A zainspirowany waszym gadaniem o bogu sam się w niego zacząłem bawić i napisałem program - automat komórkowy . Mam swój własny wszechświat, chyba zaraz dodam jakieś własne reguły np antykomórki któe beda toczyc wojnę z komórkami
Nawiązując do wcześniejszych tematów religii i dowcipów a i żeby było po myśli stwórcy wątku - humorystycznie; zapodaje jeden z moich ulubionych skeczy
(pewnie niektórzy albo nawet większość już go oglądali.)
Kiedyś zaglądałem regularnie. Za początków, gdy jeszcze tzw. "dzieci Neo" nie obczaiły i tego miejsca i nie zaczęły tam wklejać swoich durnot. Po tym, gdy to się stało, ten serwis rozrywkowy wzorem pozostałych przez te dzieci zaatakowanych, przestał bawić. Ale dalej można tam czasem znaleźć coś zabawnego: http://kwejk.pl/obrazek/736429/mi%C5...%C4%99dzy.html
Hmmm. Takie pytanie, w zestawieniu z tym konkretnym zdjęciem potrafię rozpatrywać tylko na dwóch płaszczyznach - infantylnie tendencyjne, albo mocno podchwytliwe. Odpowiedź na nie wydaje się tak oczywista, że nawet pozwolę sobie jej nie udzielać :)
bajdełej... Całkiem niedawno siedziałem sobie i rozmyślałem nad moim dotychczasowym życiem, nad tym, co już się w nim wydarzyło oraz co jeszcze może się wydarzyć. Oczywiście lwią część tegoż rozmyślania zajmowały kobiety. Wcześniej jakoś się nad tym nie zastanawiałem ale teraz uświadomiłem sobie, że ogromna większość kobiet, które pojawiły się w moim życiu na krócej lub dłużej, z którymi byłem lub chciałem być, które mi się w pewnym momencie podobały, miały włosy w naturalnie rudym kolorze... Nierzadko piegi nie były im obce :)
Zastanawialiście się kiedyś nad tym? Czy istnieje dla Was coś takiego jak "ideał kobiety" - oczywiście mówimy w tym momencie o wyglądzie. Czy dostrzegacie u siebie jakieś konkretne preferencje co do kobiecej urody? Kolor włosów, buzia, wzrost, kształt i wielkość biustu, ogólna budowa ciała, etc... Zawsze wydawało mi się, że dla mnie kompletnie nie ma to znaczenia, ale teraz, patrząc z perspektywy czasu i doświadczeń, daje mi to trochę do myślenia...
Myślę dabyl, że właśnie teraz twoje zapatrywanie na sprawy damsko-męskie jest bliższe rzeczywistości, niż kiedyś, jako że najzwyczajniej w świecie my ludzie jesteśmy...tak - to banał, ale również oczywista oczywistość - wzrokowcami. I żadne piękne teorie o miłości, pokrewieństwie dusz, drugich połówkach (może być 0,7? :P) tego nie zmienią. Oczywiście z kimś jest się nie dla jego wyglądu (no, pomijam "gówniarzerię", jako że rozmawiamy o dojrzałych ludziach :) ), tylko z powodu jego usposobienia, cech charakteru, itd. Ale zanim to nastąpi, to musi nam się ta osoba spodobać fizycznie, inaczej bardzo małe jest prawdopodobieństwo tego, że zechcemy ją bliżej poznać.
Prostym doświadczeniem dowodzącym tego stanu rzeczy jest właśnie pierwszy kontakt. Czy podchodzimy do drugiej osoby, bo widzimy cokolwiek innego, niż jej fizyczność? Nie. Oczy widzą to, co w odbitych od obiektu wiązkach światła do nich dochodzi, a nie to, jaki owy obiekt, w tym wypadku kobitka jest w aspekcie niefizycznym :). Nie znamy jej, nigdy z nią nie rozmawialiśmy, ale chcemy, bo nam się fizycznie podoba. Potem może się ewentualnie okazać, że podoba nam się więcej, niż to co widzimy, choć dzieje się tak nieczęsto. Gdyby było inaczej, to każdy ze swoim pierwszym/pierwszą by już do końca dni zostawał, prawda? :). Bawi mnie bardzo stwierdzenie "miłość od pierwszego wejrzenia". Takim populizmem to mogą szermować tylko "romantycy" (bleee :P) licealni, albo...kobitki :P. Miłość od pierwszego wejrzenia. No tylko życzyć powodzenia :).
Często jest też oczywiście tak, że związek trwa, bo...idealizujemy tę drugą osobę, widzimy ją taką, jaką chcemy widzieć, jaką chcemy by była, a nie taką jaka jest. I mimo, że kiedyś nam się fizycznie spodobała co poskutkowało tym, iż zechcieliśmy ją poznać choć z biegiem czasu coraz bardziej zaczęły nam przeszkadzać wcześniej marginalizowane wady, to teraz mimo że to wszystko widzimy ciągle wmawiamy sobie, że jest lepiej niż jest. Nie mówię tu oczywiście o tym, że trzeba "pracować nad związkiem" (kto ten idiotyczny frazes wymyślił? Pewnie jakieś psychologii, co same się leczyć powinny) by był on ciągle świeży, bo oczywiście nie można wychodzić z założenia, że jest, należy mi się i już ma tak zostać, a ja nic nie będę dla drugiej osoby robił. Mam na myśli zwyczajny stan faktyczny, którego nie da się zakląć i zmienić udając, że się go nie widzi i próbując sobie to wmówić.
To wszystko banalne banały, ale skoro wątek został poruszony, to czemu by nie napisać i tych prostych prawd :).
A ideał kobitki jeśli o wygląd chodzi...No na pewno każdy ma. Może nie ideał, ale pewien przedział wartości +- od pewnej średniej wielu cech, w którym to przedziale jeśli dana kobitka się mieści, to się podoba :). Ale czy to wypada tak opowiadać na forum? I jeśli już, to chyba tylko tym, co nie są w stałym związku. Coś mi się dabyl wydaje, że tyś wolny chłop, bo inaczej jednak miałbyś opory przed pisaniem na forum o biustach innych kobiet :).
Czy dostrzegacie u siebie jakieś konkretne preferencje co do kobiecej urody?
Oczywiście. Biorąc pod uwagę moje tendencje "babiarskie" to nawet potrafię dość dobrze takową opisać. Tym gorsze to jest bo gdy mamy precyzyjny obraz to nasz krąg zainteresowanych bardzo mocno się zacieśnia, czasem do tego stopnia że na kilkadziesiąt kobiet nie ma ni jednej zbliżonej do opisu.
Skomentuj