Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Spam Post :)

Collapse
X
 
  • Filtr
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

    Comandante W i LuSzTi dobrze piszecie. Co do uczelni wyższych, dobre uwagi poczynił LuSzTi. Zazwyczaj właśnie ci, którzy z uczelnią i ogólną kulturą wiedzy się nie zetknęli, albo zwyczajnie sobie nie radzili, lubią te atuty wyśmiewać i umniejszać im wartości. A co mają samemu do zaoferowania? Zwykle niewiele, poza wysokim o sobie mniemaniu i niestety nieumiejętnym filtrowaniu i asymilowaniu dostępnej wiedzy, co w efekcie daje kompletną negację świata nauki. Czy studia gwarantują to wszystko? Oczywiście że nie. Tylko że one dają ku temu szansę, czego nie wie i nie rozumie ktoś, kto się z tym nie zetknął. A jak nie rozumie, to zwyczajnie tłumaczenie mu tego sytuacji nie zmieni, bo wszak jak opisać komuś zielony kolor, gdy go na oczy nie widział. Pisałem już wcześniej o szkolnictwie, o studentach, itd. I powtórzę, że w większości przypadków jak się studenta nie zmusi do pracy, to nic nie będzie robił i stąd niestety bierze się to, co widzimy. Ale jak się trafi na osobę, która autentycznie chce wiedzieć i pracować, to studia dają jej ogromne możliwości, których podwórkowy mądrala zwyczajnie nie ma i nie rozumie. Ja byłem taką osobą. I właśnie dopiero studia otworzyły mi oczy na to, co dzięki nim mogę osiągnąć jako naukowiec i czego w żaden inny sposób nie osiągnę, czy to przy użyciu internetu, czy literatury, która wydawała mi się słuszna, a jak się okazywało, często błądziłem we mgle. Właśnie to jest często problemem. W dobie internetu, nie ma jakiejkolwiek kontroli nad prawdziwością wiedzy i rzetelnością autorów. Napisać może każdy i wszystko co niestety przekłada się na to, że kłamliwa albo niekompletna informacja się rozpowszechnia wśród tych, którzy z uwagi na prozaiczny brak kompetencji (czyli np. brak tych przeklętych studiów) nie są w stanie owych danych ocenić. Stąd biorą się farmazony powtarzane lub wypisywane na różnych forach. Ostatnio przygotowuję wykłady z zakresu budownictwa pasywnego. Wszedłem na jedną stronę www i czytam. Dochodzę do zależności obliczeniowych, a tam prawo Fouriera w ujęciu jednowymiarowym opisujące rozkład temperatury ciała w czasie, gdzie w miejsce pochodnej cząstkowej temperatury po czasie (małe „t”) wstawiona jest pochodna cząstkowa temperatury po położeniu (małe "x"), która ma znajdować się jedynie po drugiej stronie równania. Pewnie "czeski" błąd, jednak czyni to oczywiście wzór fałszywym. Ale czy taki wspominany przez nas mądrala wie o tym, gdy wzorem się posługuje nie znając teoretycznych, czyli akademickich podstaw wymiany ciepła? Nie, nie wie. Żeby stworzyć publikację naukową, referat, czy monografię, trzeba zwyczajnie legitymować się udokumentowanym statusem naukowym i osiągnięciami. Wiedza powstaje w placówkach naukowych. Wiedza powstaje dzięki naukowcom i profesorom. I w końcu, nie będąc w tym środowisku, nie uczestnicząc w konferencjach naukowych, samemu nie prowadząc badań i nie mając osobistego kontaktu z innymi naukowcami, do najnowszej i prawdziwej wiedzy dostępu się nie ma.
    Co do profesorów. Jeśli ktoś twierdzi, że to nie są ludzie, którym znacznie bliżej do autorytetu niż jakiemuś samozwańczemu guru, to znaczy że nie ma o temacie pojęcia. Dobrą lekcją byłby dla takiego osobnika udział w kilku konferencjach naukowych. Wtedy przekonałby się, że do pięt im nie dorasta nie tylko inteligencją, erudycją, klasą i wiedzą z danej dziedziny, ale również kulturą osobistą i zwyczajnie ogładą, bo tacy ludzie pewnych argumentów by przekonać do swoich racji po prostu nigdy by nie podnieśli. Jeszcze jedno. Studentem i absolwentem można zostać z przypadku, nie legitymując się ani specjalnymi osiągami intelektualnymi, ani pracowitością, ani w końcu wiedzą. Papierek więc w tym przypadku może znaczyć bardzo niewiele. Ale już profesorem zostaje się nie z przypadku i szeregi te tworzą jedynie ci najlepsi niegdyś studenci, którzy ani żadnych problemów z samymi studiami nie mieli, jak również inteligencją kładą na łopatki tych wszystkich prześmiewczych cwaniaków. I ktoś taki właśnie jest najbliższy „autorytetu” w danej dziedzinie.

    Zamieszczone przez Kubik87 Zobacz posta
    Tak tylko wiesz, teoretyk w teorii też powinien wiedzieć co to są zasady BHP i bezpieczeństwa pracy w pobliżu wysokiego napięcia - kłania się wcielanie teorii w rzeczywistość. Nie powiesz mi chyba że profesor który wykłada Podstawy Elektrotechniki nie zdaje sobie sprawy z takiego zagrożenia.
    Kolega może ci nie powie, ale powiem ja, gdyż wykładowcą jestem. Otóż właśnie pracownik naukowy często nie zdaje sobie z tego sprawy, bo nie leży to w zakresie jego kompetencji, nie ma takich zapisów. Ba, bywa nawet tak, że pracownik naukowy obsługuje na laboratoriach urządzenia, których według prawa nie może obsługiwać, a zaangażowany powinien do tego zostać człowiek z odpowiednimi uprawnieniami. W uczelniach tego typu zagadnienia są często kompletnie nieuregulowane, a nawet jeśli zdarza się, że jest inaczej, to i tak nie ma narzędzi kontrolujących. Do prowadzenia laboratoriów powinien być każdorazowo oddelegowany tzw. pracownik techniczny, które tego ma pilnować. To, że często tak nie jest to już inna sprawa i zwyczajnie może się skończyć konsekwencjami formalnymi. Wszyscy się tym nie przejmują, dopóki coś złego się nie stanie. A gdy się stanie, to jest niestety już za późno na przestrzeganie przepisów.

    Zamieszczone przez LuSzTi Zobacz posta
    Widzisz, na uczelnie wchodzi się mając 19 lat. Oczywiście etos wychowania jest obecny, ale na góra drugim roku. A my jesteśmy nauczeni ściągać, kombinować itp. Taka nasza natura. I tu teraz wchodzi przykład kolegi Racjonalnego...u niego nie ma zmiłuj i pewnie na uczelni jest znany jako zamordysta. Naczelnym zadaniem uczelni jest kształcenie w zawodzie a nie oduczanie ludzi ściągać. To my, studenci mamy być uczciwi! Uczelnia nie ma nic do tego...
    Zamordysta, albo i gorzej. Jest tak niemal zawsze, gdy wykładowca wymaga, a nie gdy rozdaje pozytywne oceny i przez to nieukom zdać jest ciężko,. Oczywiście większości studentów to się nie podoba, bo oni nie przyszli do murów uczelni po wiedzę, tylko po papierek. Ale są tacy, którzy właśnie to cenią. Cenią że przekazuje się im wiedzę i co więcej nawet czasem są zainteresowani poza ramowymi zagadnieniami (miałem studenta, który poprosił, abym wskazywał mu terminy publikacji moich artykułów w czasopismach naukowych, gdyż pewnym tematem się interesował, a owe zagadnienie szerzej w Polsce opisywało jak się okazało na ówczesny czas bardzo niewielu). A co do tego, czy uczelnia powinna ingerować w coś więcej niż stan wiedzy młodego człowieka. Otóż panowie nie tylko powinna, ale jest do tego formalnie wręcz zobligowana Ustawą o Szkolnictwie Wyższym, która mówi że placówka powinna nie tylko kształcić, ale i wychowywać. A wychowywanie na pewno nie polega na pozwalaniu na oszustwa na egzaminach, rozdawnictwie ocen, czy tolerowaniu chamstwa i braku kultury osobistej w murach uczelni.

    Zamieszczone przez Kubik87 Zobacz posta
    Uczelni tak, ale szkoła też ma wychowywać. Jak Polak pojedzie do Niemiec czy Szwecji to tam nie ściąga bo wie iż spotka go nieuchronna kara. A u nas nauczyciele przymykają oko na wszystko i potem masz tego skutki w dorosłym życiu. Także nie mamy jakiegoś "genu ściągania". A Racjonalnego za jego metody dydaktyczne szanuje, ale i też się zastanawiam czy nie miał kiedyś nacisków z góry typu "wiesz, przepuść ją/jego bo to córka/syn......" i jak wtedy się zachował?
    Oczywiście, że miałem. A jak się wtedy zachowuję? Naturalnie na to nie przystaję, bo jestem – że tak górnolotnie przywalę – człowiekiem honoru:). Oczywiście wiąże się to z tym, że często nie jestem angażowany do różnorakich prac badawczych i grantów, czyli zwyczajnie odcinany jestem od kasy. Ale każdy ma swoją hierarchię wartości i swoje poczucie przyzwoitości.

    Zamieszczone przez Yoshi_80 Zobacz posta
    Faktycznie w szkolnictwie dzieje się źle, wszystko zmierza w złą stronę. Przejście na testy, klucze itp oducza myślenia kreatywnego na rzecz myślenia schematycznego. Być może to jakiś celowy proces ogłupiania i w pewnym sensie zniewolenia społeczeństwa. Zbyt mądrych nie może być wielu, będą przeszkadzać. Potrzebna jest armia robotów, pracujacych, głosujących zgodnie z tym co powie TV, zaciągajacych kredyty itd .
    I kupujących kable sieciowe po 5000zł za dwa metry

    Kubik87 polemika z Pogromca mitow jest kompletnie bezcelowa. Ja podobnie jak inni temat zamknąłem. Ty też odpuść, oszczędzisz sobie nerwów a i unikniecie może wzajemnych wyzwisk, jak to miało miejsce, gdy PM w tak podły dla ciebie jak wspomniałeś sposób napisał o obozach śmierci. Poza tym, jest takie przysłowie, które mówi, że mądry głupiemu ustępuje, a w polemice zostaliście tylko wy dwaj. Dajcie sobie oboje spokój, każdy zostanie przy swoich racjach, nie będzie trzeba się denerwować i może zaczniemy gadać o czymś innym.
    Last edited by Racjonalny; 17.02.2012, 10:51.

    Skomentuj


      Zamieszczone przez LuSzTi Zobacz posta
      Warto to docenić a nie przejechać się po nich i nazwać pogardliwie "Profesorkami"
      Czy profesorek jest słowem pogardliwym? Mi to określenie raczej kojarzy się z osobą "zakręconą", zwariowaną, mającą lekkiego fioła na punkcie tego co robi
      Sam mam w rodzinie i wśród znajomych ludzi z tytułami naukowymi których bardzo lubię i szanuję. Jeden nawet zajmuję się tym samym lub podobnym co Racjonalny - zakład termodynamiki na Pwr.
      A i jeszcze jedno profesor profesorowi nie równy
      Zamieszczone przez LuSzTi Zobacz posta
      To ona się nie nauczyła. Czy to wina nauczyciela? Jak uczeń/student nie będzie się chciał nauczyć to nauczyciel nic na to nie poradzi.
      W każdej szkole ( podstawowej, średniej,gimnazjum) do każdego przedmiotu istnieje coś takiego jak "ramowy plan nauczania" wraz z wytycznymi co uczeń powinien znać żeby zdać do następnej klasy. A budowa komputera znajduje się w tym planie na I rok informatyki w gimnazjum. Czyli w zasadzie powinna mieć poprawkę lub zostać na następny rok Zresztą ta rozmowa jest czysto teoretyczna bo wiadomo co dzieje się w szkołach. Jak młodzież nie ma szacunku do nauczycieli a nauczyciele olewają dydaktykę, prowadzą lekcje bez zaangażowania. Ja na szczęście spotkałem na swojej drodze życia nauczycieli z pasję i chęcią do pracy, i za to dziękuje opatrzności.:)
      Zamieszczone przez LuSzTi Zobacz posta
      trzeba samemu chcieć!!!
      Problem tkwi w tym że większość ludzi to lenie, jak coś muszą zrobić czy nauczyć się to jest to robione z przymusu. Stąd moja hipoteza że jakby szkoła, rodzice nie cisneli dzieci to w przeciągu 2 pokoleń mielibyśmy analfabetów nie wiedzących że 2+2=4.
      Zamieszczone przez LuSzTi Zobacz posta
      Dalej jestem zdania, że logicznego myślenia nie da się nauczyć.
      Ale można rozwijać poprzez odpowiednie gry/ zabawy/ zadania patrz szachy, sudoku, łamigłówki na olimpiadach matematycznych.
      Zamieszczone przez LuSzTi Zobacz posta
      Wiem, że tak było, ale już się od tego na szczęście odchodzi
      Czy się odchodzi ? Sąsiadka zdawała w tym roku maturę i dalej matematyka na poziomie podstawowym opiera się na klepaniu zadań podobnych do siebie. Z danego działu masz 5 zadań na krzyż i jak ktoś jest "bardziej kumaty" to klepie je według algorytmu rozwiązywania - z automatu i nie zastanawia się nawet za bardzo co robi i skąd a także dlaczego tak a nie inaczej i jakie twierdzenia mają tu zastosowanie. A potem idzie taka grupa na studia i ma problem ze zrozumieniem analizy matematycznej czy algebry - bo jest nauczona wyuczenia się algorytmu rozwiązywania zadań i nie jest w stanie zapamiętać tak złożonych zadań na pamięć.

      Zamieszczone przez Racjonalny Zobacz posta
      Zamordysta, albo i gorzej. Jest tak niemal zawsze, gdy wykładowca wymaga
      I tu mi się nasuwa anegdotka która krążyła po Pwr na początku lat 90':
      Był profesor cham, świnia i kanalia nawet studenci ze stypendiami za naukę go nie lubili. Pewnego wieczoru grupa nieznanych sprawców złapała uw profesora gdy wychodził do domu z uczelni. Wrzucili go do wora i podwiesili pod Most Grunwaldzki we Wrocławiu. Biedny tak dyndał przez całą noc dopóki rano nie zauważył go kapitan jakiejś przepływającej barki. Podobno "kuracja" pomogła - Pan Profesor zmienił swoje podejście do studentów o 180 stopni.
      Tak więc Racjonalny uważaj może dla Ciebie przygotowany jest już jakiś worek

      ---------- Post dodany o 19:04 ---------- Poprzedni post o 19:02 ----------

      Zamieszczone przez Racjonalny Zobacz posta
      zaczniemy gadać o czymś innym.
      Na jaki temat mamy gadać? Może coś zaproponujesz

      Skomentuj


        No to poczytaj Kubik87 o tym. Siedzę w gabinecie. Za drzwiami kilka osób z grup, w których spora część ma u mnie warunek z pewnego przedmiotu. Gadają o tym i słyszę w pewnym momencie: "weźcie się zbierzcie i mu wspólnie wpierd...lcie". Jak to usłyszałem, chłooopie...Wstaję tak rozgorączkowany, że obawiam się, czy zdołam się opanować i tego gościa w ścianę nie wbiję. Ale otwieram drzwi, staję naprzeciwko niego i spokojnie mówię: "proszę pana, jeśli chce pan komuś wpierd..ać, to zapraszam do gabinetu i wtedy się policzymy, inaczej nie chcę tego typu sformułować słyszeć". W sekundzie zrobił się purpurowy, spuścił głowę i przeprosił. Potem zakomunikowałem staroście tej grupy, że oczywiście w murach uczelni obowiązuje mnie relacja nauczyciel-uczeń, ale poza murami niech mnie lepiej ten człowiek unika:biggrin:. Bo widzisz Kubik87 ja raczej wywołuję u innych obawy ze względu na swoją posturę i fizjonomię w połączeniu z unikalną "urodą" goryla i raczej nie mam się ze strony studentów czego obawiać. Zresztą, nieraz gdy jakaś grupa widzi mnie po raz pierwszy i mają takie trochę dziwne, wystraszone miny stojąc przed salą, to mówię - oczywiście żartem - "proszę państwa, zapraszam, nie ma się czego bać". W odpowiedzi od męskiej części grupy słyszę nieraz coś w stylu: "ale my się jednak trochę boimy":flapper:.
        Zamieszczone przez Kubik87 Zobacz posta
        Na jaki temat mamy gadać? Może coś zaproponujesz
        Owszem:).
        „Uwaga, fotograf będzie robił pamiątkowe zdjęcie. Wszyscy ci, których współmałżonek, narzeczony lub narzeczona zdradzają, proszeni są o uśmiech”
        Zgadujemy, kto na poniższym zdjęciu się nie uśmiecha?
        Załączone pliki
        Last edited by Racjonalny; 17.02.2012, 19:52.

        Skomentuj


          Wioślarz z lewej Masz taką minę że ja nie chciał bym siedzieć koło Ciebie :P
          Ciekawe dlaczego ? :biggrin:

          Skomentuj


            Zamieszczone przez raven1985 Zobacz posta
            Wioślarz z lewej
            No też:)Bo on jest kawalerem. W końcu jak mówią flisacy, ten zawód może uprawiać tylko kawaler, to taka rodzinna tradycja
            Zamieszczone przez raven1985 Zobacz posta
            Ciekawe dlaczego :biggrin:?
            W sensie czemu się nie uśmiecham? No właśnie o to w moim pytaniu i w tym zagraniu flisaka chodziło, tylko że wtedy czasu do namysłu nie było i jak widać, wyszło na to, że prawie wszyscy są zdradzani
            Last edited by Racjonalny; 17.02.2012, 20:59.

            Skomentuj


              Zamieszczone przez Racjonalny Zobacz posta
              Zresztą, nieraz gdy jakaś grupa widzi mnie po raz pierwszy i mają takie trochę dziwne, wystraszone miny stojąc przed salą, to mówię - oczywiście żartem - "proszę państwa, zapraszam, nie ma się czego bać". W odpowiedzi od męskiej części grupy słyszę nieraz coś w stylu: "ale my się jednak trochę boimy"
              Kiedyś powinieneś przyjść na pierwszy wykład dla danej grupy niemającej z Tobą wcześniej kontaktu w dresie z szalikiem Cracovi lub Wisły na szyi, może wtedy ktoś zemdleje

              A mnie się ludzie bali jak byłem mniejszy z innego powodu: byłem sobowtórem syna jednego z bosów mafijnych na swoim terenie. Miało to dobre skutki bo nikt mi nigdy nie podskoczył, czy chociaż zaczepił na ulicy ale podczas przekraczania granicy nie było już tak różowo
              Zamieszczone przez Racjonalny Zobacz posta
              Zgadujemy, kto na poniższym zdjęciu się nie uśmiecha?
              Też mam taki problem ze zdjęciami, albo wychodzę jak śmiejąca się małpa albo jako zakapior który zaraz wyciągnie zza pleców kiziora

              Skomentuj


                "Ja mu chciałem zrobić na rękę, a on mi wbrew"
                :)

                Skomentuj


                  morał z tego taki: "że trzeba było iść do uczciwej pracy a nie na studia"
                  Juz mi sie nie chce...

                  Skomentuj


                    Skomentuj


                      Skomentuj


                        Zamieszczone przez Racjonalny Zobacz posta
                        Gadają o tym i słyszę w pewnym momencie: "weźcie się zbierzcie i mu wspólnie wpierd...lcie".
                        MIałem podobną sytuację jak kolega przed kolokwium z fizyki powiedział, żeby babkę z fizyki tramwaj przejechał. Niestety usłyszała i tylko 1 osoba zdała kolokwium:)
                        Niestety ale na każdej sesji był przynajmniej jeden wykładowca, który się strasznie pastwił nad nami. O takich osobach dobrze się nie mówiło. Niejeden był tak złośliwy, że szkoda gadać
                        Last edited by jamess8; 18.02.2012, 19:24.

                        Skomentuj


                          Złośliwość swoją drogą, a zwyczajnie wymaganie tego co student umieć powinien i tego egzekwowanie swoją. W moim przypadku złośliwość nie było, bo po pierwszym terminie kolokwium widząc jak tragiczne były wyniki, ale też że były osoby które bez błędu je napisały zakomunikowałem, że na drugim terminie dwa z trzech zadań będą te same. Czy w ogóle raczyli cokolwiek w tej sprawie zrobić i choćby skonsultować się z osobami, które napisały na 5.0 czy 4.5? Nie. Śmierdzące lenie i do takich "studentów" szacunku nawet nie wypada mieć. Ale wtedy to przecież według nich wykładowca jest ten zły, nie?...

                          Skomentuj


                            Zamieszczone przez Racjonalny Zobacz posta
                            Złośliwość swoją drogą, a zwyczajnie wymaganie tego co student umieć powinien i tego egzekwowanie swoją.
                            Racja, trzeba podzielić na tych wymagających i złośliwych.

                            Zamieszczone przez Racjonalny Zobacz posta
                            zakomunikowałem, że na drugim terminie dwa z trzech zadań będą te same.
                            W mojej grupie każdy marzył, żeby tak było:)

                            Mnie zawsze wkurzało, jak niektórzy zadawali nic się nie ucząc tylko ściągając. To było bardzo nie w porządku w stosunku do tych którzy się naprawdę uczyli.
                            Mi się studia ogólnie kojarzą z koniecznością kombinowania. Może nie koniecznością, ale jak ktoś umiał kombinować to sobie radził.
                            Wiem, że niektórzy mnie mogą wyśmiać, ale podczas 5 lat studiów może 2 razy użyłem ściągi.
                            Nigdy nie byłem jakimś rewelacyjnym uczniem i nigdy się nie wyróżniałem. Ale przy po obronie pracy magisterskiej tak podwyższyłem średnią, że sam się zdziwiłem. A niektórzy cwaniacy mieli obniżoną średnią po obronie. Także i tak wyszedłem na swoim, ale uczciwie.
                            Last edited by jamess8; 18.02.2012, 19:59.

                            Skomentuj


                              Zamieszczone przez Racjonalny Zobacz posta
                              zakomunikowałem, że na drugim terminie dwa z trzech zadań będą te same.
                              Ja takich fuksów nie miałem:(
                              Zamieszczone przez jamess8 Zobacz posta
                              Niestety ale na każdej sesji był przynajmniej jeden wykładowca, który się strasznie pastwił nad nami.
                              A postaw się w roli wykładowcy, człowiek się produkuje, stara wyłożyć to co wie w sposób zrozumiały dla studenta a ten albo nie przychodzi na wykład, albo jeżeli obecność jest sprawdzana to zamiast słuchać gra na PSP, czyta gazetę czy śpi albo przychodzi na laborkę nieprzygotowany i robi coś bez sensu przeszkadzając innym. Ja też traktowałem jako pastwienie się wymóg rysowania rysunku technicznego na formacie 2x A0 na ćwiczenia, ale teraz zrozumiałem że jednak nie było to pastwienie
                              Zamieszczone przez jamess8 Zobacz posta
                              Niestety usłyszała i tylko 1 osoba zdała kolokwium
                              I to jest kolejne wytłumaczenie studenta - to nie ja się nie przyłożyłem tylko ta wredna baba się za głupie słowa w ten sposób odpłaciła. Wykładowcy to na ogół nie są wredni ludzie którzy czerpią przyjemność z tego że uwalą studenta, to nie szkoła średnia że Cię nauczyciel przepuści za maślane oczy i jakimś tam referacik bo jak uwali 1/3 klasy z matematyki to mu dyrektor szkoły wejdzie na głowę. Jak student jest fer w kierunku profesora to i on będzie patrzył na niego łaskawie.

                              Skomentuj


                                Zamieszczone przez jamess8 Zobacz posta
                                Mnie zawsze wkurzało, jak niektórzy zadawali nic się nie ucząc tylko ściągając. To było bardzo nie w porządku w stosunku do tych którzy się naprawdę uczyli.
                                Otóż to. Patrząc zaś od strony wykładowcy, nie byłoby w porządku gdyby pozwalał na ściąganie też właśnie ze względu na osoby, które się uczciwie przygotowały. I u mnie za ściąganie nie ma zmiłuj a w wykrywaniu tego też jestem bardzo dobry.

                                Skomentuj


                                  Zamieszczone przez jamess8 Zobacz posta
                                  Mnie zawsze wkurzało, jak niektórzy zadawali nic się nie ucząc tylko ściągając. To było bardzo nie w porządku w stosunku do tych którzy się naprawdę uczyli.
                                  W Niemczech by takiego cwaniaczka od razu u profesora zameldowali koledzy z roku. To jest taka nasza gangrena która zjada system oświaty, między innymi dlatego dyplom uczelni wyższej traktuje się jako papierek który o niczym nie świadczy.
                                  Zamieszczone przez jamess8 Zobacz posta
                                  Może nie koniecznością, ale jak ktoś umiał kombinować to sobie radził.
                                  I to jest właśnie smutne:( Chociaż i tak trochę zaczyna się zmieniać, podam Tobie przykład z mojego roku: Analiza matematyczna ( I sem, I rok) kombinator na ćwiczenia załatwił sobie rozwiązania od kogoś z wyższego roku i tak łazi taki cwaniaczek do tablicy z tym zeszytem łapiąc plusy za aktywność przez jedne, drugie ćwiczenia. Po trzecich ćwiczeniach nie wytrzymałem razem z 4 gościami z roku się zgadaliśmy cwaniaka pod ścianę łokieć na gardło i mu grzecznie tłumaczę że jak nie przestanie tak kozaczyć to przybije mu ten zeszyt do tablicy gwoździami a na jednym jego zawieszę. Skutek? Aktywność "Pana studenta" się skończyła, bez pomocy naukowej już nie był taki mądry.
                                  Last edited by Kubik87; 18.02.2012, 20:34.

                                  Skomentuj


                                    Wspominając o tym jednym złośliwym wykładowcy na każdej sesji miałem na myśli takie skrajne przypadki. Zupełne olewanie studenta. Nie przyjście na egzamin, spóźnianie na egzamin 0,5 -1 godziny, robienie specjalnie pod górkę niektórym. W jednym przypadku rektor musiał ingerować, bo facet na prawdę ostro przegiął. A nawet nie raz. Raz już koleżanka była skreślona z listy studentów, przez zwykłą złośliwość profesora, na szczęscie dla niej mieliśmy seminarium dyplomowe z rektorem
                                    Last edited by jamess8; 18.02.2012, 20:15.

                                    Skomentuj


                                      Zamieszczone przez Kubik87 Zobacz posta
                                      I to jest kolejne wytłumaczenie studenta - to nie ja się nie przyłożyłem tylko ta wredna baba się za głupie słowa w ten sposób odpłaciła. Wykładowcy to na ogół nie są wredni ludzie którzy czerpią przyjemność z tego że uwalą studenta, to nie szkoła średnia że Cię nauczyciel przepuści za maślane oczy i jakimś tam referacik bo jak uwali 1/3 klasy z matematyki to mu dyrektor szkoły wejdzie na głowę. Jak student jest fer w kierunku profesora to i on będzie patrzył na niego łaskawie.
                                      Dodam od siebie, że trudno mówić o tym, jakoby wykładowca czerpał przyjemność z ulewania studentów, bo w ten sposób funduje sobie dodatkowe terminy i dodatkową robotę w postaci sprawdzania prac, za co - i to dość istotne - dodatkowo mu nie płacą. Samo zaś rzetelne sprawdzenie takiego kolokwium albo egzaminu, gdzie na roku są trzy grypy, trwa dwa pełne dni robocze. Reasumując, dając banalne zadania, które nauki nie wymagają, albo wystawiając zawyżone oceny, prowadzący zwyczajnie sprawę "olewa", bo po pierwsze oszczędza sobie dodatkowej roboty, za którą i tak nie miałby zapłacone, po drugie zyskuje sobie sympatię większości studentów, a po trzecie zyskuje sporo czasu, który może przeznaczyć na trzepanie grantów i zleceń, czyli zarabianie pieniędzy których miałby mniej, gdyby kwestie dydaktyki traktował poważnie

                                      Skomentuj


                                        Zamieszczone przez Kubik87 Zobacz posta
                                        W Niemczech by takiego cwaniaczka od razu u profesora zameldowali koledzy z roku.
                                        Czyli Niemcy to kapusie :) i tyle w temacie ;p słyszałem ale nie wiem czy to prawda w USA to za ściąganie grozi wydalenie z uczelni i sąd. Sam nie popieram ściągania, ale też nie krytykuje tych którzy z tego korzystają, bo wiem że kombinowanie to Nasz Narodowy sport ;]

                                        Skomentuj


                                          Zamieszczone przez K0Mii Zobacz posta
                                          Czyli Niemcy to kapusie
                                          Raczej uczciwi ludzie z poczuciem praworządności :)

                                          Skomentuj

                                          Czaruję...
                                          X