Raz w życiu, przez ponad 10 lat używania różnych samochodów, ładowałem akumulator. I to tylko dlatego ze zostawiłem na 8h samochód na światłach i się kompletnie rozładował. Naładowałem go i już chyba po 5 latach od tamtego zdarzenia akumulator dalej świetnie działa, bez problemu kręci diesla na mrozie. Nie ma co przesadzać z tym dbaniem o akumulator, bo tego wcale nie trzeba robić. Wystarczy raz na jakiś czas przejechać na raz z 50-100km i starczy. Zresztą to jest część która kosztuje 300-400zł , jak jego żywotność się skróci z 10 lat na 7 to co z tego, jaki to jest koszt w rozliczeniu rocznym? Żaden. Więcej się zaoszczędzi umiarkowanie dozując pedał gazu niż dbając o akumulator aby przetrwał rok czy dwa dłużej. Zresztą częstą przyczyną awarii akumulatora jest po prostu urwanie jednej celi a na to pewnie większy wpływ mają nasze ukochane dziurawe drogi niż sposób używania akumulatora.
Zresztą Paweł dobrze robi. Lepiej kupić nowy akumulator niż prostownik i ładować stary. Przecież takie doładowywanie jest bez sensu. Takie rzeczy robiło się 40 lat temu jak wszystko było do kitu, drogie i trudno osiągalne i jak się nie zabrało akumulatora w zimę na noc do domu to rano maluch czy duży fiat nie mógł odpalić. na szczęście te czasy przeminęły i już nie wrócą :-)
Zresztą Paweł dobrze robi. Lepiej kupić nowy akumulator niż prostownik i ładować stary. Przecież takie doładowywanie jest bez sensu. Takie rzeczy robiło się 40 lat temu jak wszystko było do kitu, drogie i trudno osiągalne i jak się nie zabrało akumulatora w zimę na noc do domu to rano maluch czy duży fiat nie mógł odpalić. na szczęście te czasy przeminęły i już nie wrócą :-)
Skomentuj