajcie, negowanie takiej tezy to negowanie nauczania waszego kościoła.
                      Ciemnota ta powszechna byłaby do dziś, gdyby nie jednostki wybitne, które były w stanie wyzwolić się z kajdan rozpoczynanej w najmłodszych już latach życia człowieka teologicznej manipulacji i prania mózgu, które to praktyki uskuteczniane są po dziś dzień, nie dając człowiekowi wyboru i możliwości bycia wolnym. Najoczywistsze przykłady z "naszego podwórka" takiego stanu rzeczy: przymusowy chrzest, przymusowa religia w szkołach, tj. nauczanie jedynej słusznej "prawdy", przymusowa komunia, przymusowe bierzmowanie, czyli zbrodnie dokonywane na człowieku i jego wolności bez refleksji nad jego wolą. A wszystko to oczywiście w okresie najmłodszych lat dziecięcych, kiedy człowiek nie jest w stanie i wręcz nie ma prawa samemu ocenić otaczającego go świata i dokonać wyboru. W późniejszym okresie presja społeczeństwa, wręcz zakaz jakiegokolwiek kwestionowania religijnych doktryn i samodzielnego myślenia. Swoisty wirus, wirus religii. Jeśli chodzi o formalne ujęcie zjawiska, wiąże się ono z odruchem warunkowym Pawłowa, u człowieka zaś psychowarunkowy. Jest oczywistym faktem, że człowiek rodzi się bez boga, czy jakiegokolwiek innego uwarunkowania myślowego i trzeba mu w łeb wtłoczyć pewne schematy, sposoby zachowania i myślenia. Ograniczyć jego zdolność percepcji i syntezy do spraw "wyłącznie słusznych". To dzięki tej zasadzie wierzący nie potrafi ocenić świata inaczej niż przez pryzmat religii. Po prostu brak mu konstrukcji myślowych pozwalających na inną percepcję niż ta poprzez wiarę. W tej percepcji świat bez wiary lub boga nie istnieje. Zaatakowany argumentami broni się do upadłego, a przyparty do muru wykazuje daleko posuniętą agresję. Powód jest bardzo prosty. Argument logiczny (prawdziwy) wywołuje u wierzącego konflikt, sprzeczność wewnętrzną i burzy świat do którego został uwarunkowany i bez którego jego własna psyche nie może istnieć. Dlatego wierzący tak broni się przed logicznymi argumentami i tak broni wiary oraz kościoła. W przypadku braku tych czynników nastąpiłaby destrukcja jego osobowości. Co ciekawsze wierzący często odczuwa strach, nie strach przed bogiem, ale strach przed drugim człowiekiem myślącym inaczej. Strach ten spowodowany jest właśnie możliwością zachwiania konstrukcji osobowości wierzącego. W efekcie wierzący czuje się najlepiej (najbezpieczniej) w stadzie wierzących, podejmuje wszelkie działania, aby to stado zwiększyć (o swoje dzieci przede wszystkim) i wyeliminować osobniki myślące inaczej. Z tego powodu u wierzących obserwuje się propagację wiary, która często przyjmuje formy skrajne, fanatyczne. Fakt ten doskonale potrafi wykorzystać instytucja nadzorująca wierzących, w naszym polskim przypadku jest to głównie kościół katolicki. Z tego powodu kładzie ona ogromny nacisk na tzw. edukację młodzieży w szkołach oraz na "katolicką rodzinę". Są to miejsca w których urodzony wolny, bez boga, obnażony i chłonny umysł dziecka, zostaje uwarunkowywany. Nie ma lepszej więzi emocjonalnej niż więź dziecka z rodzicami, a w późniejszym wieku z grupą rówieśników. Uwarunkowani rodzice przygotowują grunt. Później idzie do szkoły, w której podobni mu również uczęszczają na przymusową religię. Jeśli nie, to dziecko czuje się jak odszczepieniec od grupy, a w tym wieku dzieci są bezlitosne dla "odmieńców". Odpowiednio tresowane dziecko dorasta i staje się uwarunkowanym rodzicem. Cykl zaczyna się od początku. Wręcz bezwstydna, cyniczna zbrodnia, której nawet jeśli ktokolwiek chciałby się przeciwstawić, to z formalnego punktu widzenia skazany jest na porażkę. Dlaczego? Kolejny fakt. Kościół rzymskokatolicki wiele informacji o swojej działalności z oczywistych powodów ukrywa, jednak wiele można się dowiedzieć studiując oficjalne dokumenty kościoła. Prawo Kanoniczne, które zostało postawione ponad prawem krajowym, głosi m.in., że raz ochrzczony, na zawsze ochrzczony, co oznacza, że z kościoła rzymskokatolickiego nie można się "wypisać", oraz wyłącza hierarchów kościoła rzymskiego spod odpowiedzialności prawa krajowego, a papieża czyni bezkarnym. Uroczo, prawda? Można złożyć akt apostazji, albo sprowadzić na siebie ekskomunikę, ale nadal pozostaje się katolikiem figurującym w księgach parafialnych i uwzględnianym w statystykach. Oczywiście w molarności, rozumowaniu i postrzeganiu katoli nawet nie ociera się to o niegodziwość, czy zbrodnię na ludzkiej wolności.
                      Nieliczni w odniesieniu do tej tłuszczy, to wspomniane ponadprzeciętne intelektualnie i emocjonalnie jednostki. Jednostki będące na tyle silne, by dostrzec niewolnicze umysłowe jarzmo i zrzucić je z siebie obalając religijne brednie i narażając się tym samym na społeczne potępienie i niemal zawsze śmierć "w imię chrystusa pana". Giordano Bruno, Galileusz, Mikołaj Kopernik, Albert Einstein, Józef Piłsudski, Tadeusz Kościuszko. Oczywiście choćby w szkołach pierze się mózgi religijnym fanatyzmem, ale nie mówi się o tym, jaki stosunek do tego religijnego bełkotu i kościoła mieli ci wielcy historii. Trzeba to przemilczeć, bo dałoby do myślenia innym i zmniejszyłoby liczbę utrzymujących czarną stonkę. A jaki był ów stosunek? Piłsudski: "Religia jest dla ludzi bez rozumu". Tadeusz Kościuszko: „Jeśli jednak, na odwrót, rozpoczniecie od oświecania księży, dacie im /tym samym/ więcej środków, by zniewalali lud i trzymali go w jeszcze silniejszym uzależnieniu, bowiem każde wydzielone ciało w narodzie będzie mieć zawsze swój własny interes, przeciwny do interesu państwa, bądź będzie występować przeciwko działaniom rządu, bądź będą miały miejsce potajemne bunty i konspiracje, w które niestety obfituje historia. Nie można mieć nadziei, że zmieni się ich zachowanie, gdyż w ich podstawowym interesie leży mamienie ludu kłamstwami, strachem przed piekłem, dziwacznymi dogmatami oraz abstrakcyjnymi i niezrozumiałymi ideami teologicznymi. Księża będą zawsze wykorzystywać ignorancję i przesądy Ludu, posługiwać się (proszę w to nie wątpić) religią jako maską przykrywającą ich hipokryzję i niecne uczynki". Z pewnością katole o takich faktach nie wiedzą.
                      A to tylko niektóre z wielkich nazwisk historii, dla kościoła często wcielonych szatanów. Takie jednostki nie dawały narzucić sobie stereotypów myślowych, używały własnego rozumu. I dzięki nim macie także wy, wierzący, możliwość skrytykowania tego nierozumianego przez was tekstu w tak wygodny, elektroniczny sposób. Bez nich, czyli bez nas, nie moglibyście tego zrobić. Bo w końcu "nauka to wymysł szatana", a "wszystko, co człowiek powinien wiedzieć jest w Biblii, czego w niej nie ma jest szkodliwe", cytując twórcę doktryny filozoficznej kościoła katolickiego, samego św. Augustyna. Jednego z żołnierzy instytucji od zarania dziejów stojącej na straży blokad postępu w nauce i rozwoju cywilizacji.
                      Więcej przykładów "wybitnych" cytatów i działań z zakładki fanatyzmu i głupoty religijnej? Ależ proszę:


                      - jedną z pierwszych decyzji po uznaniu chrześcijaństwa religią państwową w Rzymie było potępienie, a potem zakaz uprawiania logiki i filozofii, który obowiązywał 1000 lat, do okresu Renesansu. Co wy, wierzący na to?
                      ------------------------------------------------------------------------
                      - wspomnianego Giordana Bruno katole spaliły żywcem (źródła podają datę 17 lutego 1600)za to, iż uważał, że istnieje nieskończony wszechświat i niezliczone światy, a gwiazdy są słońcami i centrum planet. Co wy, wierzący na to?
                      ------------------------------------------------------------------------
                      - nadmieniony Galileusz słusznie uważał, iż to nie ziemia stanowi centrum świata i że nie jest nieruchoma, jak oczywiście twierdził kościół. Katole zgromadzeni pod nazwą "Święte Oficjum", 24 lutego 1616 roku piszą: "teza ta została jednogłośnie uznana za bezsensowną i absurdalną z punktu widzenia filozoficznego i formalnie heretycką (...).". Galileuszowi za jego poglądy przedstawiciele kościoła grozili śmiercią, nakazując mu wyprzeć się głoszonych tez. Co wy, wierzący na to?
                      ------------------------------------------------------------------------
                      - wybitne dzieło wspomnianego Mikołaja Kopernika "O obrotach ciał niebieskich" Watykan nazwał: "szalone, absurdalne, heretyckie" (1616). Co wy, wierzący na to?
                      ------------------------------------------------------------------------
                      - "Kobiety są błędem natury... z tym ich nadmiarem wilgoci i ich temperaturą ciała świadczą o cielesnym i duchowym upośledzeniu, są rodzajem kalekiego, chybionego i nieudanego mężczyzny...".
                      - "Zarodek płci męskiej staje się człowiekiem (czyli wstępuje w niego Duch Święty) po 40 dniach, zarodek żeński - staje się człowiekiem po 80 dniu. Dziewczynki powstają z uszkodzonego nasienia lub też w następstwie wilgotnych wiatrów".
                      - "Wartość kobiety polega na jej zdolnościach rozrodczych i możliwości wykorzystania do prac domowych".
                      - "Kobieta ma się tak do mężczyzny jak to, co niedoskonałe do doskonałości".
                      - "Również w tym, że trzymamy pieczę nad majątkiem Żydów, kościół nie popełnia bezprawia, jako że Żydzi są jego niewolnikami".
                      Kilka cytatów ze św. Tomasza z Akwinu (1225-1274 r.), ojca kościoła katolickiego. Co wy, wierzący na to?
                      ------------------------------------------------------------------------
                      - "Kobiety są przeznaczone głównie do zaspokajania żądzy mężczyzn".
                      - "Cała płeć żeńska jest słaba i lekkomyślna. Uświęcona zostaje jedynie przez macierzyństwo".
                      Św. Jan Chryzostom (349-407 r.), biskup Konstantynopola. Co wy, wierzący na to?
                      ------------------------------------------------------------------------
                      - "Kobieta jest istotą poślednią, która nie została stworzona na obraz i podobieństwo Boga. To naturalny porządek rzeczy, że kobieta ma służyć mężczyźnie".
                      - "Jest to niemożliwe, aby po przeciwnej stronie Ziemi znajdowali się ludzie, gdyż w Piśmie Świętym nie ma wzmianki o takim rodzie wśród potomków Adama".
                      - "Wszystko, co człowiek powinien wiedzieć jest w Biblii, czego w niej nie ma jest szkodliwe"
                      Św. Augustyn (354-430 r.), filozof i teolog chrześcijański. Co wy, wierzący na to?

                      ------------------------------------------------------------------------
                      - "Kobieta powinna zasłaniać oblicze, bowiem nie zostało ono stworzone na obraz Boga".
                      Św. Ambroży (ok. 340 - 397 r.), ojciec i doktor kościoła. Co wy, wierzący na to?
                      ------------------------------------------------------------------------
                      - "Kiedy widzisz kobietę, pamiętaj: to diabeł! Ona jest swoistym piekłem". Kapokrates, założyciel klasztoru. Co wy, wierzący na to?

                      - "W miejscu, w którym zatrzyma się ksiądz, nie powinna przebywać żadna kobieta".
                      Ustalenia synodu paryskiego (846 r.)
                      ------------------------------------------------------------------------
                      - "Kobiecie nie wolno mieszkać w pobliżu kościoła". Ustalenia synodu w Coyaca (1050 r.)
                      ------------------------------------------------------------------------
                      - "Księża, którzy udzielają noclegu kobietom i doznają przy tym podniety, muszą zostać ukarani. Kobiety natomiast mają zostać sprzedane przez biskupa jako niewolnice". Ustalenia synodu biskupów w Toledo
                      ------------------------------------------------------------------------
                      - "Kobietom nie wolno we własnym imieniu pisać ani otrzymywać listów". Ustalenia synodu w Elwirze (IV w. n.e.)
                      ------------------------------------------------------------------------
                      - "U kobiety sama świadomość jej istnienia powinna wywoływać wstyd". Clemens Alexandrinus (215 r.)
                      ------------------------------------------------------------------------
                      - "Kobieta - to brama przez która wdziera się diabeł". Tertulian
                      ------------------------------------------------------------------------
                      - "Nie ma nic bardziej szkodliwego od kobiety i poprzez nic innego szatan prowadzi tylu ludzi do ruiny, co poprzez kobietę". Św. Anzelm
                      ------------------------------------------------------------------------
                      - "wolność wyznania, informacji, zgromadzeń i nauczania, to brudny ściek pełen heretyckich wymiocin". Deklaracja papieża Grzegorza XV. Co wy, wierzący na to?
                      ------------------------------------------------------------------------
                      - "niedorzeczne i błędne nauki lub inne brednie broniące wolności sumienia są największym błędem, zarazą najbardziej dla państwa niebezpieczną". Encyklika papieża Piusa IX. Co wy, wierzący na to?
                      ------------------------------------------------------------------------
                      - św. Hieronim zabraniał kąpieli uważając ją za profanację chrztu. Brud fizyczny był oznaką czystości duchowej. Co wy, wierzący na to?
                      ------------------------------------------------------------------------
                      - do XVI wieku Kościół bezwzględnie zwalczał medycynę, gdyż według książąt kościoła "chorzy powinni się modlić, a nie leczyć."
                      W roku 1299 roku, papież Bonifacy VIII zakazuje przeprowadzania sekcji zwłok, nazywając ją czynnością bezbożną. Dopiero od XVIII wieku, wraz z powstaniem świeckich uczelni państwowych, sekcje zwłok zostają dopuszczone na wydziałach medycznych. Pomimo kościelnego zakazu, uczeni przez wieki wykonywali sekcje zwłok, z narażeniem życia zdobywając wiedzę o anatomii człowieka. Co wy, wierzący na to?
                      W 1796 r. opracowano bezpieczną dla człowieka szczepionkę przeciwko ospie. Kościół natychmiast uznaje szczepionkę za próbę buntu przeciwko niebu, a nawet przeciwko woli boga. Co wy, wierzący na to?
                      W 1847 r. lekarze zaczynają stosować chloroform, jako środek znieczulający i łagodzący ludzkie cierpienia-szczególnie u kobiet w czasie porodów. Wynalazek natychmiast wywołuje sprzeciw kościoła, jako kpina z woli Boga. Co wy, wierzący na to?
                      - papież Jan XXII (1316-1334) zakazał zajmowania się fizyką. "Piorunochron to heretyckie żerdzie!" Co wy, wierzący na to?
                      ------------------------------------------------------------------------
                      - papież Aleksander III (1159-1181) zakazał zajmowania się chemią. Co wy, wierzący na to?
                      ------------------------------------------------------------------------
                      - Grzegorz XVI (1831-1846) sprzeciwił się budowie kolei żelaznych i mostów wiszących
                      ------------------------------------------------------------------------
                      - Pius IX (1846-1878) sprzeciwiał się oświetleniu ulic Rzymu, argumentując: "To Bóg ustanowił dzień i noc". Co wy, wierzący na to?

                      Jeśli ktoś jeszcze ma niedosyt, powinien zostać zaspokojony tym: Na indeksie Ksiąg Zakazanych nie ma dzieł Hitlera, Mussoliniego czy Franko, czyli największych (po żołnierzach chrześcijaństwa naturalnie) zbrodniarzy i morderców w historii ludzkości, mordujących nota bene z powodów faszystowskich/religijnych. Hitler był gorliwym katolikiem, co potwierdził jeszcze w 1941 roku ("jestem, jak byłem, katolikiem, i pozostanę nim zawsze"), a w tzw. "opatrzność" wierzył jeszcze w 1944 roku, kiedy po nieudanym zamachu na niego tę wiarę potwierdził, choć niektórzy próbują propagować mit o tym, jakoby był całkowicie niewierzący. Drobnym tylko przy tym szczegółem niech będzie, że Watykan udzielił Hitlerowi oficjalnego błogosławieństwa. Czyżbyście katole o tym nie wiedzieli, jej... Niewspomniany tu wcześniej Stalin natomiast był niedoszłym księdzem, później przyjmując ateistyczny światopogląd. Tak dla ścisłości, dla tych, którzy o powyższych faktach nie wiedzieli. Ciekawe że osobie bezpośrednio skonfrontowanej z "duchowieństwem" tak się odmieniło. Też nie wiedzieli, jej...
                      Wracając do wspomnianego indeksu. Są na nim utwory najwybitniejszych humanistów, poetów i pisarzy takich jak: Balzak, Bacon, Diederot, Wolter, Kant, Hugo, Dumas, Stendhal, Zola, La Fontaine, Flaubert i wielu innych. Są tam też i polskie nazwiska: Biernat z Lublina, Rej z Nagłowic, Frycz Modrzewski, Adam Mickiewicz. Niektóre z dzieł tych autorów są opatrzone kilkukrotnymi dekretami wyklinającymi. Swego czasu na owej liście znajdowała się także...Biblia! Co wy, wierzący na to? Minę macie nietęgą po zapoznaniu się z tymi cytatami i działaniami, prawda? A to tylko mały wyciąg z pięknej historii kościoła katolickiego i chrześcijaństwa. Więcej znaleźć można zapoznawszy się z pełną historią kościoła katolickiego.
                      Za podsumowanie na tę chwilę niech posłuży "mądrość" papieża Grzegorza I (590-604), na której opierała się filozofia misji kościoła: "nieuctwo jest matką prawdziwej pobożności"'. Nic dodać nic ująć!
                      Religia to nic innego jak fanatyzm, który wyrządził w dodatku najwięcej krzywd w historii ludzkości. Trywialne przykłady, o których wierzący nie chcą dyskutować i najchętniej faktów tych by się wyparli. Historycznych, jak również tych, które widzimy po dziś dzień, włączając pierwszy lepszy serwis informacyjny. Ludzie zabijający się w imię "boga" swojej religii, a raczej religii, którą wyprano im mózg w typowym schemacie, naszkicowanym wyżej. Wyprawy krzyżowe, setki lat prześladowań, miliony pomordowanych w imię tego, czy innego "boga", tysiące spalonych na stosie, utopionych, torturowanych. Ataki bombowe, zamachowcy samobójcy, dyskryminacja, napiętnowanie społeczne, zakazy, dyskryminacja, itd., itp. Co jest tego powodem? Jeśli ktoś szuka odpowiedzi to podpowiem, że na pewno nie nuda i chęć zagospodarowania nadmiaru wolnego czasu. Powodem jest religia.
                      Wasz "bóg" już dawno stał się ateistą, widząc ogrom głupoty, ciemnoty, zacofania, cierpienia i krzywd wyrządzanych w jego imieniu. Ale czyż przecież nie jest on miłosierny, wszechmocny i wszechwiedzący i co dzieje się tu, czy gdziekolwiek indziej, dzieje się w jego wiedzy, a również z jego woli. No a co z niewyobrażalnymi cierpieniami i prześladowaniami na przestrzeni wieków, czy niepojętym ogromem zła holokaustu, ktoś zapyta? Ależ nie czepiajmy się. Przecież - a jakżeby inaczej - na pewno da się to jakoś usprawiedliwić, zakleić jakimś argumentem, na siłę go wpasować, by dziur w całości nie było. Może on być najbardziej idiotyczny i niedorzeczny nawet dla samych teistów. Byleby zgadzał się z linią programowo-myślową głoszoną przez kościół. Teiści przełkną to nawet, jeśli dla nich samych będzie to absurd. Nawet, gdy sami będą w pełni świadomi tego, że szukanie jakiegokolwiek usprawiedliwienia to działanie zwyczajnie niegodne i niemoralne. Ale oczywiście stadnie zgodzą się na to i dadzą ciche przyzwolenie, mimo że wewnątrz, w myślach, burza. Niezgoda wszak spotkałaby by się ze strony pozostałych teistów z najdalej idącą krytyką, wyklęciem itd., a przecież niemal każdy katol najbezpieczniej czuje się w stadzie sobie podobnych, tak samo myślących, albo przynajmniej udających i pozorujących takie samo myślenie, jak to często wśród nich jest. No więc mamy dyżurny na takie krytyczne dla ich wiary sytuacje frazes typu "niezbadane są wyroki boże", którą to "mądrością" religia katolicka i jej wyznawcy usprawiedliwiają wszelkie zło, broniąc się przed boleśnie prostą i oczywistą dla nich refleksją, że gdyby "bóg" jako twór przez nich rozumiany był, nie pozwoliłby na to. W obliczu takiego zła, argumentacja, że "bóg dał człowiekowi wolną wolę" jest kiepskim żartem, zwłaszcza dla ofiar tych zbrodni..
                      Też dobrą odpowiedzią katoli - zasłyszą oczywiście u innych, przyjętą bez zastanowienia i takoż powtarzaną co dla nich typowe - na pytanie "czym jest bóg" są słowa "bóg jest miłością". Przyjrzyjmy się więc tej miłości. Nawet nie przez pryzmat argumentacji człowieka umiejącego samodzielnie myśleć, ale analizując, wręcz cytując katolską książeczkę, choćby stary testament. Katol oczywiście nie zna, więc pomogę i przytoczę kilka dowodów bożej miłości:


                      Księga Liczb 31. 7
                      7 "Według rozkazu, jaki otrzymał Mojżesz od Pana, wyruszyli przeciw Madianitom i pozabijali wszystkich mężczyzn.
                      1 Księga Samuela 15.2
                      ------------------------------------------------------------------------
                      "2 Tak mówi Pan Zastępów: Ukarzę Amaleka za to, co uczynił Izraelitom, jak stanął przeciw nim na drodze, gdy szli z Egiptu. 3 Dlatego teraz idź, pobijesz Amaleka i obłożysz klątwą wszystko, co jest jego własnością; nie lituj się nad nim, lecz zabijaj tak mężczyzn, jak i kobiety, młodzież i dzieci, woły i owce, wielbłądy i osły."
                      ------------------------------------------------------------------------
                      Księga Ezechiela 9.5
                      Do innych zaś rzekł, tak iż słyszałem: Idźcie za nim po mieście i zabijajcie! Niech oczy wasze nie znają współczucia ni litości! 6 Starca, młodzieńca, pannę, niemowlę i kobietę wybijajcie do szczętu! Nie dotykajcie jednak żadnego męża, na którym będzie ów znak. Zacznijcie od mojej świątyni! I tak zaczęli od owych starców, którzy stali przed świątynią. 7 Następnie rzekł do nich: Zbezcześćcie również świątynię, dziedzińce napełnijcie trupami! Wyszli oni i zabijali w mieście.

                      ------------------------------------------------------------------------
                      Księga Liczb 31. 17
                      17 Zabijecie więc spośród dzieci wszystkich chłopców, a spośród kobiet te, które już obcowały z mężczyzną. 18 Jedynie wszystkie dziewczęta, które jeszcze nie obcowały z mężczyzną, zostawicie dla siebie przy życiu."
                      Chyba nie wymaga to komentarza...

                      Ciekawym doświadczeniem jest obserwacja głównego rytuału religii katolickiej, czyli mszy. Już w dość młodych moich latach zaczęła ona wzbudzać we mnie swego rodzaju, lęk, obawę. Nieugruntowaną jeszcze jakąkolwiek refleksją czy przemyśleniami, a będącą skutkiem naturalnej reakcji obronnej umysłu na nienormalne zjawiska. Lęk powodowany groteskową wymową tego rytuału. Niepokojącym narkotycznym transem ludzi w zjawisku tym uczestniczących. Chóralnego, bezmyślnego, monotonnego powtarzania religijnych formuł i doktryn niczym w amoku, pochwalnych wersów wypowiadanych w atmosferze ubezwłasnowolnienia i poddaństwa ("My chcemy boga, my poddani, on naszym królem, on nasz pan! "), klękania na komendę i wykonywania każdej innej, totalnego zanegowania i niedopuszczenia możliwości przeżywania wiary według własnych odczuć. Każdy zdrowy człowiek takie właśnie działania i rytuały, czczenie jakiegoś obiektu, wykazywanie bezwarunkowego jemu poddaństwa i posłuszeństwa, jeśli tylko ma miejsce w obszarze innym niż społeczność kościelna czy religijnie ukonstytuowana, nazywa...tak, skojarzenie jest oczywiste, sektą. Siła kościoła katolickiego leży w tym, że jest sektą, ale za to jedną z największych i o bardzo długim stażu. "Jeśli jedna osoba ma urojenia, mówimy o chorobie psychicznej. Gdy wielu ludzi ma urojenia, nazywa się to religią."
                      A tak swoją drogą to boga (oczywiście jako tej niematerii, jak postulują ci "mądrzejsi" wierzący) po prostu żal. No bo skoro chłop stworzył człowieka na swoje podobieństwo (kurka wodna, w takim razie jestem niematerialny...) to musiało być mu naprawdę źle samemu, bo w końcu człowiek odizolowany od społeczeństwa żyć nie potrafi i nie jest w stanie stać się człowiekiem. A że "bóg" (jako ta niemateria oczywiście) stworzył się z niczego, to akurat jest dość sensowne. Bo cóż można stworzyć z niczego? Ano nic. Pełna zgoda. W końcu "byt jest, a niebytu nie ma".
                      "Boga" stworzył człowiek. Człowiek stworzył boga na swoje podobieństwo. Stworzył w afekcie swojej wielkiej siły, która stała się w tym momencie również jego wielką słabością. A jest to inteligencja, pozwalająca stawiać nam pytania, na które nie umiemy odpowiedzieć, czując się przez to słabymi i nieznaczącymi w obliczu tych wielkich kwestii. Powstała więc odpowiedź: "bóg", tak barwnie opisany w słynnym zbiorze baśni i bajek, zwanym potocznie biblią, który to komiks jest wyznacznikiem istoty stworzenia (i zapewne nie tylko) dla katolików, podobnie jak inne "święte księgi", których wyznawcy dla katoli są oczywiście innowiercami, grzesznikami czy wręcz heretykami. Katol broni Biblii, choć wcale jej nie zna i najczęściej w życiu nawet nie czytał. Gdyby znał, to by wiedział, że Koran choćby powstał 600 lat później i jest tak naprawdę tylko kolejną kopią Biblii. A Tora? Przecież Stary Testament jest jej częścią. No ale katol nie wie zbyt wiele, bo i wiedzieć dla dobra kościoła nie powinien. Jakież przykre musi być dla niego gdy w końcu dowiaduje się, że książeczka i religia na której opiera się jego świat to szereg zapożyczeń, powołań, oraz kopii innych wcześniejszych wierzeń, religii, kultów pogańskich, a nawet symboli, dat i postaci! Nawet gdy sam trafia na te fakty, to nie dość że je bagatelizuje, to jeszcze neguje! (opisany odruch Pawłowa). Sam kościół i jego przedstawiciele oczywiście nie wspominają o tym, bo wszak nie leży to w interesie tej instytucji. Wieki temu wymyślono historyjkę, którą siłą rzeczy podwładni zawierzyć musieli jeśli chcieli zachować życie. Tak samo jak wcześniejsi kupowali przez wieki na przykład teatrzyk w wykonaniu egipskich kapłanów, którzy umieli przewidywać zaćmienie słońca i wykorzystywali swoją wiedzę do tego, aby zmuszać ludzi do niewolniczej pracy.Sojusz opozycji z Kościołem podczas walki z komuną ułatwił Polakom zapomnienie o wielu grzechach Kościoła nie tylko wobec społeczeństwa, ale także nawet wobec tradycji niepodległościowej. Nikt nie pamięta na przykład o tym, że Kościół instytucjonalny był sojusznikiem porozbiorowego ładu i przeciwnikiem powstańców, których niedobitki potrafił obrażać i ekskomunikować.
                      Ale to przecież kolejne zupełnie nieznaczące fakty. Poza tym prawda biblijna - czyli ta jedynie słuszna - jest taka, że ludzie tylko przez ostatnie dwa tysiące lat byli w porządku, a wszyscy inni, żyjący przed rzekomym objawianiem czyli na przykład starożytni Grecy, Celtowie czy Indianie, to barbarzyńcy, ludzie drugiej kategorii, moralny odpad cywilizacji ludzkiej, bo w końcu nie czcili katosliego boga. Po co więc w ogóle o tamtych czasach i tamtych cywilizacjach wspominać. Wszyscy pójdą do piekła.
                      Ale to wszystko przecież nie może być czymś złym prawda? Da się to jakoś tam wytłumaczyć prawda? No, wierzący muszą jakoś temu zaprzeczyć, zmarginalizować te wszystkie fakty, wyprzeć się ich, jak najszybciej zapomnieć. Przecież na tych „prawdach” opiera się ich egzystencja i światopogląd, więc kim byliby i jak poradziłaby sobie większość z nich bez tego?
                      Wracając do biblii. Do jej pisania i późniejszego modyfikowania powinni byli jednak wyznaczyć bardziej inteligentnych facetów. Ci bowiem, którzy byli w to zaangażowani musieli być faktycznie ograniczeni, nie biorąc pod uwagę tego, że w krótkim czasie człowiek będzie w stanie sięgnąć miliony lat wstecz i zbadać rzeczy, o których istnieniu ówczesnym nawet się nie śniło, łącznie z przeanalizowaniem ewolucji życia. Ale cóż ja piszę, przecież świat ma według religii i kościoła katolickiego kilka tysięcy lat zaledwie, ślady choćby prehistorycznych form życia nie są prehistoryczne, bo razem z tworzeniem ziemi umieścił je tu bóg (który to był dzień, może wprowadzimy kolejne święto, tym razem pod tytułem "dzień dinozaura"?), czegoś takiego jak ewolucja nie było, a nowym początkiem wszelkiego życia na ziemi jest arka Noego! To jest dopiero kres niedorzeczności a i tak jest to absurdem jednym z wielu zapisanych we wspomnianych księgach ludzi wierzących. Można się ze śmiechu popłakać. Dwa zwierzątka każdego gatunku. Stoją sobie pewnie w wielokilometrowej kolejce i dyskutują. O cenach gruntów na nowej ziemi, do której dopłyną, o nowej diecie cud, o super biżuterii z "Avanti". Widać wyraźnie znużenie, czekanie się dłuży, w łapie/płetwie/pysku/nibynóżce (w końcu ameby też się załapały) z nudów po raz setny już obracana jest przepustka na pokład. Niektóre osobniki popalają przemycone skręty, inne czytają rydzyko-katolski "nasz dziennik" lub "gazetę polską". Młode grają w "snake’a" na komórkach z pierwszej komunii, które to komórki są najlepszym dowodem i pamiątką wielkiego duchowego owej komunii przeżycia tych dzieci. I ich rodziców. Katolików. Oj przepraszam, przecież elektronika to nauka, a nauka to wymysł szatana. Nie grają więc, nie bluźnią. Przynajmniej nie tak, żeby inni widzieli, jak to w przypadku katoli zawsze bywa. No i tak z wolna idą/lecą, pełzną. Zwierzęta wodne Noe w akwariach przenosi, z pomocą oczywiście innych zwierząt. Te większe natomiast akrobatycznie wyskakują z morza i rzek, lecąc kilkaset metrów/kilometrów i lądując we własnych kabinach. Reszta zwierząt bije brawo, komisja sędziowska - złożona z przedstawicieli różnych gatunków i płci oczywiście, co by niesprawiedliwości nie było - wystawia oceny. Same dziesiątki. Ale...znowu mój błąd. Przecież religia katolicka wyraźnie wartościuje żywe stworzenie, dzieląc je na lepsze i gorsze, więc sprawiedliwości tudzież równouprawnienia gatunkowego ani płciowego w komisji nie ma. Są tylko samce. Te, które dały w łapę Noemu. Z obietnicą utworzenia w przyszłości wspólnego rządu i przepchnięcia konkordatu, co by przedstawiciele kościoła mieli kogo okradać i na kim pasożytować, bycząc się samemu i łajdacząc na prawo i lewo. W imię chrystusa.
                      Doprawdy, śmiać się już nie ma z czego, można jedynie współczuć ludziom w "to" wierzącym. A że tak nieśmiało i od niechcenia - bo trudno z głupotą tego kalibru na poważnie polemizować - wtrącę uwagę, iż taki stan rzeczy spowodowałby wyginięcie danego gatunku w krótkim czasie, zważywszy na patologie genetyczne, wynikające z kontaktów kazirodczych danego gatunku przedstawicieli? No niby fakt, powie lepiej wyedukowany wierzący, ale...Bzdura, bo przecież - a jakżeby inaczej - rękę przyłożył do tego "bóg" zapobiegając takiemu stanowi rzeczy. Hura!! No niech i nawet tak będzie, co by teista nie widział kolejnego oczywistego i dla niego absurdu i jakoś to przełknąć mógł. Ciekawe tylko teraz jak facet poradził sobie w swoim nieomylnym i nieskończenie doskonałym sumieniu z aktem kazirodztwa, do którego sam doprowadził i na które przyzwolił. No ale trzeba to przemilczeć.
                      Niektórzy bardziej rozumni ale też chcący wierzyć dalej teiści po wysłuchaniu tych argumentów, nie mogąc im z oczywistych powodów zaprzeczyć, bronią się przed własnymi myślami dalej, brnąć w coraz to nowe, jeszcze zabawniejsze argumenty, gdy poprzednie zostały obalone. Ostateczna linia obrony to, cytuję: "ale przecież nie można biblii traktować dosłownie, to wszystko to przenośnia". No faktycznie, fantastyczny argument. Więcej już nie trzeba pytać. Wygłaszająca go osoba zderzywszy się z nowym u niej zjawiskiem samodzielnego myślenia, w amoku wewnętrznej ze sobą walki w tej krótkiej chwili, nie zauważa, że palnąwszy to zaprzecza podwalinom własnej wiary, samemu negując autentyczność wszystkich opisanych w biblii sytuacji, postaci, wydarzeń, odrzucając ich autentyczność. Ostatni odruch to próba samodzielnego wybierania(!) z biblii rzeczy, które jeszcze jest w stanie przełknąć i w nie uwierzyć. Dobre, kapitalne. Ale "oj tam oj tam", przecież to jest takie nieistotne, nie czepiajmy się tej wybiórczości katola. Przecież on musi tak zakląć fakty, żeby pasowały mu do teistycznej papki. Na końcu u teisty postawionego przed kolejnymi argumentami, z którymi sam we własnej świadomości nie może się nie zgodzić, niemal zawsze pojawia się pewnego rodzaju smutek, rozczarowanie. Czy tym, że nie da się obronić religii i wiary, czy też tym, że próbując to udowadniać, sam zaczyna oddalać się od wcześniejszych przekonań? Nie wiem. Ale dalej dla takiej osoby zbyt trudne jest uświadomienie sobie, że bycie niewierzącym nie oznacza, iż jest się gorszym, a wręcz przeciwnie i rozczarowanie jest zupełnie pozbawione podstaw. Oczywiście w moralności i rozumowaniu katoli tak najpewniej jest, ale w końcu czy zależy nam na poklasku bezmyślnego, dzikiego i uprzedzonego motłochu, czy na zrozumieniu ludzi bez uprzedzeń, o otwartym umyśle, dla których sens życia nie jest uzależniony od potrzeby wiary w jakąś bajkę, a kontakty z innymi ludźmi i cieszenie się życiem od ich przekonań religijnych i światopoglądu.
                      Już dla choćby średnio inteligentnego człowieka oczywistym jest, że są pytania, na które odpowiedzieć się nie da. Wierzący jednak odpowiedź zawsze mają, bo z racji swojej najczęściej słabości jej potrzebują. Potrzebują być zapewnieni, że we wszystkim jest sens, że istnieją nie bez powodu, że nie są jedynie nieznaczącymi pyłkami w obliczu nieskończoności czasoprzestrzeni, że ich istnienie się nie kończy na ziemskim padole. Potrzebują tego emocjonalnie tak samo, jak małe dzieci opieki rodziców. Takim zapewnieniem i odpowiedzią jest dla nich "bóg". Ten, którego człowiek wymyślił, by zastępować jego imieniem to, czego nie potrafi wyjaśnić. To daje wierzącym spokój wewnętrzny. Dziecko czuje się bezpiecznie. Dalej myśleć już nie trzeba.
                      A odpowiedź w istocie jest, a jest nią...brak odpowiedzi. Po prostu. Ale zrozumieć to nie jest widać łatwo, bo aby to nastąpiło, trzeba wysilić się umysłowo. Człowiek jest istotą zbyt słabą, by być w stanie objąć rozumem rzeczy największego filozoficznego kalibru. Każdy człowiek. Bo czymże mógłby się posłużyć? Fizyką, której prawa muszą obowiązywać przecież w oparciu o wyższe prawidła, czyniąc je takimi, jakie są, a których to prawideł nie jesteśmy i nie będziemy w stanie poznać czy zrozumieć? Czy może "bogiem" i różnorakimi bajeczkami zamieszczonymi w biblii? W obu przypadkach odpowiedź jest negująca. Na pewnym poziomie intelektualnym czuje się, że istnieje pewien wyższy porządek, schemat, mechanizm, według którego rzeczy dzieją się tak, a nie inaczej. Nie jest to znana nam fizyka, która jest mechanizmem podrzędnym. Nie jest to biblijny "bóg", bo próbując nazywać nim ten wyższy porządek, nie mówimy już o "bogu", bo ten jest obiektem przez waszą biblię słowem, myślą i pojmowaniem ludzkim opisanym, a w końcu argumentem wierzących jest to, że nie można udowodnić istnienia "boga", jako że przekracza to ludzkie pojmowanie...Zadajcie sobie wierzący pytanie. Czy bylibyście tak nieprzejednani w swoim przekonaniu religijnym, gdyby nie wciskano wam tego od najmłodszych lat, nie pozostawiając możliwości wyboru i pomyślunku? Nie. A czy będąc wychowanymi w innej wierze, która odrzuca waszego obecnego "boga" (jeśli ktoś twierdzi, że to ten sam bóg, to znaczy że nie ma pojęcia o religiach świata i jego głos tutaj jest bezwartościowy, co mam nadzieję jest dla bardziej skorych do myślenia oczywiste), bronilibyście jej zapisów? Tak. Konkluzja jest oczywista. Tutaj nie trzeba się już zbytnio wysilać. Ciekawe jak katole wytłumaczą powyższy fakt. A jeszcze ciekawsze jest jak wytłumaczą to, iż wszyscy bez wyjątku, którzy są wychowani w innej wierze i o katolskim "bogu" nawet nie słyszeli więc siłą rzeczą go nie czczą i nie oddają mu hołdów, zostaną przez niego wielce miłościwego potępieni i strąceni do czeluści piekielnych. I to bez względu np. na to, że niczego złego w życiu nie zrobili, a wszystkie swoje dni poświęcili np. pomocy innym ludziom. Bo tak katole argumentują wtórując doktrynom swojej wiary. Nie wierzysz, to nie dostąpisz zbawienia, nieważne kim jesteś i co sobą reprezentujesz. Gratuluję katolom. No ale wiadomo, nie ma siły ludzkiej, by przekonać katola, że "białe jest białe, a czarne jest czarne", jak to z mównicy sejmowej powiedział swego czasu czołowy polski tego gatunku przedstawiciel, niejaki Kłamczyński. Widać chyba nie bez powodów Kościół wymyślił termin "owieczki". To lżejsza wersja stwierdzenia "barany". No ale cóż, ujmując sprawę dosadnie, ale też z zamiarem wywołania odruchu samodzielnego myślenia: "Żryjcie gówno. Miliony much nie mogą się przecież mylić". W końcu jak jakimikolwiek dowodami obalić coś, w co uwierzono bez dowodów...
                      Ostatnie kilka zdań, które będą odpowiednim zakończeniem tej myśli i poniekąd jej konkluzją. Jeśli ktoś twierdzi, że wszystko poza logiką i racjonalizmem jest niemożliwym do zaistnienia i tymi narzędziami można opisać otaczający nas świat, to jest emocjonalnym i intelektualnym szympansem. Ateizm próbujący tłumaczyć wszystko takimi czy innymi zjawiskami fizycznymi, racjonalizować choćby ludzkie emocje, uczucia, fakt początku i końca fenomenu życia w ciele materialnym to nie ateizm, lecz - że tak to ujmę - fan-ateizm, i jest tylko trochę mniej śmieszny niż opisany fanatyzm religijny, czy stosując podobny zabieg słowny: fana-teizm. Dla wszystkich innych, tak wierzących jak i ateistów, oczywiste jest, że abstrakcja stoi ponad materializmem, racjonalizmem i logiką.
                      Na koniec zagadka. Czy potraficie sobie wierzący wyobrazić, co byłoby największym koszmarem dla istoty rozumnej, jaką jest człowiek? Odpowiedź: Życie wieczne. A w przypadku człowieka, wieczna świadomość własnego istnienia. Wieczna, powtórzmy. To jest koszmar. A to jest wasza nagroda...
                      A teraz załóżcie, że wszystkie wymienione argumenty i fakty mają bardzo luźny związek ze stanem faktycznym, lub wręcz są nieprawdziwe. Dziwne, że jednak nawet w takiej sytuacji wasze odczucia, wątpliwości i wewnętrzny niepokój w stosunku do swojej wiary po przeczytaniu tego tekstu by się nie zmieniły, prawda? Pomyślcie czemu. O to chodziło.
                      ------------------------------------------------------------

                      Taka to oto wiadomość była :). No ale teraz pora na lincz. Dla słusznej słusznej sprawy jestem na to gotów :P. Jak już pisałem, bardzo emocjonalny, wręcz ofensywny i napastliwy tekst, ale był on odpowiedzią na zacytowane na początku brednie i epitety, które go zapoczątkowały. W tekście znajduje się również kilka cytatów z postaci choćby życia publicznego których nie wymieniłem chcąc zmniejszyć objętość wpisu.
                      Informacje historyczne przytoczone w tekście są ogólnie dostępne w sieci. Mogę też polecić następującą literaturę:

                      Robert A. Haller: "Zbrodnie w imieniu Chrystusa"
                      Mariusz Agnosiewicz: "Kościół a faszyzm. Anatomia kolaboracji"
                      Richard Dawkins: "Bóg urojony"

                      Jest też oczywiście cała masa innych wartych uwagi pozycji, choćby Stephena Hawkinga, czy Richarda Dawkinsa. Znajomi mówią, że moje słowa są żywcem wyjęte z tych dzieł, choć ja ich nie czytałem :).

                      Last edited by Racjonalny; 08.12.2011, 19:38.

                      Skomentuj


                        Zamieszczone przez Racjonalny Zobacz posta
                        Kolego, po pierwsze hamuj swoją zacietrzewioną fanatyczną agresję, bo tym samym właśnie ty udowadniasz, jaki poziom reprezentujesz, używając epitetów pod moim adresem, podczas gdy ja takich nie czyniłem. Po drugie, wybacz szczerość, ale tylko śmieszy mnie, że oceniać moją kulturę próbuje ktoś, kto primo, czyni osobiste wycieczki i zaczepia mnie, a secundo, nie umie się posługiwać ojczystym językiem. Nie będę podejmował z tobą polemiki, bo obrażałbym tym samym własną inteligencję. Zresztą jaki poziom prezentujesz to można się przekonać śledząc wątek o STX, gdzie regularnie dajesz popisy kultury osobistej, ogłady i erudycji, seryjnie obrażając innych dyskutantów w bogatych we wszelakiego typu błędy językowe zdaniach.
                        Może i tym razem pomogę ci pokonać twoją słabość językową i wytłumaczę, że jeśli już chcesz stopniować te swoje poziomy, to zwrot „większy poziom” jest nieprawidłowym, jako że poziom może być wyższy. Idź więc do swoich 99%, bo może ze zrozumieniem ich wywodów nie będziesz miał problemów. Widzisz, tak się składa, że podpadasz pod „zjawisko”, które opisuję w swoim „elaboracie”, który niedługo zamieszczę. Ty tego nie zrozumiesz, wiem. Spodziewam się tylko kolejnych wyzwisk, jak to już uczyniłeś, dając upust swojemu „poziomowi kultury”. No ale cóż, o takich wierzących właśnie pisał kilka postów wcześniej dabyl, który choć stoi poglądowo po przeciwnej stronie barykady niż ja, to rozumie więcej niż kilkoro takich ja ty razem wziętych.
                        Nigdzie cię nie obraziłem ale ty widzę żadnej krytyki nie przyjmujesz i zachowałeś się jak przysłowiowy frustrat, obrażając mnie od góry do dołu. Smutne że jesteś negatywnie nastawiony do ludzi o odmiennych poglądach.
                        Ja jestem przekonany że Bóg istnieje, nie przekona mnie parę książek albo moda. Kończę z tobą gadkę bo i tak wiesz swoje...

                        Skomentuj


                          Zamieszczone przez Bebok Zobacz posta
                          Mnie przekonuje to co w Biblii napisano - światopogląd propagowany przez Jezusa w Nowym Testamencie do mnie przemawia - wyznawane wartości i stosowane zasady (przykazania). Trzeba żyć wg jakichś zasad - ja staram się przestrzegać w/w, które właśnie religia niejako narzuca.
                          Wydaje mi się że nie wielu rzeczy spisywać nie trzeba. Są zwyczajnie naturalne, Nie trzeba być katolikiem żeby być człowiekiem moralnym.
                          Jeśli ktoś przestrzega przykazań tylko dlatego, że wierzy, że po śmierci będzie się smażył w piekle to ja mówię mu "Dziękuje, dowodzenia".
                          A co jak by Bóg w biblii/przykazaniach kazał zabijać niewiernych ? Zabił byś mnie Yoshi-egi i Racjonalnego ? Pewnie spalic ich na stosie !
                          A swoją drogą czytałeś biblie ?


                          Zamieszczone przez Racjonalny Zobacz posta
                          Ravem1985,
                          Przez "n"
                          Cieszę się że nie jestem poglądowo wyalienowany



                          Zamieszczone przez Yoshi_80 Zobacz posta
                          Wiele rzeczy zostało dobranych w sposób perfekcyjnie precyzyjny i optymalny np masy kwarków budujących protony i neutrony są tak dobrane, że mogą stworzyć największą możliwą liczbę stabilnych jąder atomowych! Każda inna kombinacja nie daje lepszego rezultatu.
                          Nie był bym tego taki pewien. Cytując klasyka "Bo inaczej się nie dało." W.C. Taka możliwość też istnieje :)

                          Zamieszczone przez Yoshi_80 Zobacz posta
                          Powstały 3 a nie 2 lub 4 wymiary.
                          Tego też nie nie wiadomo. Ile tych wymiatów w końcu jest. To kwestia sporna. Są teorie strun. Kompletnie "wzięte z księżyca", niemożliwe jest udowodnienie ich naukowo ani obalanie a przynajmniej na razie (są "bezpieczne" ). Ale "tłumaczą wszystko" i ponoć to najprostsze możliwe wyjaśnienie więc kto wie, kto wie. Dla mnie za wysokie progi, nie jetem wstanie sobie tego wyobrazić. Człowiek który na to wpadł spokojnie może być nazywany drugim Einstein-em. Kiedyś. Z tego co się orientuje to marnie przez swoje teorie skończył.



                          PS
                          Zamieszczone przez Racjonalny Zobacz posta
                          dabyl, który choć stoi poglądowo po przeciwnej stronie barykady niż ja
                          dabyl to ciężki przypadek. Przez jego umiłowanie do pogrzebowych nut ciężko mi sobie wyobrazić że jest w opozycji.


                          ---------- Post dodany o 19:54 ---------- Poprzedni post o 19:50 ----------

                          Racjonalny :o

                          Skomentuj


                            Zamieszczone przez raven1985 Zobacz posta
                            A co jak by Bóg w biblii/przykazaniach kazał zabijać niewiernych ? Zabił byś mnie Yoshi-egi i Racjonalnego ? Pewnie spalic ich na stosie !
                            Ależ przecież przez wieki tak robiono. I to przy błogosławieństwie najwyższego przedstawiciela boga na ziemi, czyli papieża, czyż nie? Ale to taki drobny szczegół tylko, wiadomo :)
                            Zamieszczone przez raven1985 Zobacz posta
                            A swoją drogą czytałeś biblie ?
                            Pytanie klucz. O tym też piszę w tekście :).
                            Zamieszczone przez raven1985 Zobacz posta
                            Racjonalny:o
                            No słucham cię? :). Ostrzegałem :).

                            Skomentuj


                              Racjonalny; wcale niezgorszy tekst, ale piszesz głownie o ludziach i ich głupocie/ignorancji/fanatyzmie - takich zachowań również nie popieram, a nawet potępiam (niby papież, a we łbie nasrane). Niestety nawet do religii trzeba mieć odrobinę własnego rozumu i nie dać sobie narzucić jawnych głupot, które nie mają żadnego związku z religią (typowe wytłumaczenie: Bo Bóg tak chce). Dlatego po części się z tobą zgadzam i mam nadzieję, że kiedy wyzywasz od "katoli" itd masz namyśli ciemną masę i ignorantów, jak ci, którzy skłonili cię do poświęcenia się powyższej twórczości literackiej :)

                              Skomentuj


                                Zamieszczone przez raven1985 Zobacz posta
                                Cytując klasyka "Bo inaczej się nie dało." W.C. Taka możliwość też istnieje
                                To jest możliwe bo jest taka prawda iż pewne rzeczy można zrobić tylko w jeden możliwy sposób lub liczba rozwiązań jest skończona.

                                Zamieszczone przez raven1985 Zobacz posta
                                Tego też nie nie wiadomo. Ile tych wymiarów w końcu jest. To kwestia sporna.
                                Podobno wg ostatnich teorii wymiarów jest 11 przy czym są 3 wymiary "otwarte" te które znamy, pozostałe są zamknięte (zapadły sie w sobie czy coś takiego). Nie mniej obowiązujące prawa fizyki dotyczą 3 wymiarów. Np grawitacja dzięki 3 wymiarom maleje z kwadratem odległości. Gdyby były 4 wymiary to malała by z sześcianem itd im więcej wymiarów tym wyższa potęga. Tak wiec gdyby były np 4 wymiary to a) grawitacja musiałaby być dużo potężniejsza żeby to wszystko trzymać w kupie b) wszystko by się rozpadało bo siła grawitacji byłaby niewystarczająca

                                A elaborat Racjonalnego przeczytam jak wrócę z przejażdżki na rowerze .. stacjonarnym

                                Skomentuj


                                  Zamieszczone przez raven1985 Zobacz posta
                                  A co jak by Bóg w biblii/przykazaniach kazał zabijać niewiernych ?
                                  Takie gdybanie jest niezdrowe.
                                  Poza tym, stoi to w opozycji z moją moralnością.
                                  Zamieszczone przez raven1985 Zobacz posta
                                  Nie trzeba być katolikiem żeby być człowiekiem
                                  Oczywiście, że nie. Tylko kto zabroni mi mieć za wzór moralności przykazania, czy życie Jezusa?
                                  Zamieszczone przez raven1985 Zobacz posta
                                  Pewnie spalic ich na stosie !
                                  Nie posądzaj mnie proszę o fanatyzm i załatwianie prywaty pod imieniem Boga. Ja nie z tych, co jak widzą osobę mającą inne zdanie, stawia na nich "krzyżyk" :p

                                  Zamieszczone przez raven1985 Zobacz posta
                                  A swoją drogą czytałeś biblie ?
                                  A wiesz, że się zdarzyło? :)

                                  ---------- Post dodany o 21:15 ---------- Poprzedni post o 21:13 ----------

                                  Zamieszczone przez Yoshi_80 Zobacz posta
                                  na rowerze .. stacjonarnym
                                  Ja zaraz biorę się za pompki, brzuszki i orbitrek

                                  Skomentuj


                                    Zamieszczone przez Bebok Zobacz posta
                                    Dlatego po części się z tobą zgadzam i mam nadzieję, że kiedy wyzywasz od "katoli" itd masz namyśli ciemną masę i ignorantów, jak ci, którzy skłonili cię do poświęcenia się powyższej twórczości literackiej
                                    Od tej właśnie informacji wiadomość zacząłem i na tym ją skończyłem :). Myślę, że czytasz nie od dziś moje posty i wiesz, że jedynie wyglądam jak goryl, podczas gdy usposobienie mam bardzo łagodne. Zresztą PM zaczął mi jechać kiedyś od "tatusia", gdy interweniowałem w jednym temacie prosząc by dwóch kolegów się wzajemnie nie wyzywało, nie robili sobie z siebie jaj nawzajem i by byli dla siebie przyjaźni :).
                                    Last edited by Racjonalny; 08.12.2011, 20:24.

                                    Skomentuj


                                      Podejmuje rekawice :) Licze na dyskusje na poziomie.


                                      A, bym zapomniał. Według wytycznych kościoła, seks ma służyć prokreacji. Nie może to być związane z odczuwaniem przyjemności, bo to kolejny grzech. Tutaj też klasę kościół pokazuje iście nieziemską, pełna charyzma
                                      Nie może być związany z odczuciem przyjemnosci? Szkoda ze nie mam juz pod reka tego wydania Duzego Formatu (Gazeta Wyborcza) w ktorej byal rozmowa o tych sprawach z ksiedzem. Mowil, ze wszystko jest dla ludzi.
                                      A wspólne życie? Czyż nie jest oczywiste, że aby ludzie wiedzieli czy ze sobą chcą spędzić życie, to żyć ze sobą przed podjęciem owej decyzji powinni?
                                      Wiesz, jak ktos dobiera sobie partnera lozkowego na reszte zycia, to fakt, masz racja, trzeba najpier sprawdzic co sie bierze zeby nie kupic kota w worku. Ale jak sie wybiera meza/zone, to chyba juz niekoniecznie.

                                      Jak wyzej wspomniano atakujesz glownie ludzi. Ja jestem wierzacy i wiem, ze sa w kosciele i zli ksieza, biskubi, o wiernych nie mowiac. Ale tu najwazniejsze jest podejscie, bo mozna byc wierzacym dla siebie i nie roztrzasac tego jak inni sa zli, a mozna tez atakowac poszczegolne jednostki tak jak Ty to robisz. Szczerze mowiac, w zyciu doswiadczylem dosc duzo zla od osob z blizszego i dalszego otoczenia (jak kazdy zreszta...), wiec coz mam powiedziec? Ale Ci Polacy to kretyni? Jacy hipokryci, zlodzieje, etc,etc? A ta Polska jest beznadziejna? kto to w ogole wymyslil taka sekte jak panstwo z tymi glupimi Polakami, ktorzy kradna, oszukuja, etc? :)
                                      Ludzie ktorzy prezentuja podejscie do wiary takie jak Ty, czesto nie zaglebia o co dokladnie w tym wszystkim chodzi. Moze Ci sie wydawac smieszne, ale jak odrzucimy dewiacje, to ta wiara i kosciol to calkiem dobra sprawa.
                                      .Zadajcie sobie wierzący pytanie. Czy bylibyście tak nieprzejednani w swoim przekonaniu religijnym, gdyby nie wciskano wam tego od najmłodszych lat, nie pozostawiając możliwości wyboru i pomyślunku? Nie. A czy będąc wychowanymi w innej wierze, która odrzuca waszego obecnego "boga" (jeśli ktoś twierdzi, że to ten sam bóg, to znaczy że nie ma pojęcia o religiach świata i jego głos tutaj jest bezwartościowy, co mam nadzieję jest dla bardziej skorych do myślenia oczywiste), bronilibyście jej zapisów?
                                      Dlaczego wiec w ludzkiej naturze lezy sklonnosc do poszukiwania Boga? I to czy nazywa się Jahwe, Allach, Słońce, Krzesło obrotowe?


                                      Co do samych "dowodów" na istnienie Boga - dla mnei najważniejszym jest Biblia. Po pierwsze czlowiek nie wymyslilby czegos co powstawaloby na przestrzeni setek (tysiecy?) lat na przestrzeni setek (tysiecy?) kilomwetrów kwadratowych.
                                      Za duzo takze w niej zbiego okolicznosci, np porównaj sobie Psalm 22 ( http://www.nonpossumus.pl/ps/Ps/22.php ), księge Izajasza (roz 42, 49, 50, 52) z zakonczeniem ewangeli. Do tego dorzuc to co powiedziano Jonaszowi zanim wywalono go ze statku i to co zostalo przekazane Mojrzeszowi (parafrazujac " zabijcie mlodego baranka bez skazy, gdy oznaczycie sie jego krwia unikniecie smierci") z zakonczeniem Ewaneglii. Jak sie wczytac glebiej w PS to ciezko uwierzyc, ze to jakas bajka na wzor greckiej mitologi.
                                      Jak ktos traktuje Biblie jak lekture szkolna, albo jakis bestseller, to faktycznie moze mu sie to wydawac zmyslona bajka. Ale samo slowo "bbilios" znaczy ksiegi. Wiele ksiag, roznych autorow, powstalych w roznym miejscu i czasie, traktujacych o tym samym, mimo niektorzy autorzy mogli nawet nie miec pojecia o swoim istnieniu.

                                      I chcialem jeszcze napisac o pewnej mojej obserwacji. Wiele osob krytuje wiare i zarzuca jej bezsens, a nawet nie chce sie jej zaglebic. Na religie kazdy z nas chodzil (tak kiedys bylo ) i niestety wiara wielu z ateistow zatrzyma sie na etapie aniołków i diabełków. Ja dojrzewalem wiele lat do tego by zaglebic sie w to i odrzucic to uproszczone wyobrazenie o religi. I tu dochodzi wspomniana wczesniej sprawa poznani PS - na czyms trzeba ta wiare budowac. Odejsc od wiary bez poznania Biblii to tak jakby wyjsc z kina w polowie seansu


                                      I na koniec - wiara jest decyzja. Daleki jestem do stwierdzenia ze to jakis mistycyzm, etc. Samemu trzeba sie zdecydowac, czy sie uwaza to za sluszne czy nie. To czy sie czuje obecnosc Boga to juz druga sprawa, czasem trzeba wyjsc mu na przeciw.


                                      Zaznaczam - niech każdy wierzy w co chce, ja tylko publicznie przedstawiłem swoje poglądy!

                                      ---------- Post dodany o 20:55 ---------- Poprzedni post o 20:47 ----------

                                      Księga Liczb 31. 7
                                      7 "Według rozkazu, jaki otrzymał Mojżesz od Pana, wyruszyli przeciw Madianitom i pozabijali wszystkich mężczyzn.
                                      1 Księga Samuela 15.2
                                      ------------------------------------------------------------------------
                                      "2 Tak mówi Pan Zastępów: Ukarzę Amaleka za to, co uczynił Izraelitom, jak stanął przeciw nim na drodze, gdy szli z Egiptu. 3 Dlatego teraz idź, pobijesz

                                      Amaleka i obłożysz klątwą wszystko, co jest jego własnością; nie lituj się nad nim, lecz zabijaj tak mężczyzn, jak i kobiety, młodzież i dzieci, woły i

                                      owce, wielbłądy i osły."
                                      ------------------------------------------------------------------------
                                      Księga Ezechiela 9.5
                                      Do innych zaś rzekł, tak iż słyszałem: Idźcie za nim po mieście i zabijajcie! Niech oczy wasze nie znają współczucia ni litości! 6 Starca, młodzieńca,

                                      pannę, niemowlę i kobietę wybijajcie do szczętu! Nie dotykajcie jednak żadnego męża, na którym będzie ów znak. Zacznijcie od mojej świątyni! I tak

                                      zaczęli od owych starców, którzy stali przed świątynią. 7 Następnie rzekł do nich: Zbezcześćcie również świątynię, dziedzińce napełnijcie trupami! Wyszli

                                      oni i zabijali w mieście.

                                      ------------------------------------------------------------------------
                                      Księga Liczb 31. 17
                                      17 Zabijecie więc spośród dzieci wszystkich chłopców, a spośród kobiet te, które już obcowały z mężczyzną. 18 Jedynie wszystkie dziewczęta, które jeszcze

                                      nie obcowały z mężczyzną, zostawicie dla siebie przy życiu."
                                      Chyba nie wymaga to komentarza...
                                      Wymaga. Dziwisz się, ze kościół zakazywał czytac Pismo Święte, zapewne w obawie przed wyrywaniem takich kwiatków z kontekstu :)

                                      "Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych"
                                      ja podchodze do tego tak, ze Izrelici w których został zaszczepiona wiara wymagali jeszcze uformowania. Zapewne trzeba bylo dosjsc do pewnych rzeczy ewolucyjnie. Wez pod uwage, ze ten sam Bóg pozowala ludziom na zabicie wlasnego syna, zeby im otworzyc droge do zbawienia i ten sam Bóg pozniej mowi "gdy uderzono Cie w jeden policzek nadstaw drugi". Moze sa jeszszce jakis inne madrzejsze wytlumaczenia, nie wiem. Wiele jest fragmentów niezrozumialych, zagadkowych, jak np te dotyczące opisu Chwały Bożej.

                                      Skomentuj


                                        Zamieszczone przez Racjonalny Zobacz posta
                                        . No ale teraz pora na lincz. Dla słusznej słusznej sprawy jestem na to gotów :P. Jak już pisałem, bardzo emocjonalny, wręcz ofensywny i napastliwy tekst, ale był on odpowiedzią na zacytowane na początku brednie i epitety, które go zapoczątkowały.
                                        Z większością Twojego wpisu zgadzam się, tylko Twoje zacietrzewienie i liczba inwektyw pod adresem wierzących oraz brak akapitów spowoduje, że większość nie przeczyta w całości Twojego wpisu.
                                        Można było bez obrażania wierzących to wszystko powiedzieć, bo w ten sposób na pewno żaden katolik nie zwątpi w "nauki" kościoła i nie będzie chciał dyskutować na poziomie jakiego i Ty byś sobie życzył w dyskusji.

                                        Skomentuj


                                          Racjonalny wiecej nie mogłeś? :) Na razie przeczytałem może połowę [zostałem zdekoncentrowany, jak znade czasu to przeczytam cały) i moim zdaniem tekst trochę siłowy, osobisty, ewidentnie daje się wyczuć że siedzisz na kościele.... (nawet mogę sobie to wyobrazić dosłownie tj. jesteś ponad nim) Nie żebym się czepiał, po prostu myślałem że będzie bardziej obiektywnie. Oczywiście są cytaty i przykłady, ale...
                                          Last edited by ir0nhide; 08.12.2011, 21:35.

                                          Skomentuj

                                          Czaruję...
                                          X