Poskładałem drugie PCB do pracy różnicowej, razem 32x AD1865N, a właściwie to 64x (jedna kostka to stereo)

Oczywiście bez problemów w czasie uruchomienia się nie obyło, tj. odpowiednio:
1) Odwrotnie wlutowałem generator 100 MHz i pociągnął trochę prądu na linii 3,3V. Oczywiście spalił się, ale po wymianie wszystko OK.
2) Na drugiej płytce wystąpiło zwarcie na linii 3,3V i poszedłem w próbę znalezienia błędu metodą na dotyk, tj. co się grzeje

Oczywiście oprócz stabilizatora nic się nie grzało, więc w pewnym momencie myślałem, że gdzieś zrobiłem zwarcie bądź po prostu problem z PCB jest. Nie wiem co mnie natchnęło, ale stwierdziłem, że puszczę 3,3V z zasilacza laboratoryjnego za stabilizatorem no i co się okazało? Stabilizator dalej się grzeje

Oczywiście jakimś cudem się uszkodził, nie wiem, może go przegrzałem lub ESD.
3) Po ręcznym lutowaniu dolnej warstwy (kondensatory od FPGA) znowu zwarcie. Elementy są tam tak blisko siebie, że ciężko coś wypatrzeć a co dopiero lutować. Oczywiście po dalszych oględzinach okazało się, że zwarłem lutem linię 3,3V z GND.
4) Końcowe testy razem z FPGA i buforami linii - niby wszystko się zgadza, wszystkie linie cyfrowe działają, ale coś mi na jednym PCB żarło dodatkowe 100 mA. No to mierze sobie poziomy linii cyfrowych dla AD1865N w stanie niskim na FPGA (dla pewności, że działają zarówno stany H jak i L) no i w pewnym momencie zauważyłem, że na jednym AD1865N i jego linii danych jest 0.03V zamiast 0V. Dotykam ręką bufora i faktycznie, trochę ciepły. Okazało się, że generalnie działał, ale jakimś cudem był częściowo uszkodzony i żarł te dodatkowe 100 mA. Po wymianie już wszystko jest jak należy, oba układy działają pod każdym względem i pobierają taką samą ilość prądu
PCB od I/V robią się. Będą wsuwane nad PCB do pinów. Tam jest jeszcze wiele miejsca i fajnie to będzie wyglądać

Taka maksymalna kanapka.