Nie lubię ceremonii pomiarowych, no przyznaję się.
Moja arytmetyka jest taka: można mierzyć z pełną pompą i ceremoniałem na wstępie i potem jeszcze raz z pełnym ceremoniałem dla kontroli i korekt (no chyba że dysponujemy tak niezachwianą wiarą w siebie, że nic za nic w świecie sprawdzać nie będziemy).
To razem dwa.
A można zmierzyć farfield dopiero na etapie końcowym.
Jeden jest mniej niż dwa, co za tym idzie, niech żyje redukcja przykrości!
Powiedziałbym, że raczej chodzi o precyzję, jaka i do czego jest nam istotnie niezbędna (kluczowe jest tu słowo istotnie) :).
Moja arytmetyka jest taka: można mierzyć z pełną pompą i ceremoniałem na wstępie i potem jeszcze raz z pełnym ceremoniałem dla kontroli i korekt (no chyba że dysponujemy tak niezachwianą wiarą w siebie, że nic za nic w świecie sprawdzać nie będziemy).
To razem dwa.
A można zmierzyć farfield dopiero na etapie końcowym.
Jeden jest mniej niż dwa, co za tym idzie, niech żyje redukcja przykrości!
Wszystko rozchodzi sie o precyzje na jakiej nam zalezy.
Skomentuj