Wszystko dąży do równowagi, punktu w którym zrównują się i wzajemnie znoszą wpływy i siły. Jeśli gdzieś praca wyceniana jest nisko, oznacza to, że zmuszonych do podjęcia pracy jest tylu, że ta część z potrzebujących zatrudnienia, która gotowa jest otrzymać każdą, jakąkolwiek płacę z powodu braku środków do życia, zapewnia pracodawcom napływ rąk do pracy. Problemem w tym jest, że sprawcą odpowiedzialnym nie jest tu ani uciśniony zatrudniony-ofiara ani bezwzględny pracodawca-krwiopijca. Winien jest i pozostaje bezkarny kto inny :).
Są określone warunki i sytuacja się do nich dostosowuje. Na nic propagandy i ideologie, hasła i pomstowania. Jeśli chcemy zmiany warunków, zmieńmy prawidła, podług których funkcjonuje gospodarka. Nie da się tego zrobić w pojedynkę, niestety nie wychodzi nam najlepiej rozumne współdziałanie. Prawdopodobnie wiele nie trzeba, by stosownie i skutecznie zmienić zasady czy prawa, których działanie realną gospodarkę kurczą i kurczą, ludność biednieje bez zajęcia ani perspektyw w bezsilnej frustracji. Sytuacji nie rozwieją ani nie zakrzyczą zadowolone głosy ślepych, którzy jakieś godziwe zatrudnienie jeszcze posiadają. Są przykłady innych krajów, gdzie występują bolączki, bo są nie do uniknięcia, ale odpowiedzialnie przeciwdziała się ich nadmiernemu nasileniu. U nas tradycyjnie, sytsi leją na głodniejszych. Ktoś tu dzieli i rządzi. Smutek to wielki, że widzimy błędy i nic, wciąż nic.
Są określone warunki i sytuacja się do nich dostosowuje. Na nic propagandy i ideologie, hasła i pomstowania. Jeśli chcemy zmiany warunków, zmieńmy prawidła, podług których funkcjonuje gospodarka. Nie da się tego zrobić w pojedynkę, niestety nie wychodzi nam najlepiej rozumne współdziałanie. Prawdopodobnie wiele nie trzeba, by stosownie i skutecznie zmienić zasady czy prawa, których działanie realną gospodarkę kurczą i kurczą, ludność biednieje bez zajęcia ani perspektyw w bezsilnej frustracji. Sytuacji nie rozwieją ani nie zakrzyczą zadowolone głosy ślepych, którzy jakieś godziwe zatrudnienie jeszcze posiadają. Są przykłady innych krajów, gdzie występują bolączki, bo są nie do uniknięcia, ale odpowiedzialnie przeciwdziała się ich nadmiernemu nasileniu. U nas tradycyjnie, sytsi leją na głodniejszych. Ktoś tu dzieli i rządzi. Smutek to wielki, że widzimy błędy i nic, wciąż nic.
Skomentuj