O ile techniki aplikacji wosku są w zasadzie podobne, to testując rożne olejowoski, doszedłem do wniosku, że prawie każdy produkt jest inny, i trzeba dopracować technikę do konkretnego produktu. Niektóre świetnie się wcierają szmatka i papierem, a inne są geste, ciągnące się i najlepiej wcierają się mimośrodem. Trzeba popróbować.
To co dla mnie jest najistotniejsze, to przygotowanie powierzchni, bo przy olejowosku będzie widoczne każde niedociągnięcie, rysy, czy niedoszlifowane "sprężynki" po mimośrodzie.
Jeśli chodzi o ten efekt, to trzeba uważać jak szlifujemy grubym papierem, np. 240.
Jak za mocno dociśniemy to powstaną sprężynki, no i potem już tego nie zniwelujemy jeśli fornir będzie cienki.
Papier 240 używam tylko do zebrania tej pierwszej warstwy wosku, bo te z wyższą gradacją zapychają się... i robię to bardzo krótko, 2 przejazdy szlifierką i starczy.
Potem zmieniam papier na 320, 400, 600 (czasem 400 omijam, zależy od forniru).
Powodów powstawania sprężynek jest kilka. Za mocny docisk, brak odsysania pyłu, zabity papier, na którym odkładają się grudy pyłu, zbyt duże przeskoki gradacji papieru, kiepski mimośród, kiepski papier i tak dalej...
Spokojnie zrobisz ręcznie. Tylko pamiętaj o zasadzie szlifowania po długości forniru i rozcierania oleju po długości. Poćwicz na odpadach i uważaj, ze nie zostawić nadmiaru oleju na sąsiednich ściankach. Jesli pierwsza wastwe oleju dobrze wtarles, to wystarszy lekko po dlugosci przeszlifowac papierkiem, tak gdzies od 400 w gore, aby tylko usnac podniesnione wlokna i paprochy. Chyba, ze nawalisz za duzo oleju, nie wytrzesz nadmiaru, to bedziesz musial do mocniej zeszlifowac. zeby miec jednolita i rownomierna powierzchnie. Po drugiej warstwie oleju i jego wczesniejszym wytarciu nadmiaru, nie trzeba szlifowac. W sumie styka 2-3 warstwy, chyba, ze chcesz zrobic grubszy film na fornirze, to nakladasz kolejne, bardzo cienko i dokladnie usuwajac nadmiar oleju z powierzchni.
Osmo 3032 dosc dlugo schnie, wiec nie powinienes miec problemu z dokladnym usunieciem nadmiaru, tak aby nie zostawic zadnych smug na powierzchni.
Postanowiłem zabarwić dębowy front wzmacniacza na czarno. Wybrałem wosk twardy Saicosa w kolorze czarnym 3319 matowym. Niestety wygląda na to, że krycie tego wosku jest za "małe" i czarny kolor osiągnę pewnie w warstwie 10-ej, jeśli w ogóle. Stan na zdjęciach przedstawia 3 warstwy.
Po fakcie wiem, że mogłem zabejcować na czarno i dopiero potem rzucić wosk, ale teraz jest jak jest. Pytanie brzmi co zrobić dalej? Nie chce stracić widocznej faktury słoi i matu.
1.Szlifować prawie do zera, bejcować i znowu wosk? Ze względu na kształt, istnieje ryzyko popsucia podczas szlifowania fajnych krawędzi po obróbce CNC
2. Lekko wyczyścić papierem największe powierzchnie i pomalować cienko czarną farbą kredową (musiałbym kupić) i też przykryć ją woskiem
3. Inny pomysł?
Ja po kupieniu chyba wszystkiego co dało się kupić z bejc o kolorze czarnym, finalnie kupiłem tusz Speedball Super Black India Ink.
Zawsze była jakaś nuta brązu, granatu, itd, nie był to czarny jaki chciałem.
Pierwsze próby wyszły OK, będę z tym walczył po świętach, jak się uda to na to leci bezbarwny podkład do parkietów i lakier bezbarwny.
Wszystkie inne podejścia do czarnego dębu mi nie pasowały, bejce wodne, spirytusowe, octan żelaza, mieszanie tych metod, wspomaganie palnikiem, narobiłem tych próbek ile się dało.
Do takiego małego elementu w warunkach amatorskich użył bym czarnego akrylu w sprayu, który później mozna pokryć lakierem akrylowy, również matowym w sprayu.
Skomentuj