Trochę dziwne porównanie.
Na czerwonym świetle zatrzymujesz się, bo wjazd na skrzyżowanie mógłby spowodować kolizję z innym użytkownikiem drogi. Zakładając, że jest to pewna forma umowy pomiędzy dwiema stronami, jakimi są dwaj kierowcy samochodów na skrzyżowaniu, to obowiązuje ona dwie strony - jeśli któraś ze stron nie będzie jej przestrzegać i doprowadzi do kolizji, to zostanie pociągnięta do odpowiedzialności. Nieprzestrzeganie tej umowy ingeruje w pewnym momencie w wolność innych ludzi. Działa to w dwie strony i warunki tej umowy są stałe - a jeśli w pewnym momencie są zmieniane (bo np ustawodawca tak przewidzi), to zmiany te dotyczą obu stron.
Umowa pomiędzy przedsiębiorcą (lub jego pracownikiem) a ZUSem (czy może lepiej powiedzieć - państwem) niestety jest mocno spolaryzowana. Przedsiębiorca musi płacić składki i właściwie nie ma tutaj wpływu na nic, na żadne warunki tej umowy. Państwo natomiast może te warunki dowolnie zmieniać i druga strona tej umowy (czyli np przedsiębiorca) nie ma tak naprawdę wpływu na te zmiany i musi je zaakceptować... bo takie jest prawo. Nie może z tej umowy zrezygnować - pomimo iż ta rezygnacja tak naprawdę nie ingeruje w wolności innych ludzi. Ty musisz płacić i musisz się wywiązywać ze swoich zobowiązań, bo jeśli nie to ciupa. Druga strona, jeśli jej coś nie pasuje, bo np przeżarła kasę którą jej oddałeś (którą Ci zabrała), to zmienia warunki umowy, a Ty masz siedzieć cicho i dalej płacić.
Ja np nie chcę emerytury. Będę sobie pracował do kiedy będę mógł - a później? Będę żył z pieniędzy, które zaoszczędzę... a jeśli wszystko przeżrę i nic nie zaoszczędzę to... cóż, zawsze mogę sobie wpakować kulkę w łeb - tak dla kaprysu. W końcu mamy wolność, czy nie?
Ciągle pakują nam do głów, że nasze składki emerytalne idą na wypłaty emerytur naszych rodziców... Tymczasem jest to gówno prawda. Mój ojciec pobierał emeryturę jeden rok. Moja matka pracowała całe życie i teraz dostaje emeryturę poniżej tysiąca złotych (netto). Mam spore rodzeństwo, wszyscy pracujemy w sferze prywatnej - zatrudnieni, bądź prowadzą własną działalność, wszyscy płacimy składki emerytalne - uwierz mi, że jest tego sporo więcej niż ten pierdolony tysiąc złotych miesięcznie. Gdzie reszta? Pójdzie na emeryturę dla szanownej pani sędzi, która rozpatrywała sprawę Grzegorza Sowy i która składek ZUSowskich nie płaci... i na emeryturę dla policjanta, który co prawda składki odprowadzał, ale na zasadzie "przeksięgowywania z budżetu, do budżetu", i który siedział za biurkiem i wpierdalał pączki przez całe lata swojej pracy - czyli jakieś 20 lat krócej niż Ty będziesz pracował... i dla elektryka pracującego na kopalni, bo przecież to "górnik i niebezpieczne warunki".
Cały nasz system emerytalny to jedno wielkie gówno, którym musisz się obsmarować - czy Ci się to podoba, czy nie.